Amerykański kolos w Hongkongu


Amerykański lotniskowiec atomowy "Nimitz" zawinął do portu w Hongkongu. To znak poprawy relacji między Stanami Zjednoczonymi a Chinami.

"Nimitz" spędził pięć miesięcy na Morzu Arabskim, gdzie zapewniał wsparcie lotnicze siłom międzynarodowym w Afganistanie. Teraz lotniskowiec, podobnie jak i cztery inne amerykańskie okręty wojenne, przypłynął do Hongkongu, gdzie będzie przebywać cztery dni. Wszystko po to, by załoga mogła nieco odpocząć.

Dla pełniących służbę bojową lotniskowców USA jest to od dziesięcioleci stała praktyka, utrzymana również po przejściu Hongkongu spod brytyjskiego władztwa kolonialnego pod suwerenność Chin.

Wyjątek od reguły

Jednak w listopadzie 2007 roku Pekin w ostatniej chwili wycofał swą zgodę na taką wizytę konwencjonalnego lotniskowca "Kitty Hawk".

Niektórzy komentatorzy ocenili sprawę jednoznacznie: był to odwet za nadanie ponad rok wcześniej dalajlamie Złotego Medalu Kongresowego - najwyższego cywilnego odznaczenia USA. Tysiące przybyłych samolotami do Hongkongu członków rodzin i przyjaciół marynarzy zostało wtedy pozbawionych możliwości spotkania się z nimi w Święto Dziękczynienia.

Dalajlama przybywa

Teraz sytuacja mogła teoretycznie się powtórzyć. Pekin ostro zareagował bowiem na zapowiedź przyjęcia Dalajlamy XIV w Białym Domu. Dalajlama będzie tam gościł w najbliższy czwartek.

Chiny są też zaniepokojone kontraktem na dostarczenie Tajwanowi amerykańskiej broni o wartości 6,4 mld dolarów.

Źródło: PAP