- Jeśli do 9 listopada nasze żądania nie zostaną spełnione, 13 listopada rozpoczniemy długi marsz z Lahore do Islamabadu - zagroziła jedna z przywódczyń pakistańskiej opozycji, była premier Benazir Bhutto. Żądania obejmują odwołanie stanu wyjątkowego, potwierdzenie terminu wyborów i odejście prezydenta Perveza Musharrafa z armii.
Od kilku dni spekulowano, że szefowa Pakistańskiej Partii Ludowej może dogadać się z prezydentem w sprawie podziału władzy w państwie mimo stanu wyjątkowego. Teraz Bhutto nie pozostawia jednak wątpliwości: - Przed 15 listopada prezydent Musharraf musi zdjąć mundur, komisja wyborcza musi obwieścić kalendarz wyborów, a wszyscy sędziowie, prawnicy i politycy muszą wyjść z więzienia - mówiła była premier.
Bhutto dodała, że od chwili zaprowadzenia stanu wyjątkowego aresztowano już ponad 400 członków jej partii. Jednocześnie podkreśliła, że nie ma mowy o negocjacjach z prezydentem: - Nie możemy pracować dla dyktatury, możemy pracować dla demokracji.
Bhutto przywódczyni W ostatnich tygodniach, po powrocie z wieloletniego wygnania, Benazir Bhutto stała się największą postacią wśród pakistańskiej opozycji. Jej przyjazdowi 18 października towarzyszyły tłumy, a nadziei na zmianę związanej z jej przyjazdem nie zmącił nawet zamach na nią, który zabił co najmniej 139 osób.
Bhutto jest w polityce od 1982 toku, gdy objęła kierownictwo Pakistańskiej Partii Ludowej. W latach 1988-1990 i 1993-1996 pełniła funkcję premiera, lecz w 1996 roku ze względu na oskarżenia o korupcję musiała zrezygnować. W 1998 roku wyemigrowała do Dubaju, skąd mogła wrócić dopiero w październiku tego roku.
Źródło: PAP