Ciepło - wróg numer jeden Grenlandczyków

Grenlandczycy zmagają się z topniejącym lodem
Grenlandczycy zmagają się z topniejącym lodem
TVN24
Grenlandczycy zmagają się z topniejącym lodemTVN24

Naukowcy - i światowi przywódcy - wciąż spierają się, czy globalne ocieplenie to czasowa zmiana klimatu czy trwała tendencja. Mieszkańcy niewielkiej osady Ilimanaq na Grenlandii są dalecy od rozważań na ten temat. Ich efekt cieplarniany dotyka bezpośrednio.

 
Grenlandczycy coraz częściej muszą zamieniać sanie na łodzie (TVN24) TVN24

Niewielka osada Ilimanaq na Grenlandii, oddalona o 20 km od większych skupisk ludzkich. Kilkudziesięciu mieszkańców żyje w izolacji, również dlatego, że nie mogą wydostać się Ilimanaq przez gwałtowne ocieplenie klimatu.

Zamienili sanie na łodzie

- Kiedyś cała zatoka była przykryta lodem, nie tylko zimą. Teraz lód stopniał, jest kruchy. Z tego powodu nie możemy choćby podróżować saniami do miasta - tłumaczy Amelie Lang, mieszkanka osady. Teraz można się wydostać z Ilimanaq tylko łodzią. Wyprawa trwa dwie godziny.

Jak tłumaczy Amelie, ocieplenie jest ciosem nie tylko dla komfortu codziennego życia, jest też zagrożeniem dla bytu mieszkańców. Większość utrzymuje się z rybołóstwa i myśliwstwa.

Czujemy się winni

- Jeszcze dwadzieścia lat temu lód był twardy i mogliśmy iść przez zatokę i polować na foki. Teraz lodu nie ma wcale i jest bardzo, bardzo źle - skarży się Amelie.

Jak wynika z badań, w ciągu ostatnich dwudziestu lat stopniało 40 procent pokrywy lodowej w regionie, a średnia temperatura wzrosła o kilka stopni. Mieszkańcy w pewnym stopniu sami czują się sobie winni i zastanawiają się, jak sobie pomóc.

 
Musimy zmienić styl życia - przekonuje Arne TVN24

- My, jak i wszyscy Grenlandczycy, musimy zacząć zużywać mniej ropy naftowej. Wiem, że dla nas, jak i dla innych krajów, będzie to bardzo trudne. Ale chyba tylko to nam pozostaje - uważa Thorkel Larsen, inny mieszkaniec Ilimanaq.

Świat odchodzi w zapomnienie

Andrzej Sienkiewicz jest studentem, który w ubiegłym roku wrócił z wyprawy na Grenlandię. Wspomina, że mieszkańcy wyspy z coraz większym strachem patrzą w przyszłość. W podobnym tonie wypowiadają się ekolodzy i badacze globalnego ocieplenia.

Naukowcy z przerażeniem obserwują to, co dzieje się blisko Bieguna Północnego. Ekspedycja światowej organizacji ekologicznej WWF spędziła w Arktyce dwanaście dni. Młodzi naukowcy z dziewięciu państw na własne oczy zobaczyli skutki ocieplenia klimatu.

- To już jest kryzys. Zmiany w krajobrazie są fundamentalne, świat który znamy odchodzi w zapomnienie. Chodzi już nie tylko o klimat, ale i o moralność i prawa człowieka.

Domy opuści 50 milionów ludzi

Skutkiem ocieplenia klimatu są anomalię pogodowe - upały, powodzie, cyklony. Ale to tylko spektakularne skutki globalnego wzrostu temperatury. Na codzień za efekt cieplarniany płacą mieszkańcy takich wiosek jak Ilimanaq na Grenlandii.

- Chyba na tej planecie jest zbyt wielu mieszkańców i może dlatego zmienia się klimat. Wszyscy musimy zmienić swój styl życia, bo wszyscy przyczyniamy się do tej sytuacji - przekonuje Arne Lang, mieszkaniec Ilimanaq.

Eksperci szacują, że z powodu ocieplenia klimatu, w najbliższych latach, 50 milionów ludzi będzie musiało opuścić swoje domy.

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24