Berlin: Nie drażnić Rosji


Po konflikcie o niepodległość Kosowa, "nie ma wystarczających powodów", by jeszcze bardziej obciążać w tym roku relacje z Moskwą - uważa szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier, pytany o rozszerzenia NATO o Gruzję i Ukrainę.

Według Steinmeiera, który wypowiedział się dla gazety "Leipziger Volkszeitung", Niemcy przez uznanie niepodległości Kosowa doszli w stosunkach z Rosją do pewnej granicy. - Musimy także myśleć o naszej politycznej odpowiedzialności za pokojowy porządek w Europie - powiedział szef niemieckiego MSZ. Zaznaczył, że nie może dojść do tego, by "granica opanowania" w relacjach z Rosją została przekroczona.

A przekroczeniem "granicy opanowania" miałoby być, zdaniem Steinmeiera, objęcie Ukrainy i Gruzji Planem Działań na rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP). Mogłoby do tego dojść na rozpoczynającym się szczycie NATO w Bukareszcie, ale wobec zdecydowanego sprzeciwu Berlina i Paryża jest to mniej niż prawdopodobne.

Berlin mówi "nie"

Niemiecki rząd swoje weto argumentuje słabym poziomem gruzińskiej demokracji - według Berlina niedawne wybory prezydenckie w Gruzji pokazały, iż kraj ten nie jest jeszcze na pewnej i stabilnej drodze - oraz słabym poparciem Ukraińców dla członkostwa w Sojuszu. Trzeba jednak dodać, że od przyjęcia do MAP do pełnego członkostwa w Sojuszu droga jest jeszcze daleka, np. Albania została objęta Planem już w 1999 r., a dopiero teraz ma szansę na oficjalne zaproszenie do struktur.

W tym samym wywiadzie Steinmeier podkreślił jednak, że Rosja nie ma prawa weta w sprawach dotyczących rozszerzenia NATO, a Berlin nie gra "rosyjską kartą" w kwestii członkostwa Kijowa i Tbilisi w Sojuszu. Zapewnił równocześnie, że na szczycie w Bukareszcie zapadnie wiele decyzji co do praktycznych kroków dotyczących pogłębienia współpracy pomiędzy NATO a Gruzją i Ukrainą.

CZYTAJ WIĘCEJ O SPORZE O GRUZJĘ I UKRAINĘ

Źródło: PAP, lex.pl