Na lewicy - Hiszpanka, nazywana przez prasę "dziedziczką", która rozwścieczyła bogatych Paryżan zapowiedzią przekształcenia szykownej alei w zieloną przestrzeń. Na prawicy - potomkini Lukrecji Borgii, która zaliczyła serię wizerunkowych gaf - dała się m.in. sfotografować z bezdomnymi, paląc skręta i obiecała, że przekształci nieczynne stacje metra w centra sztuki i rozrywki. Poznajcie Anne Hidalgo i Nathalie Kosciusko-Morizet, dwa faktycznie liczące się nazwiska w wyborach mera Paryża. Łakomy to kąsek, bo pensja wynosi ponad 7 tysięcy euro.
Wybory mera Paryża oraz burmistrzów 20 arrondissement odbywają się 23 oraz (II tura) 30 marca. O najważniejszą funkcję ubiega się kilkunastu kandydatów, ale faktycznie liczą się tylko dwa nazwiska: Anne Hidalgo i Nathalie Kosciusko-Morizet. Sondaże wróżą zwycięstwo tej pierwszej - niektóre już w pierwszej turze. Jeśli Hidalgo nie zdobędzie jednak 50 proc. głosów, 30 marca stanie najprawdopodobniej naprzeciw Kosciusko-Morizet. Niezależnie od tego, która wygra, będzie to historyczne zwycięstwo, bo stolicą Francji do tej pory nigdy nie rządziła kobieta.
Dziedziczka kontra potomkini Lukrecji Borgii
54-letnia Hidalgo reprezentuje Partię Socjalistyczną. To protegowana odchodzącego mera Bertranda Delanoe, nazywana przez prasę "dziedziczką". Pochodzi z rodziny hiszpańskich imigrantów, urodziła się w Lyonie. Określana jest jako feministka, opowiada się za delegalizacją prostytucji, w przeszłości wspierała Femen. Od 2004 r. jezt żoną polityka Jean-Marca Germaina, z którym wychowuje trójkę dzieci (dwoje z poprzedniego związku). Poliglotka, swój ostatni spot nagrała w sześciu językach.
40-letnia Nathalie Kosciusko-Morizet, nazywana powszechnie NKM, reprezentuje prawicową partię UMP, w rządzie Nicolasa Sarkozy'ego była ministrem środowiska. Media przezwały ją "harfistką", gdy w prasie pojawiło się jej zdjęcie w romantycznej pozie z harfą w tle. Jej odległym przodkiem był Abraham Salomon Kościuszko (żył w latach 1821-1917), urodzony w Suwałkach (wówczas pod zaborem rosyjskim). Z zawodu był kupcem, do Francji przyjechał w czasach Monarchii Lipcowej. NKM ma jeszcze jednego ciekawego przodka - jej matka Benedice Treuille jest daleką potomkinią słynnej Lukrecji Borgii. NKM jest mężatką i ma dwoje dzieci.
"Socjalistyczny lunapark"
Obie miały podobny program wyborczy, bo wiedzą, jakie są główne bolączki paryżan: zanieczyszczenie powietrza, kłopoty z mieszkaniem, bezpieczeństwo na ulicach. Hidalgo w wywiadach zapewniała, że chce, by co roku powstawało 10 tys. nowych mieszkań. Zamierza promować wśród mieszkańców korzystanie z miejskich rowerów i elektrycznych samochodów - zwłaszcza, że paryski smog staje się coraz bardziej dokuczliwy (jest tak źle, w ubiegłym tygodniu z tego powodu wprowadzono darmową komunikację miejską).
Hidalgo zapewnia też, że lepiej będzie z porządkiem w mieście - Paryż ma opinię jednego z najbrudniejszych miast w Europie, w którym równie łatwo, co w Warszawie, wdepnąć w niemiłą niespodziankę. Chce m.in. zbudować 200 nowych publicznych toalet i edukować mieszkańców, by sprzątali po swoich psach. Zamierza również poprawić poziom bezpieczeństwa w mieście i wydłużyć godziny kursowania metra w weekendy.
Rozwścieczyła jednak mieszkańców miasta proponując, że przekształci jedną z najbardziej eleganckich alei w Paryżu, Avenue Foch w "zieloną przestrzeń" prowadzącą od Łuku Triumfalnego aż do Lasku Bulońskiego. Hidalgo chciała, by powstały przy niej mieszkania socjalne, a cała dzielnica stała się "zróżnicowana pod względem społecznym". Mieszkańcy okolicy - w tym rosyjscy oligarchowie, książęta z Bliskiego Wschodu czy milionerzy stanowczo sprzeciwili się tym planom argumentując, że Hidalgo stworzy na Avenue Foch "socjalistyczny lunapark".
Obietnice nie do spełnienia
Kosciusko zapowiadała z kolei, że zakaże wjazdu do miasta ciężarówkom i pojazdom najbardziej zanieczyszczającym powietrze. Chce, by komunikacja miejska była darmowa dla młodych osób między 18. a 22. rokiem życia oraz dla seniorów. Zamierza też stworzyć "policję dzielnicową" i zwiększyć bezpieczeństwo, montując dodatkowy tysiąc kamer monitoringu. Zapowiedziała też, że w dłuższej perspektywie chce schować pod ziemią paryską obwodnicę. Środki na ten cel mają pochodzić nie z kieszeni Francuzów, ale od deweloperów, którzy nad trasą będą mogli budować mieszkania. Większość ocenia ten pomysł jako nierealny, a z pewnością trwający wiele lat i mocno utrudniający życie mieszkającym na przedmieściach.
Jej najgłośniejszym pomysłem była jednak transformacja nieczynnych stacji metra w miejsca kultury i sztuki. Te stacje, które nie zostały dokończone lub pozostają nieczynne miałyby przekształcić się m.in. w basen, restaurację, teatr czy klub nocny. Do pomocy zaangażowała architektów z pracowni OXO, którzy zaprojektowali podziemne atrakcje.
W Paryżu jest 16 "widmowych stacji". Pomysł na stworzenie w nich nowych miejsc wydaje się pociągający, ale, jak komentuje większość mediów, jest z gatunku "fajne, ale kto za to zapłaci?".
Obie zgodnie zapowiadają, że nie podniosą podatków.
"Kampania wpadek"
Kampania jednak dla obu pań okazała się serią gaf. Hidalgo zebrała cięgi głównie za swój mocno wyretuszowany plakat wyborczy, który według "Le Parisien", bardziej przypominał reklamę kremu przeciwzmarszczkowego L'Oreal niż portret poważnej kandydatki.
Celem ostrzejszych ataków była Nathalie Kosciusko-Morizet, która zaliczyła kilka gaf, starając się pokazać jako "zwykła paryżanka". Najpierw więc dała się sfotografować na miejskim rowerze Velib' - ale media natychmiast wytknęły jej, że miała w koszyku wartą 2 tys. euro designerską torebkę. Później podobną "ustawkę" zorganizowała w pociągu metra, które opisała jako "miejsce pełne uroku" (i to jadąc jedną z najbardziej zatłoczonych linii). Innym razem zamieściła na swoim profilu na Instagramie zdjęcie na skuterze. Złośliwi natychmiast wytknęli jej, że miała na sobie szpilki na 12-cm obcasach.
Jako wisienka na torcie posłużyła natomiast jej fotografia z kilkoma bezdomnymi (według mediów Polakami), z którymi paliła skręta. "Trochę przyzwoitości!" - grzmiała wówczas obecna minister Marie-Arlette Carlotii na łamach "Huffington Post". Z kolei były minister finansów Alain Lambert ocenił zdjęcie jako przykład "katastrofalnej komunikacji politycznej".
Wszystko to pójdzie w niepamięć, gdy któraś z kandydatek wygra. Pensja mera Paryża wynosi miesięcznie około 7,2 tys, euro netto.
Autor: Joanna Kocik /kka / Źródło: tvn24.pl