Wielka Brytania znacząco zwiększy swoje nakłady na Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) - poinformował minister finansów George Osborne. Skąd taka szczodrość w czasach kryzysu? Londyńscy urzędnicy wyliczyli, że inwestowanie w kosmos bardzo się opłaca.
Jak podaje BBC, obecne nakłady Wielkiej Brytanii na ESA, wynoszące około 170 milionów funtów, zostaną zwiększone o kolejne 60 milionów w ciągu dwóch lat.
To znacząca inwestycja, jak dla rządu, który zmaga się z znacznym deficytem budżetowym i ostro tnie wszelkie wydatki państwowe.
Praktycznie wszystkie brytyjskie ministerstwa musiały zmniejszyć swoje wydatki. W takiej sytuacji badanie kosmosu, które i tak otrzymuje znikome sumy w porównaniu do całości budżetu, zazwyczaj nie jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o wzrost nakładów.
Kosmiczny interes
Jak przyznał Osborne, rząd nie robi tego z czystej miłości do nauki. Otóż w Londynie wyliczono, iż tent "biznes" się opłaca. Na przykład każdy funt zainwestowany w programy budowy nowoczesnych satelitów, generuje zysk dla brytyjskiej gospodarki w wysokości sześciu funtów.
Brytyjski przemysł kosmiczny przeżywa obecnie boom. Od 2008 ta gałąź urosła o 7,5 procent, podczas gdy cała gospodarka przez ten czas się skurczyła.
- Nie docenilismy siły naszego przemysłu kosmicznego. Jesteśmy globalnym graczem jeśli chodzi o technologię budowy satelitów - stwierdził brytyjski minister nauki David Willets, zapowiadając silne wsparcie dla przemysłu kosmicznego.
Autor: mk//mat / Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: ESA