Po prawie czterech latach sądowej batalii mężczyzna z okolic Werony odebrał dwa miliony euro, które wygrał we włoskiej "zdrapce". Do sądu podało go dwóch kolegów, którzy zarzucili mu, że razem z nim kupili kupon i domagali się podziału wygranej. Zwycięzca został oczyszczony z zarzutu kradzieży i oszustwa.
Jak podaje dziennik "La Repubblica", w lutym 2021 roku robotnik wygrał w miejscowości Garda 2 miliony euro w grę "Gratta e Vinci" (czyli: zdrap i wygraj).
Wypłatę wygranej zablokowało dwóch jego kolegów z budowy, którzy twierdzili, że szczęśliwy kupon specjalnej edycji gry w cenie 20 euro kupili wspólnie, a zatem wygraną sumę należy podzielić na ich trzech.
43-letni rzemieślnik, który mieszka w Mozambano w rejonie Mantui, ale często pracuje w okolicach Werony, został oskarżony o to, że obiecał swoim przyjaciołom Giovanniemu S. i Christianowi C., że podzieli się 2 milionami euro. Jednak wycofał się z tej obietnicy i próbował uzyskać sumę w imieniu całej trójki.
Nie chciał podzielić się wygraną
Oskarżenie, które w niektórych fazach procesu sprawiło, że groziło mu do 3 lat więzienia, a także konieczność przekazania po 540 tys. euro dwóm przyjaciołom.
43-letniemu koledze zarzucili próbę przywłaszczenia sobie pieniędzy i oszustwa.
Przed sądem obaj tłumaczyli, że każdy z nich dał mu po 40 euro, by kupił łącznie 6 kuponów. Kiedy je sam kupił i zdrapał, zawiadomił ich o wygranej. Nie przyszedł jednak, jak argumentowali dwaj mężczyźni, do notariusza, by wszystko sformalizować i podzielić wygraną.
Jak relacjonuje "La Repubblica", koledzy przekonywali, że "był między nimi bardzo konkretny pakt". - Skontaktowaliśmy się też z notariuszem i księgowym, ale Ricardo nas zdradził i w ostatniej chwili próbował sam zebrać całą wygraną - opowiadali gazecie.
Oskarżony wyjaśnił natomiast, że możliwość przekazania im części pieniędzy była z jego strony "ofertą i prezentem". Wobec coraz bardziej uporczywych nalegań kolegów postanowił nic im jednak nie dawać i całą wygraną zostawić sobie.
Wyrok sądu
Sędzia przyznał mu rację i go uniewinnił, argumentując, że kupon kupił faktycznie sam, a zatem nie był zobowiązany do podziału wygranej, mimo podnoszonych przez kolegów deklaracji o zrzutce na kupony. Wyrok, jak zaznaczyła gazeta, zapadł we wrześniu zeszłego roku, jednak dopiero w ostatnich dniach, po prawie czterech latach, mężczyzna mógł odebrać swoją wygraną.
Źródło: PAP, "La Repubblica"
Źródło zdjęcia głównego: Eyesonmilan/Shutterstock