Dać się stratować na własne życzenie? Choć może się to wydawać szaleństwem, wielu decyduje się na taki krok podczas gonitwy byków hiszpańskiej Pampelunie. W tym roku podczas pierwszego biegu rannych zostało 70 osób - w tym kilkanaście poważnie.
Wśród doniesień o rannych znalazła się informacja, że jednemu z biegnących byk przebił rogiem udo. Władze jednak tego nie potwierdzają. Za to wiadomo na pewno, że jeden z najciężej rannych uczestników gonitwy trafił do szpitala z połamanymi kośćmi i pękniętą śledzioną.
W sumie do szpitala trafiło 12 mężczyzn, wśród nich turyści z USA, W. Brytanii, Australii, Nowej Zelandii i RPA.
O wielkim szczęściu może mówić turysta, którego byk wziął na rogi i wyrzucił w powietrze. Skończyło się tylko na potłuczeniach. Mężczyzna, który zapamiętale fotografował poniedziałkową gonitwę, ani na chwilę nie wypuścił z ręki swojego aparatu.
Chwil grozy dostarczył byk, który oderwał się od stada i rozpoczął samotne "polowanie" na poszczególnych uczestników gonitwy.
Bycze wyścigi
Doroczne gonitwy z bykami są w Pampelunie organizowane w ramach uroczystości ku czci świętego Fermina. Do 14 lipca codziennie o 8.00 rano mężczyźni demonstrują swą odwagę, biegnąc przed sześcioma bykami po trasie liczącej 825 metrów. Trasa od zagrody byków prowadzi wąskimi uliczkami Pampeluny na arenę, gdzie każdego dnia byki giną w walce z torreadorem.
Jedyną "bronią", pomagającą w utrzymaniu ważących po 600 kilo byków na dystans, jest - obok szybkich nóg - zrolowana gazeta. Od 1924 roku, kiedy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami śmierć poniosło 14 osób.
Tradycyjne stały się poprzedzające fiestę manifestacje obrońców zwierząt, którzy protestują przeciwko gonitwom byków i korridzie. Fiesta ku czci św. Fermina, a właściwie jej najważniejsza atrakcja - gonitwy byków - została rozsławiona na świecie dzięki powieści Ernesta Hemingwaya "Słońce też wschodzi" z 1926 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl