Głosowanie korespondencyjne testowali 30 lat. "Nowe prawo w kilka tygodni? To brzmi jak koszmar"
Zanim głosowanie korespondencyjne stało się w Szwajcarii ogólnokrajową normą, testowano je i usprawniano przez 30 lat. Dziś jest głównym, choć niejedynym sposobem głosowania w wyborach i referendach. Mimo że Szwajcarię podaje się za wzór organizacji "głosowania pocztowego", kraj wciąż widzi luki w systemie i chce je uzupełniać. - To były lata praktyki. Dekady debat i wysiłku – tłumaczy profesor Uwe Serduelt, politolog z Uniwersytetu w Zurychu.
W żadnym innym czasie lokalne wybory uzupełniające w kantonie Genewa pewnie nie spotkałyby się w Polsce z takim zainteresowaniem. Ale te, które odbyły się w niedzielę 5 kwietnia, były szczególne. Ze względu na zagrożenie koronawirusem miały jedynie korespondencją formę. Poczta dostarczyła mieszkańcom Genewy koperty z kartami do głosowania.
Jak podaje strona internetowa samorządu, mieszkańcy głosowali na trzy sposoby: mogli wysłać list pocztą, wrzucić kopertę do skrzynek pocztowych, ale tylko w wyznaczonych godzinach lub osobiście przekazać ją funkcjonariuszowi lokalnej policji. Mimo takich udogodnień, jak donosi szwajcarska agencja prasowa SDA, frekwencja ledwie przekroczyła 24 procent.
Czytaj dalej po zalogowaniu
![premium](/images/premium-illustration-3.webp)
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam