Francja udostępniła Malezji nowe zdjęcia satelitarne, na których widać 122 obiekty, mogące być szczątkami zaginionego boeinga Malaysian Airlines - poinformował na konferencji prasowej minister transportu Hishammuddin Hussein. Z kolei australijskie władze podały, że trzy inne obiekty zostały zauważone przez samoloty patrolujące wody wokół Australii.
Jak poinformował Hussein, jeden z obiektów mierzy 23 m długości. Nie wiadomo, czy widoczne na zdjęciach obiekty są szczątkami zaginionego boeinga. Zdjęcia zostały wykonane 23 marca i przedstawiają obszar około 2,6 tys. km od australijskiego Perth, czyli w okolicy, w której ostatnio prowadzono poszukiwania. - Niektóre z tych obiektów mają około metra długości. Są jasne - podał Hussein. W związku z nowym tropem poszukiwania podzielono na dwie strefy - zachodnią i wschodnią.
Niemal jednocześnie chińska agencja Xinhua poinformowała, że dwa jej statki szukają innego obiektu o wielkości ok. 2 metrów, dojrzanego wcześniej z pokładu samolotu. Australijczycy z kolei poinformowali o trzech przedmiotach, które zauważono z powietrza. Dwa z nich dostrzegł cywilny samolot (według załogi wyglądają jak liny), podczas gdy nowozelandzki P-3 Orion dostrzegł duży niebieski przedmiot.
Samoloty z sześciu krajów patrolują wody
Obszar poszukiwań jest patrolowany przez kilkanaście samolotów z Australii, Stanów Zjednoczonych, Nowej Zelandii, Chin, Japonii i Korei Południowej. Ratownicy podkreślają, że po kilku dniach gorszej pogody, która znacznie utrudniała poszukiwania, sytuacja się poprawiła i dzięki temu można skorzystać z dodatkowych środków technicznych do prowadzenia operacji. Do Australii dotarły w środę amerykańskie detektory, które zostaną w najbliższych dniach wykorzystane do wykrywania sygnału emitowanego przez czarne skrzynki zaginionego Boeinga 777, oraz ich dokładnej lokalizacji. Urządzenia te mają być zainstalowane na okrętach australijskiej marynarki wojennej. Dodatkowo USA chcą wykorzystać w poszukiwaniach bezzałogową łódź podwodną. Wydobycie czarnych skrzynek jest kluczem do poznania przyczyn zaginięcia i prawdopodobnej katastrofy samolotu Malaysia Airlines. Zawierają one m.in. nagrania rozmów z kokpitu, informacje dotyczące parametrów lotu i inne ważne informacje. Baterie zasilające rejestrator parametrów lotu z reguły wystarczą na mniej więcej miesiąc, po tym czasie ich wykrycie w wodach oceanu staje się praktycznie niemożliwe. Szczególnie, że wody w domniemanym miejscu katastrofy mogą mieć głębokość nawet siedmiu km.
Co się stało z B777?
Informacje na temat potencjalnego miejsca katastrofy podała we wtorek firma Inmarsat z Wielkiej Brytanii. Analitycy podkreślili, że pomimo wyłączenia głównych urządzeń komunikacyjnych malezyjskiej maszyny wysyłała ona sygnały do satelitów komunikacyjnych. Dzięki temu określono, że samolot przebywał w powietrzu przez około sześć godzin od chwili startu. Po przeprowadzeniu szczegółowych symulacji Inmarsat określił obszar, na którym koncentrują się obecnie poszukiwania. Na miejsce wyznaczone przez Brytyjczyków dotarł okręt australijskiej marynarki wojennej, który we wtorek musiał je opuścić ze względu na złą pogodę i wysokie, osiągające 20 metrów, fale. Jednostka jest wspomagana przez chiński lodołamacz i trzy okręty chińskiej marynarki. Z lotu nad tym obszarem wrócił już australijski samolot P3-Orion, jednak nie znalazł żadnych śladów samolotu. Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami (w tym ponad 150 Chińczykami) na pokładzie zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu.
Autor: /jk / Źródło: bbc.co.uk, PAP