Inwestycje są odpowiedzią na kryzys w Chinach i wskazówką dla Polski, jak sobie poradzić w czasie epidemii. Można budować autostrady, metro, szybkie tramwaje - przekonywał na antenie TVN24 ekonomista dr hab. Marcin Piątkowski, który na co dzień mieszka w Państwie Środka.
- Obserwuję to, co się dzieje w Chinach. Dla nas to przykład tego, jak Polska, Europa i świat mogą wyjść z kryzysu. Chiny z tego kryzysu już wychodzą. W tej chwili gospodarka działa na poziomie 80 procent tego, co przed kryzysem - tłumaczył ekonomista.
Dodał, że w Pekinie i w innych największych miastach życie wraca powoli do normy, choć wszyscy noszą maski, a większość restauracji i kin jest zamknięta. - Ale gospodarka wróciła do życia, więc to jest dobry przykład dla reszty świata, że kwarantanna, zamknięcie nie musi trwać wiecznie i warto gospodarkę powoli otwierać - zaznaczył Piątkowski.
"Reszta gospodarki może ruszać"
- Życie toczy się tak jak wcześniej, z wyjątkiem tego, że nie chodzi się do restauracji, nie chodzi do kin. Każdy trzyma dystans. Przy wejściu do każdego biurowca, instytucji, budynku mierzy się temperaturę. Z czasem pewnie będzie się "od ręki" sprawdzało, czy ktoś ma pozytywny wynik (na obecność koronawirusa – red.) czy nie. Wszyscy czekają na szczepionkę - opisywał ekonomista.
Jak według niego będzie wyglądała sytuacja ekonomiczna w kolejnych tygodniach i miesiącach? - Czego można się spodziewać? Tego, że w Polsce jak najszybciej, a w Europie zaraz potem, osiągniemy te poziomy, co w Chinach. Polska ma to szczęście w nieszczęściu, że przyjeżdżało do nas mało turystów, a turystyka ma najniższy udział w naszym PKB. Reszta gospodarki może ruszać wcześniej niż turystyka - stwierdził.
Piątkowski mówił też, w jaki sposób odbudowuje się chińska gospodarka i w jaki sposób w Polsce powinniśmy próbować przezwyciężyć kryzys.
Przede wszystkim inwestycje. To jest odpowiedź Chin na kryzys. I wskazówka dla Polski. Inwestycje też można przeprowadzać w czasie epidemii: można budować autostrady, metro, szybkie tramwaje. To są bezpieczne prace i myślę, że w Polsce można nie tylko nie obniżać wartości inwestycji, ale wręcz odwrotnie, podwoić je.
Jak żyć z epidemią?
- Przeżyłem dwa "lockdowny", jeden na samym początku kryzysu w Chinach i teraz w Polsce. Myślę, że sytuacja jest podobna. Polska przechodzi przez to samo co Chiny. Ale my się w ekspresowym tempie uczymy, jak żyć w epidemią - zaznaczył Piątkowski.
Zwrócił również uwagę na to, że porównywanie Azji do Europy nie ma większego sensu i jest to jak "porównywanie pomarańczy do jabłek".
- Większość tych krajów (azjatyckich – red.) przeżyła epidemię już wcześniej: SARS, ptasią grypę, MERS i wiele innych epidemii. One sprawiły, że tamte kraje wiedziały, jak reagować i miały gotowe zasoby i instytucje. Sami ludzie wiedzieli, jak się szybko przystosować do epidemii. Pamiętam, że gdy wybuchła (epidemia Covid-19 - red.), to moi chińscy koledzy z pracy jako pierwsi zostawali w domu i ciągle nosili maseczki. Wtedy wydawało mi się to dziwne i przesadzone. Okazało się, że mieli rację i dobrze, że w Polsce się tego uczymy. Myślę, że maski i dystansowanie społeczne zostanie z nami jeszcze na długo - uważa Piątkowski.
Jego zdaniem "proces zmiany behawioralnej u Polaków był bardzo szybki". - To, że potulnie stoimy w kolejkach do sklepów, nosimy maseczki, to jest bardzo duża zmiana i dobrze, że tak się stało. Sądzę, że z tą epidemią sobie poradzimy. Świat jest zbyt potężny, by sobie z wirusem nie poradził. Pewne nawyki nam zostaną i dobrze, bo może się okazać, że nie jest to ostatnia epidemia i kolejnym razem będziemy przygotowani o wiele lepiej, tak jak Korea (Południowa – red.) i Japonia dzisiaj - podkreślił.
Dodał, że jego koledzy w Chinach uważali, że "największą panikę wywołało SARS w 2003 roku" i dobrze to pamiętają.
- Jako Polska i Zachód zignorowaliśmy to, bo te epidemie nigdy do nas nie docierały. Ale w Chinach to odcisnęło bardzo duże piętno. Moi koledzy z pracy, gdy się dowiedzieli o Wuhan, to od razu mówili, że to będzie kolejny SARS, tylko jeszcze gorszy. To jest też nauczka dla Polaków, Europejczyków, dla mieszkańców Zachodu. Nie mieliśmy epidemii od stu lat i wielu z nas zignorowało tę epidemię, bo myśleliśmy, że do nas nie dotrze i nie budowaliśmy tych zasobów potrzebnych do przeciwstawienia się wirusowi - stwierdził Piątkowski.
"To są bardzo dobre decyzje"
Mimo to ekonomista podkreśla, że "szybko nauczyliśmy się, jak sobie radzić z wirusem - jako ludzie". - Ale, co równie ważne, nasza gospodarka i nasi politycy odpowiednio odpowiedzieli na to, jak walczyć z kryzysem. To, co robią banki centralne w Polsce, w Europie i na świecie, to jak zwiększamy wydatki budżetowe, to są bardzo dobre decyzje, które jeszcze 10 czy 15 lat temu wcale nie byłyby oczywiste - mówi.
Kryzys to nie jest czas na oszczędzanie i dobrze, że w Polsce i w Europie zdajemy sobie z tego sprawę. Dobrze, że robimy wszystko, by przejść przez ten kryzys, może nie suchą stopą, ale z jak najmniejszą recesją.
Źródło: TVN24