Większość tych pytań została już wyjaśniona według orzecznictwa Trybunału, jedyne co nam zostaje to kwestia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału - powiedziała na antenie TVN24 radczyni prawna Barbara Garlacz, odnosząc się do odłożenia uchwały Sądu Najwyższego w sprawie kredytów walutowych.
Izba Cywilna Sądu Najwyższego miała we wtorek zająć się sześcioma najpoważniejszymi pytaniami w kwestii kredytów walutowych. Posiedzenie rozpoczęło się około godziny 13.00. Tuż przed godziną 19.00 rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski poinformował o odroczeniu decyzji sądu. Nie podał jednak, kiedy odbędzie się kolejne posiedzenie w tej sprawie.
- Zapadło postanowienie o powiadomieniu o toczącym się postępowaniu Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka oraz o zwróceniu się do tych podmiotów o zajęcie stanowiska (...). Ponadto zwrócono się o takie samo stanowisko do prezesa NBP, do Komisji Nadzoru Finansowego oraz do Rzecznika Finansowego - powiedział we wtorek Stępkowski.
Jak wygląda sytuacja prawna frankowiczów?
O decyzji SN mówiła w środę na antenie TVN24 radczyni prawna Barbara Garlacz.
- Rzecznik Praw Dziecka może się wypowiadać – bo rzeczywiście te kredyty, moim zdaniem, naruszyły dobro rodziny - oceniła.
- Pytanie jest o to, czy w ogóle Sąd Najwyższy powinien w ogóle prosić te urzędy o przedstawienie stanowiska. Tymi stanowiskami SN nie jest związany, jest natomiast związany orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ta uchwała, która miała zapaść wczoraj, powinna opierać się na orzecznictwie Trybunału, a z niego wynikają odpowiedzi na pytania, na które wczoraj Sąd Najwyższy miał odpowiedzieć, a nie odpowiedział. Większość tych pytań została już wyjaśniona według orzecznictwa Trybunału, jedyne, co nam zostaje, to kwestia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału - tłumaczyła.
- Tutaj pewnie trzeba będzie czekać na kolejne pytanie do TSUE, jeżeli banki takie roszczenia wobec kredytobiorców będą formułowały. Jeszcze jest kwestia przedawnienia się roszczeń – ostatnio Sąd Najwyższy wydał uchwałę, gdzie wskazuje, że bank przedawnia się roszczenia od momentu tak zwanej trwałej bezskuteczności. Ja wczoraj miałam rozprawę i jeden z sędziów zastanawiał się, cóż może znaczyć owa trwała bezskuteczność. Ta uchwała na pewno wywołała wiele wątpliwości i również w zakresie terminu, od którego należy liczyć przedawnienie się roszczeń banku, tutaj również spodziewam się, że będzie bardzo konkretne pytanie do TSUE - przewidywała.
Powiedziała, że "kredytobiorcy powinni przede wszystkim podjąć działania sądowe, czyli albo wezwanie do próby ugodowej, albo skierowanie pozwu do sądu". - Roszczenia kredytobiorców przedawniają się z upływem 10 lat zgodnie z orzecznictwem Trybunału i Sądu Najwyższego, od momentu, gdy kredytobiorca dowiedział się o nieuczciwości swojej umowy. Na pewno takim działaniem podjętym przez kredytobiorcę powinno być skierowanie sprawy do sądu - mówiła.
- W tej chwili, z punktu widzenia kredytobiorcow, co tak naprawdę grozi kredytobiorcom? Zwrot całego kapitału, a mogą powalczyć jeszcze o przedawnienie się roszczeń banku, ale w tym zakresie konieczne będzie skierowanie pytań do TSUE - podsumowała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock