15 policjantów i 10 cywilów zostało rannych podczas strajku generalnego w Grecji. 26 protestujących zostało zatrzymanych - poinformowali przedstawiciele greckiej policji. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego ponieważ demonstrujący rzucali w ich kierunku kamieniami i koktajlami Mołotowa. W Atenach na ulicę wyszło 30 tysięcy osób sprzeciwiających się polityce oszczędnościowej rządu. Do demonstracji doszło także w Salonikach, gdzie policja oszacowała liczbę manifestantów na 16 tys.
Strajk generalny, zorganizowany na wezwanie związków zawodowych sprzeciwiających się polityce oszczędnościowej rządu, doprowadził do zatrzymania pociągów, promów i transportu publicznego w całym kraju. Ruch lotniczy jest utrudniony. Odwołano ponad 100 lotów z lotniska w Atenach. W godzinach 12-16 czasu miejscowego (godz. 11-15 czasu polskiego) do strajku przyłączyli się kontrolerzy lotów.
Nie dla cięć
Do 24-godzinnego strajku przystąpili także m.in. pracujący w szpitalach lekarze, kierowcy karetek, prawnicy, pracownicy urzędów skarbowych, nauczyciele, dziennikarze i tysiące właścicieli małych przedsiębiorstw. Jak pisze agencja Associated Press, główna dzielnica handlowa Aten była w środę niemal całkowicie opustoszała, ponieważ wielu właścicieli zamknęło swoje sklepy.
Koktajle Mołotowa pod parlamentem
W zorganizowanym w ramach strajku generalnego marszu ulicami Aten uczestniczyły tysiące ludzi. Demonstranci szli w kierunku parlamentu i sprzeciwiali się rządowym oszczędnościom wprowadzanym w zamian za pomoc finansową z UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Siły porządkowe ustawione przed Ministerstwem Finansów użyły gazów łzawiących, by odeprzeć młodych manifestantów, którzy rzucali w ich kierunku różnymi przedmiotami. Potem starcia wybuchły przy parlamencie, gdzie młodzi ludzie rzucali koktajle Mołotowa.
Według policji demonstracje związkowe w Atenach i Pireusie zgromadziły około 30 tys. osób, zaś według związkowców - ponad 60 tys. W Salonikach policja oszacowała liczbę manifestantów na 16 tys.
"Rośnie poziom niezadowolenia i desperacji"
Wiceprzewodniczący jednego z największych związków zawodowych w Grecji GSEE Stathis Anestis uważa, że od pracowników nie powinno się wymagać kolejnych wyrzeczeń w trzecim z rzędu roku recesji.
- Środki narzucone nam w porozumieniu z naszymi przywódcami są ostre i niesprawiedliwe (...) Stoimy w obliczu długotrwałych oszczędności przy wysokim bezrobociu. Rośnie poziom niezadowolenia i desperacji - powiedział Anestis. Według niego, w różnych miastach całej Grecji odbędzie się w środę 60 demonstracji.
Trudna sytuacja
Pierwszy w tym roku strajk generalny w Grecji przeprowadzono w momencie, gdy socjalistyczny rząd premiera Jeorjosa Papandreu stoi w obliczu rosnącej presji międzynarodowej, by zwiększyć oszczędności. Kraj został już uratowany od bankructwa dzięki pomocy finansowej z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
W tym miesiącu międzynarodowi kontrolerzy stwierdzili, że Grecja musi "znacząco przyspieszyć" wprowadzanie długotrwałych reform, by osiągnąć zakładane cele gospodarcze. Zaapelowali też do greckiego rządu, by rozpoczął wart 50 mld euro program prywatyzacyjny, z którego spłacona ma być część długu publicznego sięgającego w Grecji 150 proc. PKB.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters