Młoda kobieta porwała siedmioletniego chłopca, ponieważ zawsze chciała mieć dziecko noszące jego imię - Ilja. Po pięciu dniach przetrzymywania w domu 20-latka wypuściła dziecko - podała policja z syberyjskiego miasta Perm.
Do porwania doszło w ubiegłym tygodniu. Kobieta zjawiła się w przedszkolu w miasteczku Krasnokamsk pod Permem i oświadczyła, że mama Ilji jest chora i ona przyszła w jej zastępstwie. Przedszkolanki nie zatrzymały 20-latki, ponieważ wychowawczyni siedmiolatka akurat nie było w pracy, a nikt inny nie widział jego mamy.
Chłopiec uwierzył nieznajomej i poszedł z nią do jej mieszkania. Tam pozostał przez pięć kolejnych dni. Kobieta traktowała go bardzo dobrze, ale nie pozwalała wyjść. W tym czasie w regionie wszczęto wielkie poszukiwania, które jednak nie przyniosły rezultatu.
Ostatecznie porywaczka sama uwolniła chłopca. Jak podała policja, zmusił ją do tego jej 60-letni partner, który zobaczył plakat z informacją o zaginionym dziecku. Kobieta zostawiła Ilię na przystanku i zadzwoniła na policję z informacją gdzie można go znaleźć.
Funkcjonariusze szybko namierzyli kobietę. Jak wyjaśnił rzecznik policji w Permie Andriej Podolian, 20-latka "marzyła" o posiadaniu dziecka noszącego imię Ilja i z tego powodu uprowadziła siedmiolatka. Kobieta, jej partner i jeszcze jeden znajomy, który wiedział o porwaniu, nie zostali aresztowani. Zgodnie z rosyjskim prawem, porywacz nie podlega karze, jeśli dobrowolnie uwolni swoją ofiarę.
Źródło: Ria Novosti
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu