Kilkaset osób uczestniczyło w stolicy Czadu Ndżamenie w protestach przeciwko niedawnej próbie wywiezienia do Europy 103 dzieci z Darfuru. Skandowali hasła "Precz z Sarkozym" i "Czad jest niepodległy od 1960 roku".
Demonstracje miały ostry przebieg. Poruszający się na motorach ludzie rzucali kamieniami w samochody, którymi poruszali się mieszkańcy zachodnich krajów. Najpierw zgromadzili się przed ambasadą Francji, później pojechali pod siedzibę Sądu Naczelnego i szkołę francuską. Policja starała się, bezskutecznie, rozproszyć demonstrantów.
Sprawa porwania darfurskich dzieci W zeszłym miesiącu pracownicy organizacji charytatywnej "Arche de Zoe" zostali zatrzymani, gdy chcieli wywieźć z Czadu 103 dzieci w wieku 1-10 lat: 21 dziewczynek i 83 chłopców z sudańskiego Darfuru. Te ofiary wojny domowej miały polecieć do Europy, a później trafić do rodzin we Francji i Belgii.
Organizacja utrzymywała, że są to sieroty, jednak wydany kilka dni temu przez Czerwony Krzyż i ONZ raport stwierdził, iż większość z nich ma przynajmniej jednego rodzica lub bliskiego członka rodziny. Oburzenie wywołały także doniesienia, że francuskie i belgijskie rodziny miały zapłacić organizacji po kilka tysięcy euro za możliwość zaadoptowania dzieci.
Dzięki mediacji prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, udało się uwolnić dziennikarzy towarzyszących "Arche de Zoe", a także personel i pilotów hiszpańskiego samolotu, na pokładzie którego dzieci miały polecieć do Europy.
Obecnie w areszcie w Ndżamenie przebywa jeszcze sześciu Francuzów.
Obozy dla uchodźców z Darfuru w Czadzie We wschodnim Czadzie, przy granicy sudańskiej, znajduje się kilkanaście obozów dla uchodźców z Darfuru i przesiedlonych Czadyjczyków. Do ich ochrony Unia Europejska zamierza jeszcze w tym roku wysłać misję pokojową liczącą około 4 tysięcy żołnierzy.
Według polskiego Ministerstwa Obrony w kontyngencie znajdzie się 150 polskich żandarmów.
Źródło: PAP