To nie jest przypadek. To skutek zaniedbań, skutek zarządzania PKP przez PiS i ministra infrastruktury Adama Adamczyka przez ostatnie osiem lat - powiedział na antenie TVN24 były prezes PKP Jakub Karnowski, odnosząc się do ostatnich incydentów na kolei. Dodał, że "od początku tego roku było kilkanaście przypadków, że pociągi zostały skierowane na niewłaściwy tor, czyli potencjalnie jechały na zderzenie czołowe".
W czwartek doszło do trzech groźnych incydentów na torach. Nad ranem wykoleił się pociąg w Białymstoku (woj. podlaskie). Pociąg jadący do Warszawy wypadł z szyn niedługo po wyjechaniu z dworca. Drugi wypadek wydarzył się po godzinie 12 pod Skierniewicami (woj. łódzkie). Na trasie Warszawa - Łódź zderzyły się tam dwa składy. Po godzinie 13 doszło natomiast do wykolejenia pociągu towarowego przejeżdżającego przez dworzec Poznań Starołęka. Skład zablokował główną drogę w tym rejonie miasta.
Do kolejnych incydentów doszło także w piątek. Na odcinku linii otwockiej pomiędzy Warszawą Wschodnią a Wawrem doszło do zderzenia pociągu z koparką wykonawcy, który prowadzi tam prace. Pociąg Polregio na stacji Boczów (woj. lubuskie) na linii kolejowej między Poznaniem a Rzepinem połamał natomiast pantograf i uszkodził sieci trakcyjne. Na czas napraw trzeba było tam wstrzymać ruch pociągów.
Karnowski: skutek zaniedbań
Zdaniem Jakuba Karnowskiego PiS zaniedbało bezpieczeństwo na kolei przez ostatnie osiem lat.
- Dokładnie trzy tygodnie temu Najwyższa Izba Kontroli ujawniła raport dotyczący europejskiego systemu bezpieczeństwa GSM-R. To jest system, który miał być wprowadzony od 2017 roku, miał być zakończony (proces wdrożenia systemu - red.) do 2023 roku. Według NIK nie zrealizowano chociażby w minimalnym stopniu tego, co powinno być zrobione, aby zapewnić bezpieczeństwo na polskiej kolei - mówił Karnowski.
Zwrócił uwagę, że "zarząd PKP PLK, spółki, która jest odpowiedzialna za zarządzanie infrastrukturą kolejową w Polsce, za zapewnienie bezpieczeństwa, przyznał sobie premie". - Konkretnie to rada nadzorcza. To były premie właśnie za ten system, który w minimalnym stopniu nie został wprowadzony, a powinien być wprowadzony do końca bieżącego roku - powiedział.
- Mamy złą organizację inwestycji. Rzeczywiście w Polsce dokonywanych jest bardzo dużo inwestycji na szlakach kolejowych, na dworcach. Tym trzeba odpowiednio zarządzać, trzeba wprowadzać procedury, których brakuje. Eksperci związani z samym ruchem kolejowym wskazują, że nie ma procedur - mówił były prezes PKP.
"To nie jest przypadek"
Jak podkreślał na antenie TVN24 Jakub Karnowski, "to nie jest przypadek, nawet jak wiceprezes PKP PLK mówi, że zawinił człowiek, procedury". - To nie jest przypadek, że to się kumuluje w tym momencie, bo tych procedur po prostu nie ma. Dyżurni ruchu są przepracowani i zły jest nadzór nad inwestycjami, które są przez nich dokonywane. Jeżeli tych inwestycji jest więcej, to dochodzi do zwiększonej liczby tego rodzaju wypadków - tłumaczył.
- Gdy mówimy o zarządzaniu koleją, to efekty tego zarządzania w różnych obszarach - finansowym, bezpieczeństwa, komfortu pasażera - wychodzą. Jeżeli porównamy wartość PKP Cargo dzisiaj a to, co było osiem lat temu, to ona spadła dziesięciokrotnie. Gdy porównamy punktualność PKP Intercity do punktualności kolei ukraińskich, które jeżdżą pod ogniem wojsk Putina, to polskie PKP Intercity jest o 18 punktów procentowych gorsze od kolei ukraińskich w analogicznym okresie - przytaczał Karnowski.
Prezes PLK o incydentach
- Polska kolej należy do jednej z najbezpieczniejszych w kolejach europejskich. Mimo to również na naszej infrastrukturze zdarzają się takie dni jak dzisiaj - mówił w czwartek na konferencji prasowej wiceprezes zarządu PKP PLK Mirosław Skubiszyński, odnosząc się do serii poważnych incydentów. - Ci z nas, którzy pracują najdłużej w firmie, takiego dnia nie pamiętają - dodał. Wcześniej PKP PLK poinformowało, że powołany został zespół, który ma usprawnić transport po czwartkowych wydarzeniach.
Źródło: TVN24