Trybunał Konstytucyjny w Rumunii unieważnił we wtorek lipcowe referendum w sprawie odwołania centroprawicowego prezydenta Traiana Basescu. Oznacza to, że Basescu pozostanie szefem państwa - poinformowała agencja prasowa Mediafax.
Decyzję podjęto stosunkiem głosów sześć do trzech, czyli większością wymaganą w tego typu sprawach - informują rumuńskie media. Debata sędziów Trybunału trwała ponad 2,5 godziny.
Basescu od lipca był zawieszony w obowiązkach przez centrolewicową koalicję rządzącą, Unia Społeczno-Liberalna (USL). Procedura wywołała zastrzeżenia UE i USA.
Głosowało niewielu, ale prezydenta nie chcieli
W referendum z 29 lipca, forsowanym przez obóz premiera Victora Ponty, prawie 88 proc. głosujących opowiedziało się za odwołaniem prezydenta, ale frekwencja nie przekroczyła 50-procentowego progu wymaganego do uznania referendum za ważne.
Basescu tracił na popularności od wprowadzenia w 2010 roku programu oszczędności.
Kiedy okazało się, że nie było frekwencji, postkomunistyczna koalicja rządowa zaczęła po referendum kwestionować w Trybunale Konstytucyjnym aktualność stałych list wyborczych oraz sposób obliczania frekwencji. Sędziowie na początku sierpnia odrzucili zastrzeżenia dotyczące metody obliczania frekwencji, ale nakazali rządowi, by wyjaśnił nieścisłości na listach wyborczych i je aktualizował.
Kohabitacja jedynym rozwiązaniem
W następstwie wtorkowego orzeczenia Basescu, którego mandat wygasa w 2014 roku, będzie w dalszym ciągu skazany na kohabitację z centrolewicowym rządem, będącym u źródeł procedury zmierzającej do odwołania prezydenta.
Decyzja rumuńskiego trybunału powinna położyć kres najpoważniejszemu kryzysowi politycznemu w Rumunii od upadku komunistycznej dyktatury 23 lata temu - komentuje agencja AFP.
W czasie gdy Basescu był zawieszony w obowiązkach, tymczasowym szefem państwa był Crin Antonescu, jeden z przywódców USL.
Autor: AB,zś//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY 2.0 | European People's Party