Amerykański pielęgniarz przyznał się do poćwiartowania 244 zwłok, a następnie ich sprzedaży firmie zajmującej się handlem organami. Przeszczepiono je tysiącom nieświadomych niczego Amerykanów.
Lee Cruceta, pielęgniarz z Filadelfii, nie dość, że bezcześcił zwłoki, to jeszcze podrabiał akty zgonu, aby obniżyć wiek osoby, od której pobierany był organ. Po co? By był on bardziej atrakcyjny i droższy na rynku. Pielęgniarz ukrywał nawet choroby zmarłych, takie jak AIDS, czy nowotwory.
Szajka handlująca organami Cruceta należał do szajki zajmującej się nielegalnym handlem organami do przeszczepu. Prokuratorzy szacują, że nawet tysiąc organów mogło trafić do pacjentów oczekujących na przeszczep. Mózgiem przestępczej działalności był chirurg Micheal Mastromarino. Współpracował z zakładami pogrzebowymi, od których odkupywał zwłoki, po tysiąc dolarów od sztuki, kroił na części, a następnie sprzedawał firmie Biomedical Tissue Services. Firma ta sprzedawała je następnie do szpitali w USA i Kanadzie.
Czy kara będzie wystarczająca? Cruceta został oskarżony o handel organami oraz profanację zwłok. Może zostać skazany na karę do 20 lat pozbawienia wolności. Zgodził się również zeznawać przeciwko Mastromarino, co może złagodzić nieco jego wymiar kary. W procesie oskarżeni zostali również właściciele zakładów pogrzebowych, którzy współpracowali z szajką.
Za jedną część zwłok handlarze dostawali nawet do 10.000 tys. dolarów. W ten sposób Mastromarino, zdaniem prokuratorów, zarobił od 6 do 12 mln dolarów tylko od 2001 roku do dziś.
Z organów sprzedanych przez firmę Biomedical Tissue Services skorzystało nawet do 10 tys. ludzi. Były one używane do operacji kolan, wszczepiania implantów, czy operacji kręgosłupa.
Po ujawnieniu sprawy prawnicy oczekują lawiny pozwów cywilnych przeciwko firmie Biomedical Tissue Services.
Źródło: yahoo.com, lefigaro.fr
Źródło zdjęcia głównego: TVN24