Chińczycy przykręcają śrubę


Tydzień po krwawych zamieszkach w Xinjiangu chińskie władze wprowadziły nowe, twarde prawo, które ma karać urzędników za masowe protesty.

Nowe przepisy mają karać chińskich urzędników za to, że dopuszczą do groźnych sytuacji, przede wszystkim takich jak "masowe incydenty". W myśl chińskiego prawa już pięć osób to "masa".

Wachlarz kar dla urzędników jest szeroki - od publicznych przeprosin, przez zawieszenie w obowiązkach, do dymisji.

Będą oszukiwać?

Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że prawo może odnieść odwrotny skutek od zamierzonego. Urzędnicy zamiast skupić się na zapobieganiu przyczynom protestów, będą teraz koncentrować się na ich tuszowaniu.

Raczej wątpliwe bowiem, by w ogóle do protestów nie dochodziło. Tylko w 2007 r. odnotowano ich ponad 80 tys. (z udziałem co najmniej pięciu osób). Przeważnie dotyczyły konfiskaty ziemi pod wielkie budowy, niezadowolenia z wyroków sądowych i zanieczyszczenia środowiska.

Władze zapowiadają jednak, że próby tuszowania protestów będą równie zaciekle tępione jak dopuszczenie do nich.

Źródło: Reuters