Jeśli wojsko irackie i amerykańskie nadal będzie atakować szyicką Armię Mahdiego, Irakowi grozi "obywatelska rewolta". Tak twierdzi przywódca mahdystów, Muktada as-Sadr. Szyici chwycili za broń w kilku irackich miastach.
"Wzywamy wszystkich Irakijczyków do organizowania strajków okupacyjnych w całym kraju" - głosi oświadczenie Sadra. Ma to być "pierwszy krok", a jeśli rząd iracki "nie uszanuje żądań ludu", drugim krokiem będzie "obywatelska rewolta w Bagdadzie i wszystkich innych prowincjach".
Radykalnego szyitę zaniepokoiły wieści z południwoirackiej Basry, gdzie od poniedziałku trwają starcia między siłami bezpieczeństwa a bojownikami z jego Armii Mahdiego.
Wielka operacja przeciwko sadrystom
- Zaczęliśmy interweniować o godzinie 5.00 rano czasu miejscowego (3.00 czasu polskiego). Walki toczą się między siłami bezpieczeństwa i Armią Mahdiego - powiedział rzecznik irackiej policji Karim al-Zubajdi.
Szpitale informują o "wielu rannych cywilach", nie podając jednak ich dokładnej liczby. Jeden z irackich dowódców wojskowych powiedział agencji Reuters, że "wielu rebeliantów" zostało zabitych podczas tej operacji. Oficjalna liczba ofiar wynosi dwanaście.
Sadryści opanowali też pięć z 18 dzielnic miasta Al-Kut na południu Iraku. Starcia trwają też w Bagdadzie - świadkowie informują o jadącej w stronę dzielnicy Miasto Sadra długiej kolumnie amerykańskich pojazdów opancerzonych.
Godzina policyjna
W Basrze wprowadzono godzinę policyjną od zmierzchu do świtu. Generał Mohan al-Furajdżi uzasadniał, że środki te podjęto w celu "narzucenia prawa i ścigania przestępców" w Basrze, oddalonej o 550 kilometrów na południe od Bagdadu.
Basra - główne centrum naftowe Iraku, to teren walki o wpływy między różnymi formacjami szyickimi od czasu, kiedy w połowie grudnia wycofały się stamtąd wojska brytyjskie, które stacjonowały tam od marca 2003 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl