10 lat w masce? Poparzony chłopiec walczy o zdrowie


Chiński chłopiec, który doznał ciężkiego poparzenia twarzy i rąk gdy wpadł w stóg płonącej słomy, może aż przez 10 następnych lat być zmuszony do noszenia pełnej maski chirurgicznej.

5-letni Wang Gengxiang w Fenyang (prowincja Shanxi) stracił skórę na głowie, a także końcówki palców w wypadku do którego doszło w listopadzie 2010 roku - pisze dziennik "China Daily".

Zdjęcia chłopca obiegły cały świat i wzruszyły ludzi miliony ludzi. Na fotografiach widać m.in. jak matka zakłada mu na poparzoną głowę specjalną maskę. Taka ochrona ma zapobiec wdaniu się infekcji.

Chińscy lekarze orzekli, że nie mogą wykonać przeszczepów skóry dopóki tchawica Xiangxianga (taki przydomek otrzymało dziecko w szpitalu) nie będzie wystarczająco silna. A to - twierdzą specjaliści - może potrwać nawet ponad dekadę.

Życie w masce

Poza problemami zdrowotnymi, poparzony chłopiec - ze względu na obrażenia - ma także problemy z rówieśnikami. Wiele dzieci w wiosce nie chce się z nim bawić z powodu jego wyglądu.

- Jego przyjaciele boją się go. Musiałem kupić im smakołyki by z nim grały - powiedział ojciec chłopca Wang Shouwu. Chłopcu odmówiono nawet przyjęcia do szkoły podstawowej w obawie, by nie straszył innych uczniów. W efekcie mały Wang Gengxiang spędza większość czasu ze swoim 3-letnim bratem.

- Gdy podrośnie, może unikać społeczeństwa - przestrzega prof. Tian Chenghua, psychiatra z pekińskiego szpitala uniwersyteckiego.

Co więcej, koszty leczenia są bardzo duże. Na szczęście znalazło się wielu ludzi, którzy (najczęściej bardzo drobnymi sumami) wspierają rodzinie. Do tej pory udało się - zdaniem chińskich mediów - zebrać ponad 46 tys. dol. na pomoc dla chłopca.

Źródło: "China Daily"