USA odcinają Afryce miliony dolarów pomocy, a w tym czasie firma Elona Muska - Starlink - stara się o kontrakty w kilku krajach kontynentu. Chodzi między innymi o Republikę Południowej Afryki czy Lesotho. To drugie państwo niedawno obraził prezydent Donald Trump, gdy stwierdził, że "nikt o nim nie słyszał".
Muskowi udało się w ciągu dwóch lat namówić do korzystania z internetu satelitarnego 17 afrykańskich krajów, między innymi Botswanę, Eswatini, Mozambik, Kenię, Nigerię i Zimbabwe - wynika z danych zamieszczonych na stronie Starlink.
Trump obraża, Musk stara się o kontrakty
W 2025 roku kolejnym państwem z Afryki, które znalazło się w zasięgu sieci satelitarnej Muska, stała się Liberia. Niemal w tym samym czasie, gdy minister Abdullah Kamara, szef liberyjskiego urzędu telekomunikacyjnego, podpisywał z Muskiem umowę na dostawę internetu, prezydent Trump drwiąco skrytykował amerykańskie dotacje na projekty "spójności społecznej" w Liberii, nazywając je "oszustwami".
Liberia z powodu sprzeniewierzenia milionów dolarów nie jest najlepszym przykładem na racjonalne wydawanie pieniędzy z Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID). Program wyśmiany przez Trumpa miał pomóc zniwelować różnice etniczne w tym silnie podzielonym kraju. Różnice te przed 25 laty doprowadziły do dwóch wojen domowych, w których zginęło około 250 tys. ludzi.
Z kolei Lesotho amerykański prezydent obraził, mówiąc, że "nikt nie słyszał o tym kraju". Tam właśnie Musk zabiega o dziesięcioletnią licencję na działalność dla swojej spółki. W Nigerii, która w 2023 r. jako pierwsza w Afryce podpisała umowę z Muskiem, a która boleśnie odczuła odcięcie amerykańskiej pomocy, Starlink napotkał poważne problemy. W ubiegłym roku, bez jakichkolwiek konsultacji, firma podniosła o 100 proc. cenę za oferowane usługi. Po podwyżce internet w Nigerii stał się droższy niż w większości krajów Europy i trzeba obecnie za niego płacić 46 dolarów. Jeszcze droższy jest w biednym Eswatini, gdzie miesięczny abonament wynosi ponad 50 dolarów. W Liberii, jednym z najbiedniejszych krajów świata, nie jest on dużo tańszy, miesięczny koszt za usługę oferowaną przez Starlink to 40 dolarów. Do tej kwoty trzeba dodać koszty zakupu diesla potrzebnego do pracy generatora prądu, bez którego internet jest bezużyteczny.
Starlink w Afryce
W Afryce Starlink spotyka się z krytyką lokalnych firm telekomunikacyjnych, które zarzucają mu brak inwestycji w lokalne miejsca pracy i infrastrukturę. Władze Namibii w listopadzie 2024 roku kazały się wynieść firmie Muska, ponieważ oferowała internet, nie posiadając ważnej licencji.
Największe opory z podpisaniem kontraktu doradca Trumpa napotyka w swojej ojczystej Republice Południowej Afryki. Jego wysiłki są utrudnione przez rozporządzenie "Black Economic Empowerment" - chodzi o wzmocnienie pozycji ekonomicznej osób czarnoskórych. Rząd wymaga od Starlinka przydzielenia co najmniej 30 proc. udziałów akcjonariuszom z "historycznie pokrzywdzonych grup", czyli rdzennym mieszkańcom kontynentu. Dodatkowo zarówno Trump, jak i Musk oskarżyli władze w Pretorii o "ludobójstwo białych obywateli", którym amerykański prezydent zaoferował azyl w Stanach Zjednoczonych. Nie pomogło to negocjacjom o objęcie RPA zasięgiem Starlink.
Elon Musk i DOGE
Donald Trump mianował Elona Muska na szefa amerykańskiego Departamentu Wydajności Państwa (DOGE), który ma doprowadzić do redukcji wydatków budżetu.
W orędziu przed połączonymi izbami Kongresu Trump zasugerował, że dzięki miliarderowi Elonowi Muskowi i kierowanemu przez niego DOGE udało się ustalić, na co USA "marnowały" miliardy dolarów.
Wymienił w tym kontekście szereg programów pomocowych, między innymi, "8 mln dolarów na promocję LGBTQI+ w afrykańskim państwie Lesotho" oraz "32 mln dolarów na lewicową propagandę w Mołdawii".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/BONNIE CASH / POOL