Amerykanie rozważali atak atomowy na Chiny

 
W wyniku ataku na Hiroszimę zginęło prawie 80 tys. osóbTVN24

Tylko stanowcze "nie" Dwighta Eisenhowera uchroniło Chiny przed atomowym atakiem. Jak podał "Washington Post" w 1958 roku wojskowi namawiali prezydenta USA do zrzucenia na państwo środka dwóch kilkunastoatomowych ładunków nuklearnych.

Gazeta powołuje się na odtajnione dokumenty Pentagonu. Ma z nich wynikać, że taka propozycja padła ze strony wojska w okresie napięcia wokół Tajwanu. Ówczesny przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów, generał lotnictwa Nathan F. Twinning nalegał, by w razie zastosowania przez Chiny blokady Cieśniny Tajwańskiej zrzucić kilka 10- i 15-kilotonowych bomb nuklearnych. Ładunki miały być wycelowane w miasto portowe Amoy (dziś Xiamen).

Prezydenckie weto

Nie zgodził się na to prezydent Eisenhower. Zgodnie z wydanym przez niego rozkazem interwencja miała ograniczyć się do ewentualnego ataku wyłącznie siłami konwencjonalnymi.

Taką decyzję skrytykował dowódca amerykańskich sił powietrznych na Pacyfiku, generał Laurence S. Kuter. Przekonywał, że "koncepcja ograniczonej reakcji jest katastrofalna". Stwierdził nawet, że USA powinny być gotowe do użycia "swojej najbardziej skutecznej broni" - czyli bomb nuklearnych albo trzymać się z dala od konfliktu.

Wojskowi niezadowoleni

W dokumencie czytamy również, że generał Kuter "skarżył się później, iż wojsku nie udało się przekonać władz cywilnych, że amerykańskie siły zbrojne muszą mieć możliwość użycia bomb atomowych na początku każdego konfliktu".

Źródło: PAP, lex.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24