Kenia w euforii po zwycięstwie Baracka Obamy. W Kogelo, rodzinnej wiosce Obamów, kuzyni prezydenta - elekta, wyprawili z okazji jego wygranej ogromną ucztę. A prezydent Kenii, 5 listopada wyjątkowo pozwolił rodakom świętować i nie pracować.
W wyborczą noc Keniczycy nie spali, ale bawili się i śpiewali na cześć Obamy. Ich radości przyglądał się dziennikarz "The Times", Rob Clilly. - W Kogelo atmosferę święta dało się wyczuć na długo przed otwarciem lokali wyborczych w Ameryce. W centrum Kisumu, stolicy regionu, amerykańskie flagi powiewały na drzewach i trzepotały na kierownicach rikszy - pisze.
Jak Kogelo świętowało zwycięstwo Obamy? Zorganizowało wystawną ucztę. Rozpoczęła się już w poniedziałkowy wieczór i składała się z 4 byków, 16 kurczaków, paru owiec i kóz. - Jesteśmy Afrykańczykami, zarżnęliśmy byka i zwołaliśmy przyjaciół na ucztę. Zaprosiliśmy całe Kogelo - powiedział Abongo Malik Obama, najstarszy przyrodni brat kandydata.
Obamomania
Odkąd ich „utraconego syna” wybrano do Senatu USA, wszyscy spodziewali się, że w końcu zostanie prezydentem. I Kenia całkowicie oszalała na punkcie nowego prezydenta. W autobusach dudni przebój "Barack Obama", dzieci w szkołach im. Baracka Obamy ćwiczą piosenki ku jego czci, kapłani modlili się za zwycięstwo, a wszyscy z zapartym tchem śledzili transmisje na żywo w barach. Nikt nie zmrużył oka.
Rozpoczął się też szał nazywania dzieci - od teraz zapewne wśród Kenijczyków będą królować imiona: Barack, Obama (wśród chłopców) i Michelle (wśród dziewczynek).
Kenijczycy bardzo mocno wierzą, że od teraz ich życie zmieni się na lepsze. Liczą na to, że Obama realnie przyczyni się do poprawy kondycji życia Kenijczyków i zbuduje domy, szpitale i drogi.
Wśród intelektualistów panuje co prawda większy sceptycyzm, jednak nawet oni liczą na to, że zwycięstwo Demokraty podniesie znaczenie Kenii, jak i całej Afryki, w świecie.
Źródło: "Polska", APTN