Turecka policja zatrzymała mężczyznę usiłującego przedrzeć się przez ochronę do kancelarii premiera. Według mediów mężczyzna miał ze sobą bombę. Zaprzecza temu tureckie MSW, które twierdzi, że zatrzymany miał tylko "problemy natury psychologicznej".
Według tureckiego dziennika "Hurriyet Daily News" mężczyzna, który próbował przedrzeć się przez ochronę w pobliżu biura premiera Recepa Tayyipa Erdogana, próbował uruchomić coś, co wydawało się zapalnikiem bomby. Zdaniem redaktorów gazety ochrona powstrzymała go, używając siły.
Podobnie opisuje sytuację anglojęzyczny dziennik "Today's Zaman". Według tej gazety mężczyzna powiedział ochroniarzom, że ma przy sobie bombę.
MSW dementuje
Minister spraw wewnętrznych Muammer Guler zaprzeczył, by zatrzymany miał przy sobie ładunki wybuchowe. Dodał, że mężczyzna miał problemy natury psychologicznej.
Niejasności w związku ze sprawą jest więcej. Wcześniej państwowa agencja Anadolu poinformowała, że mężczyzna został postrzelony przez policję i zawieziony do szpitala. Potem wycofała się z tych informacji i podała, że policjanci strzelali w powietrze. Inne relacje mówią jedynie o tym, że mężczyzna odmówił pokazania dowodu tożsamości na punkcie kontrolnym. W chwili incydentu premiera Erdogana nie było w budynku. Naokoło gmachu urzędu wzmocniono środki bezpieczeństwa, policja odcina dostęp do okolicznych ulic.
Autor: EFr/jk / Źródło: PAP/EPA
Źródło zdjęcia głównego: ENEX