Ameryka uratowana? Demokraci i republikanie się dogadali

Aktualizacja:

Prezydent Barack Obama ogłosił w niedzielę późnym wieczorem, że demokraci i republikanie doszli do porozumienia ws. ograniczenia deficytu budżetowego USA. W poniedziałek obie izby parlamentu powinny przyjąć program zakładający podniesienie limitu zadłużenia kraju oraz cięcia w wydatkach administracyjnych w kolejnych latach.

Grupa robocza złożona z republikanów i demokratów, która wypracowała kompromis przedstawi jego wynik w Senacie oraz Izbie Reprezentantów w poniedziałek. Plan ratujący budżet USA zakłada cięcia w administracji - czego chcieli republikanie i "obniżenie dna" deficytu budżetowego, które w tym roku zostałoby osiągnięte trzeciego sierpnia - czego z kolei życzyli sobie demokraci.

Gospodarka i tak "oberwie"

- To porozumienie zacznie rozpraszać czarne chmury długu i niepewności, które wiszą nad naszą ekonomią - powiedział Barack Obama w krótkim wystąpieniu na temat porozumienie. Prezydent zaznaczył, że po zrealizowaniu uzgodnionych cięć w wydatkach federalnych, będą one najniższe od prezydentury Dwighta Eisenhowera w latach 50-tych XX wieku. Ma to jednak nie wpłynąć na edukację i naukę.

Obama powiedział także, że pomimo oporu republikanów, ograniczenie przywilejów podatkowych dla najbogatszych i korporacji jest nieuniknione. Dla równowagi stwierdził również, że mimo sprzeciwu demokratów, konieczne są pewne "poprawki" w programach socjalnych jak Medicare.

- Właśnie dla tego druga część porozumienia jest bardzo ważna - zaznaczył prezydent. Obie partie zgodziły się bowiem na ustanowienie komitetu w Kongresie, który do listopada ma opracować dokładny plan wprowadzenia cięć. Prawdopodobnie ta właśnie wiadomość nie nastroi pozytywnie inwestorów giełdowych, co może spowodować w dłuższej perspektywie problemy z rozruszaniem amerykańskiej gospodarki.

Grunt to kompromis

Republikanie, którzy jeszcze tydzień temu mówili o trzech bilionach dolarów, jakie ich zdaniem można zaoszczędzić na wydatkach państwa, w niedzielę "zeszli" do okrągłego biliona. Cięcia mają przynieść takie oszczędności na przestrzeni dekady. Najpierw jednak USA ogłoszą, że mogą się wciąż zadłużać i widmo bankructwa zostało oddalone.

Plan przewiduje podwyższenie limitu zadłużenia o kwotę wystarczającą, by nie trzeba go było podnosić ponownie za pół roku, jak tego chcieli republikanie (GOP). Suma ta, to około 3 biliony dolarów, co ma zapewnić możliwość zaciągania przez rząd nowych pożyczek do początku 2013 roku - a więc już po wyborach prezydenckich.

O mniej więcej taką samą sumę zmniejszony byłby deficyt budżetu państwa, ale wyłącznie przez cięcia wydatków rządowych. Obama ustąpił tutaj republikanom, którzy twardo nie zgadzali się na żadne podwyżki podatków.

Wydatki mają być zmniejszone o bilion dolarów, przy czym redukcja wydatków rozpocznie się dopiero na początku 2013 roku. Zwłoka ta wywołała głosy protestu ze strony prawicy w GOP, która domaga się szybszych cięć.

O pozostałej części ustalonej kwoty wydatków 2,8 bln dol. zadecydowałaby specjalna dwupartyjna komisja Kongresu. Zaleci ona do końca listopada, w jakich sektorach dokonać dalszych cięć, o łącznej wysokości około 2 bilionów dolarów.

Słowa przekuć w czyny

Demokraci i republikanie od kilku tygodni prowadzili prawdziwe "zapasy", stawiając amerykańską gospodarkę nad przepaścią. Z każdym dniem ze strony wielu zachodnich państw szła pod adresem Waszyngtonu rosnąca fala krytyki.

Czy teraz, na dwie doby przed ogłoszeniem bankructwa największej gospodarki świata, wszyscy odetchną z ulgą? Zobaczymy po poniedziałkowym głosowaniu w Izbie Reprezentantów i w Senacie. W pierwszej większość mają demokraci, w drugim - republikanie. Dlatego nikt nie może się z głosowania wyłamać. - Tylko razem osiągniemy cel - powiedział republikański senator, Harry Reid, który jest współautorem porozumienia.

Co dalej?

Nie jest pewne czy ewentualne nowe porozumienie zostanie przegłosowane w Kongresie. Oczekuje się zaciekłego sprzeciwu demokratów z lewego skrzydła tej partii. Występujący w programie telewizji ABC News ekonomista Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla, ostrzegł, że redukcja deficytu wyłącznie poprzez znaczne cięcia wydatków będzie miała fatalne skutki dla gospodarki.

To porozumienie zacznie rozpraszać czarne chmury długu i niepewności, które wiszą nad naszą ekonomią Barack Obama

Konserwatywni komentatorzy zwracają uwagę, że przewidziana w porozumieniu zwłoka w redukcji wydatków rządowych do stycznia 2013 może nie przekonać agencji ratingowych, że USA poważnie zamierzają ograniczyć deficyt i dług publiczny. Nie wiadomo więc jeszcze czy nie obniżą one ratingu wiarygodności kredytowej USA, obecnie maksymalnego (AAA).

A jeśli nie?

Jeżeli Kongres nie uchwali zaleconych cięć, nastąpią wtedy automatyczne redukcje wszystkich wydatków rządowych. Nazwano ten mechanizm "cynglem" (trigger). Uzgodniono, że cięcia obejmowałyby wtedy także wydatki na zbrojenia i na federalny program ubezpieczeń zdrowotnych dla ludzi starych (Medicare) - a więc pozycje, które pochłaniają największą część budżetu.

Zapowiedź możliwych drastycznych cięć budżetu obronnego - mówi się o ograniczeniu go o około połowę, czyli 800 miliardów dolarów - nie podoba się jastrzębiom w Kongresie, skupionym głównie w GOP.

Alternatywą dla "cyngla", albo automatycznej brzytwy budżetowej, byłoby uchwalenie przez Kongres poprawki do konstytucji o obowiązku zrównoważenia budżetu. Wszelkie poprawki do konstytucji wymagają jednak większości co najmniej dwóch trzecich głosów i ratyfikacji przez trzy czwarte stanów, więc perspektywy rozwiązania w ten sposób problemu deficytu ocenia się jako mało realne.

We wtorek mija ostateczny termin podniesienia tego pułapu, osiągniętego ponad dwa miesiące temu. Rząd sięgał od tego czasu do rezerw budżetowych, by spłacać bieżące należności, które według Ministerstwa Skarbu wyczerpią się one 2. sierpnia. Według innych źródeł jednak, bieżące dochody z podatków pozwolą prawdopodobnie na niewielkie przedłużenie tego terminu.

aso,mk//kdj,mtom

Źródło: reuters, pap