W Hiszpanii pustoszeją sklepy i hurtownie spożywcze, w Portugalii zaczyna brakować paliwa na lotniskach. Trzeci dzień protestu transportowców na Półwyspie Iberyjskim pogrąża Hiszpanów i Portugalczyków w coraz większym chaosie.
Wskutek blokad hurtowni spożywczych na południowym-wschodzie Hiszpanii zaczyna brakować świeżych produktów żywnościowych, jak ryby, owoce i warzywa.
Trudna sytuacja jest także w portach. W Walencji - jednym z najważniejszych portów Morza Śródziemnego - czeka na rozładunek 11 tys. kontenerów. W całym kraju stanęło wiele fabryk. Ze względu na brak części przestały pracować, m.in. fabryka Mercedesa w Vitorii (Kraj Basków) oraz Seata koło Barcelony.
Zablokowane są hiszpańskie drogi A-1, A-3, A-4, A-5 i A-6. Na przejściu granicznym z Francją w La Junquera koło Girony utknęło wiele ciężarówek, także z Polski. Praktycznie odcięty od świata jest Madryt.
Samoloty nie mają paliwa
Portugalskie lotnisko w Lizbonie narzeka na brak paliwa. Samoloty muszą tankować na innych lotniska, bo jak mówią władze portu lotniczego, paliwa zostało tylko tyle, by zaspokoić potrzeby samolotów wojskowych i rządowych.
Protest kierowców coraz bardziej absorbuje hiszpańską policję, która odnotowuje coraz częstsze akty agresji wobec kierowców, którzy nie przyłączyli się do strajku.
Szerzy się przemoc
Rano jeden z kierowców tira został ciężko poparzony w wyniku umyślnego podpalenia pięciu samochodów zaparkowanych w dzielnicy przemysłowo-handlowej "Las Granadinas" koło Alicante w południowo-wschodniej Hiszpanii, skąd rozprowadzane są produkty żywnościowe do supermarketów w rejonie Alicante i Murcji.
Kierowca, który spał w samochodzie, został uratowany przez kolegów i przewieziony do szpitala. Strażacy kilka godzin gasili pożar. Interweniowała policja, która zatrzymała pięciu strajkujących za "zakłócenie porządku publicznego".
Źródło: Reuters, PAP, thenewstribune.com, iht.com