Radość po piłkarskim meczu dozwolona, ale głowie państwa - i to z kieliszkiem szampana - nie przystoi. Tak uznał serbski sąd, który wezwał prezydenta kraju Borisa Tadicia. Za wzniesienie toastu w miejscu publicznym głowie państwa grozi grzywna.
Tadić wraz z kilkoma urzędnikami państwowymi miał świętować na stadionie w Belgradzie - z kieliszkami szampana w rękach - okazałe zwycięstwo tamtejszej reprezentacji nad Rumunią 5:0 (tą samą, z którą nasza reprezentacja przegrała na własnym stadionie).
Jak podaje BBC na swojej stronie internetowej, prezydent wraz z serbską minister sportu i prezesem tamtejszego Związku Piłki Nożnej oraz inni urzędnicy państwowi oskarżeni są o "naruszenie prawa zapobiegającego przemocy i niestosownemu zachowaniu podczas wydarzeń sportowych".
Wzniósł toast, ale i tak zapłaci
Zarzuty postawiono im po tym, jak w belgradzkiej prasie pojawiły się zdjęcia z październikowego incydentu. Boris Tadić do spożywania alkoholu w miejscu publicznym się nie przyznaje. Twierdzi tylko, że wzniósł toast. Zapowiedział jednak, że - jeśli zajdzie taka konieczność - to zapłaci za swój wybryk.
Za posiadanie i konsumpcję napojów wyskokowych na stadionach grozi w Serbii kara w wysokości od 150 do 1500 dolarów (czyli od 410 do 4100 zł).
Źródło: BBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA