W poniedziałek w Paryżu rozpoczął się proces, którego głównym oskarżonym jest były premier Dominique de Villepin. Przed sądem staje on pod zarzutem "oszczerczego oskarżenia" obecnego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego w czasie kampanii wyborczej.
De Villepin pojawił się w poniedziałek w sądzie w towarzystwie żony i trójki dzieci. - Jestem tutaj z powodu woli jednego człowieka. Jestem tutaj z powodu zawziętej determinacji jednego człowieka, Nicolasa Sarkozy'ego, który jest jednocześnie prezydentem Republiki Francuskiej - powiedział dziennikarzom Villepin przed wejściem do sądu.
Jestem tutaj z powodu woli jednego człowieka. Jestem tutaj z powodu zawziętej determinacji jednego człowieka, Nicolasa Sarkozy'ego, który jest prezydentem Republiki Francuskiej. Dominique de Villepin
Jeśli zostanie skazany, grozi mu do 5 lat więzienia i 45 tys. euro grzywny. W taki obrót spraw zupełnie jednak nie wierzy. - Wyjdę stąd wolny i oczyszczony z zarzutów w imię narodu francuskiego. (...) Wiem, że prawda zwycięży - mówił były premier.
Największa afera współczesnej Francji
Tak zwana sprawa Clearstream, której początek datuje się na 2004 rok, to jedna z najgłośniejszych afer politycznych współczesnej Francji. Chodzi o oskarżenia kierowane pod adresem francuskich polityków o to, że rzekomo brali łapówki za sprzedaż wojskowych fregat do Tajwanu w latach dziewięćdziesiatych, a nielegalne dochody z tych transakcji lokowali na tajnych kontach w luksemburskim banku Clearstream.
Na ujawnionej publicznie liście osób mających tam konta znalazło się wśród licznych osobistości polityki i biznesu nazwisko obecnego prezydenta Sarkozy'ego. Dochodzenie wykazało jednak, że lista kont była sfałszowana. O jej sfabrykowanie prokuratura oskarżyła Dominique'a de Villepina, w momencie wybuchu afery ministra spraw zagranicznych, a potem w latach 2005-2007 premiera. Po raz pierwszy był on w tej sprawie przesłuchiwany w grudniu 2006 roku, mniej niż pół roku przed wyborem Sarkozy'ego na prezydenta.
Oprócz Villepina na ławie oskarżonych w tym procesie zasiedli m.in. były makler Imad Lahoud i były wiceprezes firmy EADS Jean-Louis Gergorin. Celem tej "machinacji" miało być - jak spekulowały media - skompromitowanie Sarkozy'ego jako przyszłego kandydata na prezydenta. Według części komentatorów, polecenie takie mógł wydać Villepinowi ówczesny prezydent Jacques Chirac, w tamtym czasie partyjny rywal obecnego szefa państwa.
Sam chciał wezwania do sądu
Od początku ujawnienia sprawy Villepin neguje stawiane mu zarzuty. Twierdzi, że nigdy nie wierzył w tajne konta Sarkozy'ego. Przed otwarciem procesu wiele razy domagał się wezwania go do sądu w roli świadka, a nie oskarżonego.
Zdaniem części komentatorów jest to sprawdzian niezależności politycznej francuskich sądów wobec Pałacu Elizejskiego.
Źródło: PAP, BBC