Gdy Rosjanie jeszcze wrzucali swoje głosy do urn, Władmir Putin i jego wybraniec Dmitrij Miedwiediew już zaczęli świętować zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Nic dziwnego - wynik znany był już od miesięcy.
Zanim Putin w towarzystwie Miedwiediewa i premiera Wiktora Zubkowa zasiedli do urzoczystego lunchu, wszyscy jako przykładni obywatele, oddali swoje głosy w lokalach wyborczych. Miedwiediew zrobił to z samego rana. Towarzyszyła mu żona Swietłana.
Przyszły gospodarz Kremla był w dobrym nastroju. - Nastrój mam dobry. Wszak jest już wiosna. Choć pada deszcz, to jednak jest przyjemnie. Nastąpiła zmiana pory roku - powiedział po oddaniu głosu.
Putin też się dobrze czuł
Nieco póżniej głosował Putin. - Nastrój mam dobry, świąteczny - oświadczył wyraźnie odprężony prezydent, któremu towarzyszyła małżonka Ludmiła.
- Gdy wyjeżdżaliśmy z domu, Ludmiła Aleksandrowna zauważyła, że pada deszcz i że to dobry znak - zdradził ustępujący prezydent. Putin, któremu konstytucja zabrania kandydowania po raz trzeci z rzędu, po opuszczeniu Kremla zamierza stanąć na czele rządu.
W Rosji - w odróżnieniu od pozostałych krajów europejskich, gdzie następuje to 21 marca - kalendarzowa wiosna zaczyna się 1 marca i trwa do końca maja.
Zarzuty o fałszerstwo
Jeden z kandydatów na prezydenta Rosji, lider Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPFR) Giennadij Ziuganow, oświadczył, że podczas niedzielnych wyborów prezydenckich doszło już do wielu nieprawidłowości.
- Do lokali wyborczych skierowaliśmy prawie 500 tys. kontrolerów. Nieprawidłowości - niestety - jest bardzo dużo - powiedział Ziuganow dziennikarzom po oddaniu głosu w Moskwie.
Jako przykłady przywódca KPRF wymienił m.in. nieprzestrzeganie ciszy wyborczej i zwożenie do lokali wyborczych w zorganizowanych grupach ludzi z zaświadczeniami o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania. - W podmoskiewskim Oriechowo-Borysowie w zorganizowanej kolumnie stawiło się 200 osób, wszyscy z zaświadczeniami - powiedział Ziuganow.
Demokratycznych kandydatów brak
Po raz pierwszy od 1991 zabrakło kandydata demokratów. Zasłaniając się względami formalnymi, władze odmówiły zarejestrowania kandydatury byłego premiera Michaiła Kasjanowa. Kontrolowana przez Kreml Centralna Komisja Wyborcza (CKW), zasłaniając się względami formalnymi, odmówiła zarejestrowania kandydatury byłego premiera Michaiła Kasjanowa, który jako jedyny reprezentant obozu demokratycznego zdołał spełnić wszystkie restrykcyjne wymagania, jakie stawia ordynacja.
W tej sytuacji demokratyczna opozycja wezwała do bojkotu wyborów. Nie należy jednak spodziewać się, że apel ten odniesie większy skutek.
Humor dopisywał wyborcom
Mimo że niedzielne wybory prezydenckie w Rosji przypominały raczej referendum, w którym obywatele zatwierdzają decyzję podjętą kilka miesięcy temu za nich przez prezydenta Władimira Putina, Rosjanie nie tracą pogody ducha. Świadczą o tym chociażby poniższe anegdoty, zasłyszane w niedzielę w Moskwie przez korespondenta PAP:
Pytanie do radia Erewan: co jest największym osiągnięciem rosyjskich nanotechnologii? Odpowiedź: To, że każdy kolejny prezydent Rosji jest mniejszy od poprzedniego.
Centralna Komisja Wyborcza oświadcza, że nie dopuści, by wyborcy sfałszowali wyniki wyborów.
22 godziny głosowania
Jako pierwsi do urn wyborczych już w sobotę o godz. 23.00 czasu moskiewskiego (21.00 czasu polskiego) poszli mieszkańcy regionów najdalej wysuniętych na wschód - Kamczatki i Czukotki.
Federacja Rosyjska podzielona jest na 11 stref czasowych. Co godzinę do wyborów będą się włączają się kolejne regiony. Wszędzie lokale wyborcze będą czynne od 8.00 do 20.00 czasu lokalnego. Głosowanie łącznie trwało więc prawie dobę.
Maraton wyborczy zakończył się w niedzielę o godz. 21.00 czasu moskiewskiego (19.00 czasu polskiego) w graniczącym z Polską obwodzie kaliningradzkim.
W całej Rosji utworzono ponad 96 tys. obwodów wyborczych. Uprawnionych do głosowania było ponad 107 mln osób.
Wstępne rezultaty wyborów zostaną ogłoszone w poniedziałek o 10.00 czasu moskiewskiego (8.00 czasu polskiego), a oficjalne - 7 marca.
Zaostrzone środki bezpieczeństwa
W związku z niedzielnym głosowaniem w całym kraju podjęto nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Od czwartku wszystkie lokale wyborcze były strzeżone przez milicję. W niektórych regionach przy wejściu do lokali wyborczych ustawione są bramki do wykrywania metalu.
Porządku pilnowało prawie pół miliona milicjantów i żołnierzy wojsk wewnętrznych. Ich działania koordynowała Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB).
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio