W Stanach Zjednoczonych trwa zakupowa gorączka. Jak co roku po Święcie Dziękczynienia Amerykanie szturmują sklepy, w których rozpoczynają się wyprzedaże. W tym roku jednak na "Czarnym piątku" spoczywa szczególna odpowiedzialność - ma udowodnić, że największa gospodarka świata wygrzebuje się z kryzysu.
I gdyby wnioskować tylko po frekwencji w sklepach w weekend, który otwiera świąteczny sezon zakupowy, to kryzys można by hucznie pożegnać.
Kolejki do wyprzedaży
Do sklepów otwierających się w nocy z czwartku na piątek ustawiły się długie kolejki, z których tłum w sekundę po północy rozlał się między sklepowymi półkami. Amerykanie celebrują swoje święto konsumpcji i zapinają o kryzysie, który mocno dotknął ich budżety.
W "Czarny piątek" sprzedawcy oferują swoim klientom atrakcyjne wyprzedaże, sięgające kilkudziesięciu procent ceny. To przyciąga tłumy konsumentów. Jak prognozowali analitycy, w weekend na zakupy wybrać się miało około 134 mln mieszkańców USA.
Źródło: Reuters