W Tunezji zakończył się błyskawiczny jednodniowy proces byłego prezydenta tego kraju Ben Aliego i jego żony. Obydwoje zostali zaocznie skazani na 35 lat więzienia i 65,6 miliona dolarów grzywny.
Obydwoje zostali uznani winnymi kradzieży i bezprawnego posiadania znacznych ilości gotówki i biżuterii. Wyroki w sprawie innych oskarżeń jak nielegalne posiadanie narkotyków i broni mają zostać ogłoszone pod koniec czerwca. Najpoważniejsze zarzuty dotyczące między innymi zabójstwa i stwarzania zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego będą rozpatrywane oddzielnie.
Ben Ali odpiera zarzuty i nazywa zaoczny proces "sprawiedliwością zwycięzców". Były dyktator przebywa w Arabii Saudyjskiej, gdzie według niego, trafił w sposób niezamierzony w wyniku intrygi swojego otoczenia. Królestwo Saudów nie odpowiedziało na wniosek Tunezji o ekstradycję Ben Alego.
Gwałtowny koniec
Ben Ali rządził Tunezją przez 24 lata. Kres jego władzy przyszedł wraz z rewoltą społeczną w styczniu 2011 roku, w wyniku której zginęło ponad 200 osób. 14 stycznia wyleciał z kraju i już do niego nie wrócił.
Wyjechała z nim jego żona, która przed odlotem miała pobrać z depozytu Banku Narodowego 1,5 tony złota. Nowe tunezyjskie władze twierdzą, że w należących do prezydenta i jego najbliższych rezydencjach znaleziono 27 milionów dolarów, broń i narkotyki.
Źródło: reuters, pap