"Balonowa" rodzina gotowa na areszt


Małżeństwo Richarda i Mayumi Heene jest gotowe by oddać się w ręce policji - oświadczył David Lane, prawnik tej amerykańskiej rodziny. Heene'owie zdobyli sławę po spektakularnym locie balonu i - najprawdopodobniej sfingowanym - zaginięciu ich syna, Falcona. Te wydarzenia w ubiegły czwartek śledził niemalże cały świat.

Lane powiedział, że zarzuty przeciwko jemu klientowi, ojcu Falcona Richardowi Heene, zostaną postawione najprawdopodobniej w środę.

W miniony czwartek oczy świata skierowały się w stronę Stanów Zjednoczonych, dokładnie na stan Kolorado. Uwagę wszystkich przyciągnął szybujący przez kilka godzin balon. Podejrzewano, że w środku znajduje się 6-letni chłopiec Falcon Heene. Jednak kiedy balon wylądował, okazało się, że jest pusty. Falcon, po poszukiwaniach odnalazł się w... domu.

Balon sfingowany

Władze nabrały wątpliwości do całej sprawy, po słowach, które mały Amerykanin wypowiedział do swojego ojca podczas jednego z wywiadów telewizyjnych. - Powiedziałeś, że robimy to na pokaz - zwrócił się Falcon do Richarda Heene.

Po przesłuchaniu państwa Heene okazało się, że coś rzeczywiście może być na rzeczy, a balonowy lot był swojego rodzaju reklamą. W sobotę poinformowano, że rodzina Heene'ów usłyszy kryminalne zarzuty.

Policja przeszukała dom amerykańskiej rodziny, chcą także przesłuchać inne osoby, w tym jednego ze współpracowników Richarda Henne'a. Dlaczego? - Jesteśmy pewni, że istniał spisek między mężem a żoną, pewnie widzieliście maile i inne rzeczy w internecie, które sugerują, że mogą też być inni spiskowcy - mówił w niedzielę szeryf Jim Alderden z Kolorado.

Źródło: news.bbc.co.uk