Sobota to "No Berlusconi Day" - wielki marsz przeciwko premierowi Silvio Berlusoniemu w stolicy Włoch. W demonstracji według policji uczestniczyło 90 tysięcy ludzi, a według organizatorów - ponad milion.
Wyjątkowość tego obywatelskiego protestu polega na tym, że zwołały go grupy przeciwników szefa rządu aktywne w internecie. Juz "w realu" dołączyli do niego politycy części centrolewicowej opozycji.
Nie tylko Rzym postanowił dać się we znaki szefowi włoskiego rządu. Podobne protesty na mniejszą skalę urządzono w innych włoskich miastach, a nawet przed włoskimi ambasadami i konsulatami w Berlinie, Madrycie, Kopenhadze, Londynie, Paryżu, San Francisco, Buenos Aires, Rio de Janeiro, Chicago i Nowym Jorku.
Chcecie przyjść? Milczcie!
Organizatorzy, kontaktujący się ze swymi zwolennikami między innymi poprzez Facebook, postawili jasny warunek politykom kilku partii, które przyłączyły się do marszu z Piazza della Repubblica na Lateran: żadnemu z nich nie pozwolono wygłosić przemówienia w trakcie wiecu. To protest obywatelski, a nie polityczny - argumentowano.
- Jesteśmy opozycją społeczną - stwierdzili manifestanci, którzy sami określili się jako "lud sieci" i "fioletowy lud". Właśnie ten kolor wybrano jako symbol niezależności od wszelkich partii politycznych.
Berlusconi dimissioni
Na demonstrację przybyli komuniści, socjaliści, partia Włochy Wartości Antonio Di Pietro oraz niektórzy przedstawiciele największej siły opozycji - Partii Demokratycznej. Ugrupowanie to podzieliło się w ocenie celowości protestu.
Na czele pochodu niesiono gigantyczny transparent ze skandowanym przez manifestantów hasłem "Berlusconi dimissioni".
Na trybunie na Placu świętego Jana na Lateranie, gdzie odbył się końcowy wiec i koncert, przemawiał między innymi lewicowy dramaturg, laureat literackiego Nobla Dario Fo. - To historyczny dzień - mówił Fo - którego całe znaczenie zrozumiemy za wiele lat.
Położył nacisk na wagę wydarzenia, jaką było zwołanie protestu w internecie.
700 autokarów
Dokładna liczba uczestników nie jest jeszcze znana. Wiadomo natomiast, że do Wiecznego Miasta przyjechało 700 autokarów z całych Włoch i cztery specjalne pociągi. Statkiem przypłynęli przeciwnicy Berlusconiego z Sardynii.
Manifestacja jest nawiązaniem do słynnych i masowych protestów przeciwko Silvio Berlusconiemu, jakie odbyły się w Rzymie przed ośmioma laty z inicjatywy reżysera filmowego Nanniego Morettiego.
Politycy centroprawicowej koalicji rządowej usiłowali umniejszyć znaczenie protestu przeciwko premierowi. Najostrzej skomentował go minister obrony Ignazio La Russa, który odnosząc się do kolejnego sukcesu policji, jaką było zatrzymanie w sobotę dwóch groźnych mafiosów, oświadczył: - Oni też chcieli uczestniczyć w No B-Day, ale bardzo mi przykro, zostali aresztowani.
Źródło: PAP