Stopy procentowe w lipcu wzrosły po raz dziesiąty z rzędu. Stopa referencyjna jest na najwyższym poziomie od sierpnia 2004 roku. Na dodatek zdaniem ekonomistów to nie koniec podwyżek stóp. W ich prognozach nie ma jednak zgodności, na jakim poziomie zakończy się obecny cykl.
Rada Polityki Pieniężnej podczas lipcowego posiedzenia podniosła stopy procentowe o 50 punktów bazowych. Główna, referencyjna stopa procentowa wzrosła do 6,50 procent. To najwyższy poziom od sierpnia 2004 roku. Prezes Narodowego Banku Polskiego i jednocześnie przewodniczący RPP Adam Glapiński podczas piątkowej konferencji prasowej zapowiedział, że jeśli inflacja będzie uporczywie dalej rosnąć, Rada dalej będzie podwyższać stopy procentowe. - Jeśli ustabilizuje się w wakacje i będzie maleć, nie będziemy tego robić - dodał.
Jak mówił Glapiński, "te stopy, które są teraz, zbliżają się do swojego górnego pułapu - może osiągnęły, może są blisko". - Nie wiemy, jaka sytuacja będzie we wrześniu, w październiku. Zobaczymy, co się dzieje z inflacją, co się dzieje za granicą, co się dzieje na rynkach, ale być może, a być może nie, być może będziemy dalej podnosić stopy, jeśli inflacja będzie rosnąć, będziemy podnosić stopy - zapowiedział szef banku centralnego.
Kolejne decyzyjne posiedzenie RPP odbędzie się 7 września. Jak wynika z aktualnego harmonogramu, posiedzenie zaplanowane na 23 sierpnia będzie niedecyzyjne.
Jaki będzie szczyt podwyżek stóp procentowych?
Ekonomiści ING Banku Śląskiego, na podstawie piątkowych wypowiedzi prezesa NBP, oceniają, że "koniec cyklu podwyżek jest wciąż odległy". W ich ocenie stopa referencyjna wzrośnie do poziomu około 8,5 procent.
"Prezes (Adam Glapiński - red.) ostrożniej wyrażał się o bliskim szczycie CPI (według nas będzie później niż latem), a dodatkowo słaby PLN spowodował ponowne zaostrzenie tonu. Naszym zdaniem nastąpią kolejne podwyżki, ale w mniejszej skali (około raczej 50pb niż 75-100pb). Wciąż uważamy, że wzrost inflacji w 4kw22 i 1kw23 a także długoterminowe ryzyka inflacyjne będą wymagać podniesienia stóp do około 8,5 procent" - czytamy w poniedziałkowym "Dzienniku ING".
Ekonomiści BNP Paribas podtrzymali oczekiwania co do wzrostu stopy referencyjnej do 8,0 procent w czwartym kwartale 2022 roku. "Argumentem za powyższym scenariuszem jest m.in. sytuacja na europejskim rynku energii, utrzymanie ekspansywnej polityki fiskalnej przez rządzących, obecność spirali płacowo-cenowej oraz nadal słaby złoty" - napisali na Twitterze.
"Niemniej, o ile wcześniej dostrzegaliśmy ryzyko rewizji prognoz w górę, o tyle obecnie większe prawdopodobieństwo przypisujemy rewizji w dół dla poziomu stopy referencyjnej" - dodali ekonomiści BNP Paribas. W ich ocenie "przemawia za tym gołębia retoryka RPP oraz rosnące ryzyko głębszego spowolnienia gospodarczego, które w scenariuszu ograniczenia podaży surowców energetycznych mogłoby przełożyć się na recesję".
Ekonomiści Credit Agricole napisali, że "treść komunikatu po posiedzeniu RPP oraz wypowiedzi prezesa NBP sygnalizują znaczące ryzyko w dół dla naszej prognozy stóp procentowych (stopniowy wzrost stopy referencyjnej NBP do 7,75 procent w październiku br.) i ryzyko w górę dla oczekiwanej przez nas ścieżki kursu EURPLN (stopniowy spadek do 4,62 na koniec br.)".
Analitycy Banku Pekao w bazowym scenariuszu zakładają jeszcze dodatkowe 100 punktów podwyżki stóp procentowych w trzecim kwartale br. Oznaczałoby to, że stopa referencyjna wzrośnie do poziomu 7,50 procent. Podobne prognozy przedstawiają ekonomiści Banku Millennium. "Na ten moment nie zmieniamy naszej prognozy docelowego poziomu stopy docelowej (7,50 procent), choć bilans ryzyk przesuwa się w kierunku nieco mniejszej skali zacieśnienia monetarnego" - napisali w poniedziałkowym komentarzu.
Według mBanku RPP może jeszcze kontynuować zacieśnienie polityki pieniężnej po wakacjach. Jednocześnie ekonomiści tego banku zaznaczyli, że nie czują presji, aby przesuwać stopę docelową w górę. "Okolice 7 procent wydają się nam w dalszym ciągu adekwatne do sytuacji" - napisali.
Ekonomiści PKO BP zwrócili uwagę, że prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej powtórzył, że RPP zbliża się do końca cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej, choć niekoniecznie został on już osiągnięty. W "Kwartalniku Ekonomicznym", opublikowanym pod koniec czerwca br., czyli jeszcze przed lipcowym posiedzeniem RPP i konferencją szefa banku centralnego, wskazywali, że stopy procentowe wzrosną jeszcze o 50 punktów bazowych podczas posiedzenia we wrześniu. W przypadku realizacji takiego scenariusza stopa referencyjna poszłaby w górę do 7,00 procent.
Według PKO BP to może być koniec cyklu podwyżek stóp. Zgodnie z prognozami ekonomistów do pierwszej obniżki stopy referencyjnej może dojść w trzecim kwartale 2023 roku. Główna stopa NBP ma się wówczas znaleźć na poziomie 6,50 procent. W czwartym kwartale przyszłego roku ma to zaś być 5,75 procent.
Co mówią kontrakty terminowe?
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, zwrócił uwagę w poniedziałkowej analizie, że ostatnie sygnały płynące z NBP miały też bardzo wyraźny wpływ na kontrakty terminowe na stopę procentową (FRA), "które są emanacją oczekiwań dotyczących tego, co dziać się będzie w Polsce ze stopami procentowymi".
"Jeszcze w czwartek (7 lipca) sugerowały one, że podstawowa stopa procentowa może w bieżącym roku dojść do poziomu lub nawet przekroczyć poziom 8 procent. W poniedziałek 11 lipca przed południem oczekiwania te spadły w okolice 7 procent. To sugeruje, że we wrześniu RPP może jeszcze raz podnieść stopy procentowe, ale już w październiku podobna decyzja wcale nie jest pewna" - wyjaśnił Turek.
Zwrócił na to uwagę na Twitterze również Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxia Ltd.
Do tego - jak zauważył Bartosz Turek - wspomniane kontrakty terminowe na stopę procentową sugerują, że już w 2023 roku dojdzie do pierwszych obniżek stóp procentowych. "Taki przynajmniej scenariusz sugerują najnowsze notowania rynkowe. Te potrafią być jednak zmienne. Dlatego roztropnie zarządzając domowym budżetem warto zawsze przygotowywać się na gorsze scenariusze – szczególnie dlatego, że nie wiadomo jaką ścieżką podąży inflacja" - zaznaczył Bartosz Turek.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24