Niemieckie wojsko jest gotowe do prowadzenia wojny w cyberprzestrzeni - twierdzi gazeta "Financial Times Deutschland", powołując się na raport Bundeswehry przesłany do Bundestagu. Prace nad utworzeniem specjalnej jednostki hakerów miały zająć pięć lat i zwieńczono je sukcesem dopiero pod koniec 2011 roku.
Hakerzy Bundeswehry zajmują się przede wszystkim obroną. Ataki na cele zagraniczne mają wymagać akceptacji Bundestagu, co, jak zauważa "FTD", znacząco utrudnia działanie hakerów. Dziennikarze stawiają więc pytanie, czy nie należałoby zmienic prawa.
Kosztowni specjaliści
Siedzibą jednostki "wirtualnych wojowników" ma być baza wojskowa w Gelsdorf koło Bonn, gdzie od 2002 roku mieści się też siedziba Dowództwa Rozpoznania Strategicznego, czyli jednostki zajmującej się nadzorowaniem zbieraniem informacji o wrogu za pomocą np. satelitów zwiadowczych.
Prace nad utworzeniem oddziału hakerów miały zostać zapoczątkowane w 2006 roku. Wstępnie zakładano wykorzystywanie jej wyłącznie do obrony. Jednak z czasem postanowiono rozszerzyć jej zadania na prowadzenie ataków w cyberprzestrzeni, ponieważ dostrzeżono potencjał drzemiący w takich działaniach.
Podczas tworzenia jednostki napotkano na poważny problem w postaci braku odpowiednich kadr, który trapi instytucje rządowe na całym świecie. Prywatne firmy są gotowe płacić wykwalifikowanym informatykom zdecydowanie wyższe pieniądze niż państwo. Ostatecznie zdołano pokonać ten problem, ściągając do jednostki specjalistów informatycznych ze wszystkich formacji Bundeswehry i wdrażając specjalne szkolenia na uczelniach wojskowych. Po niemal sześciu latach gromadzenia kadr, szkoleń i tworzenia infrastruktury, pod koniec 2011 roku oddział "cybernetycznych" wojowników niemieckiej armii uzyskał gotowość.
Hakerzy w kagańcu
Jednostka ma nadal napotykać na pewne problemy w działaniu. Pierwszym jest opór bardziej konserwatywnych oficerów Bundeswehry, którzy patrzą na kwestię wojny w cyberprzestrzeni z pobłażaniem. Kolejnym są spory kompetencyjne z agencją wywiadu zagranicznego BND, która również ma w swoich strukturach dział zajmujący się walką w cyberprzestrzeni.
Podstawowym ograniczeniem jest natomiast prawo. W Niemczech każde użycie sił zbrojnych w akcji poza granicami kraju wymaga akceptacji Bundestagu. Jednostka hakerów też podlega temu obostrzeniu, które w wirtualnej rzeczywistości jest bardzo problematyczne. Specjaliści Bundeswehry zajmują się więc wyłącznie obroną instytucji rządowych przed atakami z zewnątrz i jedynie szykują się na ewentualność atakowania przeciwników w cyberprzestrzeni.
Dziennikarze "FTD" stawiają pytanie, czy nie należy w takiej sytuacji zmienić prawa, aby dać wojskowym hakerom większą swobodę działania i szansę na skuteczne zwalczanie potencjalnych wrogów Niemiec w świecie wirtualnym. Wskazują tutaj na dużą dowolność jaką cieszą się specjaliści USA i Izraela, którzy z dużym prawdopodobieństwem prowadzą ataki np. na infrastrukturę informatyczną Iranu i prowadzą ciągłą "wojnę" z Chinami.
Autor: mk\mtom / Źródło: Financial Times Deutschland
Źródło zdjęcia głównego: Bundeswehr