Gdy amerykański prezydent George W. Bush stwierdził, że wzrostowi cen żywności winna jest 350 mln rzesza indyjskiej klasy średniej, nie spodziewał się zapewne, że rozpęta w Indiach burzę.
Na początku nad Bushem pastwiła się indyjska prasa, ale w końcu głos zabrali politycy najwyższej rangi. Minister obrony nazwał wypowiedź Amerykanina "okrutnym żartem", a największa partia opozycyjna zażądała debaty parlamentarnej nad słowami Busha.
Oznacza to prawdopodobnie, że deputowani zażądają od rządu oficjalnego wystąpienia w tej sprawie.
Oprócz tego, że są oburzeni, Hindusi się bronią. Wykazują, że ich kraj już od dawna nie sprowadza ryżu, co powodowałoby wzrost jego cen i niedobór na świecie, a wręcz przeciwnie - Indie eksportują go w wielkich ilościach.
Nie każdy ma tyle ryżu
Według zajmującego się promowaniem zrównoważonego wzrostu Worldwatch Institute, w ubiegłym roku na świecie zebrano 633 mln ton ryżu, co stanowi nieco ponad jedną czwartą globalnej produkcji zbóż.
Całość ubiegłorocznych światowych zbiorów zbóż wyniosła 2,316 mld ton, z czego 48 proc. spożyli ludzie, 35 proc. przeznaczono na paszę dla zwierząt, a 17 proc. na produkcję biopaliw.
Mimo stałego wzrostu zaludnienia Ziemi, światowa produkcja zbóż utrzymuje się w ostatnich latach na poziomie około 350 kilogramów na głowę rocznie - w porównaniu z 285 kilogramami w roku 1961. Istnieją jednak tutaj dramatyczne dysproporcje regionalne - od produkcji 1230 kilogramów rocznie na mieszkańca w USA, poprzez 325 kg w Chinach do 90 kg w Zimbabwe
Źródło: Reuters, PAP, Gazeta Wyborcza