Burmistrz Londynu skazany za "zbrodnie w Iraku"?

 
Upodobanie do cygar nie pomogłoTVN24

Burmistrz Londynu Alexander Boris de Pfeffel Johnson ma kłopoty, przez które, jak mówi, może zostać "pierwszym i jedynym zachodnim politykiem, który odpowie przed sądem za zbrodnie popełnione w Iraku". A wszystko przez pudełko cygar...

Johnson wszedł w posiadanie luksusowego pudełka cygar oprawionego w czerwoną skórę w 2003 r., gdy wkrótce po inwazji USA jako dziennikarz przebywał w Bagdadzie i zwiedził zgliszcza zbombardowanego domu Tarika Aziza, byłego wicepremiera i ministra spraw zagranicznych, skądinąd znanego miłośnika cygar.

Okazało się, że zabranie pudełka jest przestępstwem. Na mocy decyzji ONZ bowiem (UN Sanctions Order 2003) każdy, kto jest w posiadaniu "irackiego dobra kultury" ma obowiązek przekazania go policji. Rezolucję uchwalono z myślą o powstrzymaniu grabieży starożytnych zabytków Mezopotamii po załamaniu się rządów Saddama Husejna.

Policja uznała, że pudełko cygar Aziza jest "irackim dobrem kultury" i jego posiadanie jest karalne. Nakazała więc Johnsonowi zwrócić je na komisariat, a sama wszczęła dochodzenie. 44-letni burmistrz nakazowi policji się podporządkował, chociaż nie krył swojego zdziwienia całą sytuacją.

O pudełku pisał, a Aziz mu je podarował

Przypomniał, że przyznał się do zabrania pudełka w korespondencji z Bagdadu zamieszczonej w dzienniku "Daily Telegraph" już w 2003 r. Jednak Scotland Yard, którego funkcjonariusze artykułu nie czytali, wszczął dochodzenie w tej sprawie dopiero, gdy kilka lat później ktoś zwrócił policji uwagę.

Dodatkowo burmistrz twierdzi, że nie ma mowy o całym pudełku, lecz tylko o jego dolnej połowie, która wcale nie jest ekskluzywna, lecz prymitywnie zafastrygowana. Na dodatek Tarik Aziz napisał do niego list, w którym pozwolił zatrzymać pudełko w prezencie.

Zwolennicy Johnsona mają jedno wyjaśnienie dochodzenie w sprawie pudełka. Przypisują je temu, że konserwatysta wysunął swoją kandydaturę w majowych wyborach na burmistrza Londynu przeciw kandydatowi rządzącej Partii Pracy.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ O BURMISTRZU JOHNSONIE

Strata czasu czy standardowa procedura?

Cała sprawa według Johnsona jest niepoważna i oznacza stratę policyjnego czasu. - Czemu inni, tacy jak np. Tony Blair nie zostali z tego tytułu pociągnięci do odpowiedzialności? - pyta burmistrz, sugerując, że pada ofiarą podwójnych standardów.

A Scotland Yard mu odpowiada: - Policja metropolitarna ściśle współdziała z policjami różnych krajów, w tym z iracką, w celu odzyskania przedmiotów uważanych za kulturowo znaczące. Po to, by ustalić pochodzenie i potencjalną rangę przedmiotu, musi on zostać przekazany policji w celu dalszych ustaleń.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24