Drogie paliwo to bolączka nie tylko Polaków. Jak odnotowały służby miejskie w Rzymie, jego mieszkańcy z powodu wzrostu ceny paliw, zbliżającej się do dwóch euro za litr, coraz mniej jeżdżą samochodami. W ciągu miesiąca o 10 proc. spadła liczba aut wjeżdżających do strefy ograniczonego ruchu w centrum.
Włosi przesiedli się za to do komunikacji miejskiej. Odnotowano bowiem wzrost liczby sprzedawanych biletów, zarówno jednorazowych, jak i długoterminowych.
Cienkie portfele Włochów
Spadek ruchu jest w Wiecznym Mieście wydarzeniem wyjątkowym, bo jeszcze niedawno alarmowano, że codziennie po jego ulicach jeździ prawie dwa miliony samochodów, a korki są prawdziwą zmorą.
- Doszło do zmniejszenia ruchu ulicznego, co nie oznacza, że nie ma już korków. Zaczęliśmy kontrolować sytuację w listopadzie. Spadek ruchu jest oczywisty - powiedział komendant straży miejskiej we włoskiej stolicy Angelo Giuliani.
Zauważył, że mniejsza liczba aut na ulicach dotyczy całego Rzymu. Jest ich najmniej, dodał, tuż przed wypłatą pensji. To zaś oznacza według Giulianiego, że rzymianom nie wystarcza pod koniec miesiąca pieniędzy na paliwo. Jednocześnie, jak podał zarząd komunikacji miejskiej, liczba sprzedanych biletów wzrosła o 10 procent.
Zdaniem analityków rynku, liczby te potwierdzają , iż z powodu kryzysu i wzrostu cen paliw mieszkańcy Rzymu, na niespotykaną wcześniej skalę, rezygnują z aut i wybierają metro oraz autobusy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24