Białoruś wyrzuca Amerykanów

 
Łukaszenka skonfliktowany z WaszyngtonemArchiwum TVN24

Chociaż w amerykańskiej ambasadzie w Mińsku zostało tylko 17 dyplomatów, to białoruskie władzy uważają, że to nadal za wiele. Reżim Aleksandra Łukaszenki żąda, by zostało ich tylko siedmiu.

- Chcielibyśmy doprowadzić liczebność naszych dyplomatów i USA do parytetu zgodnego z formułą jeden plus sześć - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Wiktar Hajsionak. - Jak na razie nie było żadnej reakcji strony amerykańskiej na naszą propozycję - dodał.

Obecnie, po redukcji personelu o połowę, w amerykańskiej ambasadzie w Mińsku pracuje 17 osób. W marcu Białoruś opuściła ambasador USA Karen Stewart i kilkunastu innych amerykańskich dyplomatów. Uczynili to na żądanie białoruskich władz, które zareagowały w ten sposób na amerykańskie groźby wprowadzenia nowych sankcji wobec Biełnaftachim - państwowego koncernu energetycznego, z którego dochodów czerpie zysk białoruska wierchuszka.

Biełnaftachim na cenzurowanym

USA wprowadziły już wcześniej represje wobec Mińska, m.in. zabraniając tej firmie działalności komercyjnej na terenie Stanów Zjednoczonych. Po wyjeździe ambasador z Mińska USA wstrzymały też wydawanie wiz Białorusinom. We wtorek wznowiono ich wydawanie.

Amerykanie ostro krytykują władze w Mińsku za łamanie praw człowieka. W listopadzie 2007 roku USA zamroziły aktywa Biełnaftachimu, który - jak podkreślono - jest "kontrolowany przez autokratycznego prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę". W 2006 roku i na początku 2007 roku zamrożone zostały środki Łukaszenki i kilku innych wysokich przedstawicieli władz białoruskich.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ O REPRESJACH NA BIAŁORUSI

Źródło: PAP, lex.pl

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24