Hillary Clinton i Barack Obama stanęli naprzeciwko siebe w debacie telewizyjnej po raz ostatni przed demokratycznymi prawyborami w Ohio i Teksasie. Tym razem spierali się o politykę zagraniczną USA. Tradycyjnie już byli wobec siebie uprzejmi, chociaż nie obeszło się bez spięć.
Demokratyczni kandydaci przerzucali się argumentami dotyczącymi poglądów na służbę zdrowia, handel, czy politykę zagraniczną, w tym wojnę iracką.
Rosja twarda i autorytarna
Prowadzący debatę spytał Obamę, co zrobiłby jako prezydent, gdyby Rosja postanowiła "pomóc" Serbii w ewentualnej próbie odzyskania Kosowoa. Senator z Illinois odpowiedział, że "nie można tego zaakceptować" i przypomniał, że w sprawę Kosowa zaangażowane są Unia Europejska i NATO, których członkowie uznali niepodległe Kosowo. O zbrojnej interwencji nie wspomniał.
Dziennikarz pytał też, co kandydaci do Białego Domu wiedzą o następcy rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, Dmitriju Miedwiediewie. Oboje odparli, że to polityk "mianowany przez Putina", w związku z czym należy oczekiwać kontynuacji dotychczasowej polityki. Clinton wspomniała o autorytaryzmie Kremla, Obama o jego twardym kursie wobec "europejskich sąsiadów" Rosji.
Clinton znów tłumaczy się z Iraku
Obama po raz kolejny wytknął senator Clinton głosowanie za upoważnieniem prezydenta George'a W. Busha do inwazji na Irak. Podkreślił też, że on sam od początku występował przeciw wojnie. Przemówień nie można porównywać z głosowaniem - ripostowała była Pierwsza Dama - ponieważ łączy się ono z odpowiedzialnością.
Sugerowała w ten sposób, że jej rywal zrobiłby to samo, gdyby zasiadał wtedy w Senacie. Przypomniała też, że od kiedy Obama jest senatorem, głosuje tak samo jak ona za dalszym finansowaniem operacji wojennych w Iraku.
Co zrobić z Irakiem?
Prowadzący, chciał jednak wiedzieć, co kandydaci zrobią, jeżeli po wyjściu wojsk Irak zostanie opanowany przez ekstremistów islamskich. Oboje próbowali z początku kluczyć, ale przyciśnięci do muru, odpowiedzieli, że jeżeli będą tego wymagać interesy bezpieczeństwa USA, wojska znowu wkroczą do Iraku.
Clinton oświadczyła jednak, że żałuje swego głosu z 2002 roku za inwazją na Irak i obecnie postąpiłaby inaczej. Była to najbardziej zdecydowana deklaracja w tej sprawie pani senator, która długo odmawiała wyraźnego przyznania, że popełniła wtedy błąd.
Zarzuty o grę faul
Najbardziej zaiskrzyło jednak, gdy Obama i Clinton zaczęli oskarżać się wzajemnie o prowadzenie kampanii negatywnej. - Powinniśmy przeprowadzić dobrą debatę, opierającą się na rzetelnych informacjach, nie fałszywych i zdyskredytowanych informacjach, szczególnie w kwestiach tak ważnych jak to, czy będziemy mieli lub nie jakościową służbę zdrowia, na którą każdego będzie stać - mówiła Clinton.
Miała na myśli ulotki sztabu Obamy, któremu zarzuca przekłamania co do jej programu ochrony zdrowia. PRZECZYTAJ WIĘCEJ O OSKARŻENIACH CLINTON
Obama nie był dłużny: - Senator Clinton stale nas negatywnie atakuje, wysyła e-maile, automatyczne wiadomości, ulotki, reklamówki telewizyjne, telefony do radia, a my w związku z tym nawet nie jęknęliśmy, gdyż, jak rozumiem, taka jest natura tych kampanii.
On z kolei miał na myśli głównie zdjęcie jego samego w tradycyjnym stroju somalijskim, m.in. z turbanem na głowie, o którego opublikowanie w mediach oskarża sztab Clinton. Jego kontrkandydatka miałaby chcieć w ten sposób zdyskredytować czarnoskórego senatora w oczach społeczeństwa. ZOBACZ ZDJĘCIE OBAMY W TURBANIE
Ohio, Texas - decydujące starcie
Środowa debata była ostatnim spotkaniem twarzą w twarz Demokratów przed decydującymi prawyborami w Ohio i Teksasie. 4 marca. W tym pierwszym stanie do zdobycia jest 141 głosów delegatów, w drugim 193.
Do zdobycia nominacji partii potrzeba 2025 głosów - Obama ma ich 1362, Clinton 1266.
Clinton słabnie
Szykując się do 4 marca Hillary Clinton nie może spać spokojnie. Jeszcze niedawno w Ohio sondaże wykazywały jej zdecydowaną przewagę, w najnowszym sondażu ośrodka Rasmussen Reports zmalała ona do 5 punktów procentowych, jest więc na granicy błędu statystycznego. W Teksasie oboje idą łeb w łeb.
Na dodatek do obozu Obamy przechodzą kolejni znani politycy Partii Demokratycznej. We wtorek zrobił tak senator Christopher Dodd, który na początku sam ubiegał się o nominację i dotąd popierał Hillary Clinton.
Źródło: PAP, tvn24.pl