Chiny podpisały z Tajwanem serię ważnych umów dwustronnych, które mają zbliżyć do siebie zwaśnione strony. Spotkanie odbyło się w atmosferze protestów tajwańskiej opozycji, zarzucającej prezydentowi zbytnią uległość wobec Pekinu. Jednocześnie chiński MSZ zaapelował do Baracka Obamy, żeby nie wspierał Tajwanu.
Prezydent Tajwanu Ma Ying-jeou przyjął w czwartek wysłannika ChRL, przewodniczącego chińskiego Stowarzyszenia ds. Stosunków w Cieśninie Tajwańskiej, odpowiedzialnego za kontakty Chin z Tajwanem, Chen Yunlina. Był to pierwszy od lat kontakt w Tajpej na tak wysokim szczeblu przedstawicieli Chin i Tajwanu.
Historyczne porozumienia
Chen jest najwyższej rangi przedstawicielem rządu ChRl odwiedzającym Tajwan. W czasie jego wizyty podpisano też 13 porozumień, dotyczących przede wszystkim kontaktów między stronami w sferze gospodarki i transportu.
Chińsko-tajwańskie porozumienia - uznane za "historyczne" - dotyczą m.in. codziennych bezpośrednich czarterowych połączeń lotniczych między wyspą a Chinami.
Ustanowiony został także bezpośredni szlak morski dla frachtowców, pływających między wyspą a Chinami, który ma łączyć 11 portów tajwańskich z 63 portami w Chinach. Nawiązano też bezpośrednie połączenia pocztowe między Chinami a Tajwanem.
Apel do Obamy
Mimo ocieplenia w stosunkach chińsko-tajwańskich, Pekin zaapelował w czwartek do prezydenta-elekta USA Baracka Obamy, by nie wspierał idei niezawisłości Tajwanu.
Na spotkaniu z dziennikarzami rzecznik chińskiego MSZ Qin Gang podkreślił, iż brak amerykańskiego wsparcia dla niepodległościowych ambicji Tajwanu ma "zasadnicze znaczenie dla stosunków między Pekinem a Waszyngtonem".
- Apelujemy do Stanów Zjednoczonych, by respektowały swoje zobowiązania (...): uznawania jednych Chin i wstrzymania sprzedaży broni Tajwanowi - oświadczył chiński rzecznik.
Nie zaprzeczać swojemu istnieniu
Prezydent Tajwanu miał podkreślić w toku rozmowy - jak podaje agencja Reutera - że "nie można zaprzeczyć, iż między stronami istnieją poważne różnice i wyzwania, specjalnie w zakresie bezpieczeństwa Tajwanu i w kwestiach międzynarodowych".
Dodał jednak, że Tajwan opowiada się za rozszerzeniem wymiany osobowej i kontaktów gospodarczych z Chinami, a strony "nie powinny wzajemnie zaprzeczać swemu istnieniu".
Uwaga ta dotyczyła faktu, iż Pekin uważa Tajwan za swą zbuntowaną prowincję. Podobnie jak władze w Tajpej uważają się za jedyne legalne władze całych Chin, a Tajwan za jedną z prowincji Chin.
Spotkanie w Tajpej chińskiego wysłannika z tajwańskim prezydentem miało symboliczne znaczenie, przede wszystkim miało bowiem zademonstrować odwilż w dwustronnych stosunkach. Wizyta miała zademonstrować odejście stron od retoryki zimnej wojny i izolacji oraz wznowienie - po dziesięciu latach przerwy - dwustronnego dialogu.
W cieniu protestów
Na ulicach Tajpej od przylotu Chena w poniedziałek koczują działacze opozycji tajwańskiej, zwolennicy formalnego uniezależnienia wyspy od Chin, protestujący przeciwko zbliżeniu z Pekinem.
W środę hotel w centrum miasta, gdzie zatrzymał się chiński wysłannik, otaczało ponad tysiąc osób. Nad bezpieczeństwem Chena w Tajpej czuwa ponad siedem tysięcy policjantów.
Zbuntowana prowincja
Tajwan jest wyspą na Oceanie Spokojnym, gdzie w 1949 roku, po wygranej przez Mao Zedonga wojnie domowej, zbiegła część przeciwników Mao. Od tego momentu władze na Tajwanie uważają się za jedyny legalny rząd Chin, który w rzeczywistości nie ma realnej władzy na kontynencie. Natomiast komunistyczne władze Republiki Chińskiej uważają Tajwan za zbuntowaną część ChRL.
Tajwan, jako Republika Chińska, był członkiem ONZ do 1971 roku. Jednak po uznaniu komunistycznych Chin za legalne państwo chińskie, Tajwan został usunięty z organizacji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA