- Zrobimy wszystko, żeby wyegzekwować decyzję sądu w sprawie dzieci Barbary Wasiljew – zapewnia szefowa bułgarskiego resortu sprawiedliwości Miglena Taczewa. Minister wystąpiła w 1. programie TV, żeby uspokoić nastroje i przekonać rodaków o słuszności decyzji sądu. Zaprosiła też na spotkanie do swojego gabinetu ojca dzieci, by przekonać go do przekazania syna matce.
- Sceny z dziećmi w Asenowgradzie, których byliśmy świadkami, zostały przez ojca sprowokowane – tłumaczyła w wiadomościach w pierwszym kanale telewizji publicznej minister sprawiedliwości Miglena Taczewa. - Kiedy zaprasza się media w celu uniknięcia wykonania orzeczenia sądowego, jest oczywiste, że to prowokacja – dodała Taczewa.
Przypomnijmy: 27 maja, matka dwojga dzieci, Barbara Wasiljew przybyła do Asenowgradu z decyzją sądu odebrania dzieci ojcu i zawiezienia ich do Polski. Doszło do przepychanek. Matce udało się zabrać ze sobą dziewczynkę, chłopiec prawdopodobnie nadal przebywa z ojcem, poszukuje go policja.
Minister przekonywała, że decyzja bułgarskiego wymiaru sprawiedliwości o przyznaniu dzieci matce była jak najbardziej zasadna i ojciec dzieci Todor Wasiljew powinien był się jej podporządkować.
Polscy dyplomaci interweniowali
Z szefową bułgarskiego resortu sprawiedliwości Migleną Taczewą spotkali się w sobotę o 9 rano czasu lokalnego ambasador RP w Bułgarii Andrzej Papierz i polski konsul w Sofii Wojciech Gałązka. Minister zapewniła, że władze podejmą zdecydowane działania, by wyegzekwować wykonanie wyroku w sprawie dzieci. Poinformowała także, że o 16 wygłosi w telewizji publicznej oświadczenie w tej sprawie – co zresztą jeszcze przed spotkaniem z polskimi dyplomatami zamierzała uczynić.
Jak przekazał portalowi tvn24.pl konsul Wojciech Gałązka, minister Taczewa do swojego gabinetu zaprosiła bułgarskiego ojca dzieci, Todora Wasiljewa. Chciała przekonać go, żeby oddał drugie dziecko bez stwarzania dodatkowych problemów. Todor Wasiljew jednak nie skorzystał z zaproszenia.
Niedzielne demonstracje
Na niedzielę przed polską ambasadą odbyły się dwie antypolskie demonstracje.
- Sprawa wywołuje ogromne poruszenie w Bułgarii - ocenia polski konsul. – Jest rzeczą naturalną, że ten prosty przekaz medialny, jaki był serwowany przez dwa pierwsze dni robi na ludziach wrażenie. Tym bardziej, że ludzie nie wiedzą, iż dzieci są obywatelami również polskimi. Traktują tę sprawę jako zamach na obywateli bułgarskich, którzy są uprowadzani do innego kraju. Mogą nie wiedzieć, że dzieci zostały uprowadzone do Bułgarii bez wiedzy ich matki, przedtem mieszkały w Polsce – tłumaczy konsul Gałązka.
Jest rzeczą naturalną, że ten prosty przekaz medialny, jaki był serwowany przez dwa pierwsze dni robi na ludziach wrażenie. Tym bardziej, że ludzie nie wiedzą, iż dzieci są obywatelami również polskimi. Traktują tę sprawę jako zamach na obywateli bułgarskich, którzy są uprowadzani do innego kraju. Mogą nie wiedzieć, że dzieci zostały uprowadzone do Bułgarii bez wiedzy ich matki, przedtem mieszkały w Polsce wg
Dzieci manipulowane przez ojca
W swoim telewizyjnym oświadczeniu Miglena Tkaczewa skrytykowała brak obiektywizmu mediów bułgarskich w tej sprawie. Wg minister, media nieprawidłowo interpretowały fakty dotyczące sprawy. - Po tym wszystkim, relacja w głównych wiadomościach bułgarskiej TV była dziś zrównoważona – przekazał portalowi tvn24.pl polski konsul.
Wcześnie niemal wszystkie media bułgarskie ujmowały się za rodakiem, który bezprawnie przetrzymuje syna. Pisano m.in., że to dramat mężczyzny, bo jego żona Polka jest alkoholiczką i nie interesowała się dziećmi.
Minister Tkaczewa w swoim sobotnim oświadczeniu przedstawiła tło wydarzeń, które doprowadziły do dramatycznych scen. Przypomniała, że Sofijski Sąd Apelacyjny orzekł o natychmiastowym wydaniu matce dwojga dzieci. W rozpatrywanej sprawie sąd wysłuchał dzieci, przyjął ekspertyzę pracowników opieki społecznej oraz psychologa i stwierdził, że dzieci są manipulowane przez ojca i ich krewnych w Bułgarii.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: vbox7