Arabscy dysydenci przed sądem


Syryjski reżim Baszara Assada nie chce słyszeć ani słowa o demokratyzacji życia w kraju. W rządzonym twardą ręką państwie właśnie rozpoczął się proces 12 dysydentów, których winą jest podpisanie się pod apelem o zmianę systemu politycznego.

Apel - nazwany Deklaracją z Damaszku - syryjska opozycja napisała w 2005 r. W dokumencie dysydenci wezwali do "radykalnej demokratycznej zmiany" w Syrii.

Reżim, który postawił przed sądem 12 z sygnatariuszy apelu, uznał, że Deklaracja to "rozpowszechnianie fałszywych informacji, które osłabiają morale narodu". Oprócz tego opozycjoniści zostali oskarżeni o podżeganie do rasowej i religijnej nienawiści oraz przynależność do tajnej organizacji.

Reżim się nie ugnie

Ta ostatnia to powołana w grudniu ubiegłego roku Narodowa Organizacja Praw Człowieka w Syrii, która za cel postawiła sobie monitorowanie przestępstw reżimu wobec Syryjczyków. Organizacja już zaprotestowała przeciwko procesowi dwunastki i zażądała jej natychmiastowego zwolnienia w imię poszanowania wolności słowa.

Reżim Baszira Assada raczej się jednak wezwaniom nie podporządkuje. W Syrii od ponad 40 lat trwa stan wyjątkowy, wprowadzony jeszcze przez ojca obecnego prezydenta.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ O PRAWACH CZŁOWIEKA W SYRII

Źródło: Al Arabiya