Skutki stwierdzenia przez sąd istnienia nieuczciwego warunku w umowie podlegają przepisom prawa krajowego, przy czym kwestia utrzymywania się w mocy takiej umowy powinna być oceniana przez sąd krajowy - wynika z czwartkowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytobiorców frankowych. Sprawa została zainicjowana pytaniami prejudycjalnymi Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Sprawa dotyczy kredytobiorców, którzy w 2008 roku zawarli umowę z Bankiem BPH ws. kredytu hipotecznego na 360 miesięcy, indeksowanego do franka szwajcarskiego. Kredyt był przeznaczony na pokrycie kosztów budowy domu mieszkalnego i jego wykończenie.
W związku z tą sprawą gdański sąd skierował pytania prejudycjalne do TSUE. Wniosek o wydanie orzeczenia wpłynął do TSUE w styczniu ubiegłego roku.
Trybunał wskazał w czwartkowym orzeczeniu, że do sądu krajowego, który stwierdza nieuczciwy charakter warunku umowy zawartej przez przedsiębiorcę z konsumentem, należy poinformowanie konsumenta, w ramach krajowych norm proceduralnych i w następstwie kontradyktoryjnej debaty, o konsekwencjach prawnych, jakie może pociągnąć za sobą stwierdzenie nieważności takiej umowy.
"Gdyby sąd krajowy stwierdził, że w omawianej sprawie konsumenci nie byli świadomi konsekwencji prawnych wynikających dla nich z takiego odstąpienia, Trybunał przypomniał, że warunek umowny, którego nieuczciwy charakter stwierdzono, należy co do zasady uznać za nigdy nie istniejący, w związku z czym nie może on wywoływać skutków wobec konsumenta, co skutkuje przywróceniem sytuacji prawnej i faktycznej, w jakiej konsument znalazłby się w przypadku braku tego warunku" - czytamy w komunikacie.
Trybunał stwierdził, że "z dyrektywy (93/13 - red.) nie wynika, że w sytuacji, w której rezygnacja przez konsumenta z prawa do powoływania się na nieuczciwy charakter wynika z jego wolnej i świadomej zgody, stwierdzenie nieuczciwego charakteru pierwotnych warunków danej umowy skutkuje unieważnieniem umowy w brzmieniu zmienionym aneksem, nawet jeśli, po pierwsze, usunięcie tych warunków doprowadziłoby do unieważnienia całości pierwotnie zawartej umowy, a po drugie, takie unieważnienie byłoby korzystne dla konsumenta".
Trybunał zbadał też, czy unieważnienie umowy zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem z powodu stwierdzenia nieuczciwego charakteru jednego z warunków tej umowy, powoduje powstanie po stronie konsumenta uprawnienia do zwrotu kwot nienależnie pobranych przez przedsiębiorcę, czy też następuje ono z mocy prawa, niezależnie od woli tego konsumenta.
"Trybunał stwierdził w tym zakresie, że unieważnienie umowy, której nieuczciwy charakter został stwierdzony, nie może stanowić sankcji przewidzianej w dyrektywie. Ponadto, unieważnienie umowy w postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku nie może zależeć od wyraźnego żądania konsumentów, lecz wynika z obiektywnego zastosowania przez sąd krajowy kryteriów ustanowionych na mocy prawa krajowego" - wskazano.
W konsekwencji - jak dodano - "skutki stwierdzenia przez sąd istnienia nieuczciwego warunku w umowie zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem podlegają przepisom prawa krajowego, przy czym kwestia utrzymywania się w mocy takiej umowy powinna być oceniana z urzędu przez sąd krajowy zgodnie z obiektywnym podejściem na podstawie tych przepisów".
Trybunał przypomniał także, że konsument może, po poinformowaniu go przez sąd krajowy, nie podnosić nieuczciwego i niewiążącego charakteru warunku umownego, wyrażając w ten sposób dobrowolną i świadomą zgodę na dany warunek.
"Aby jednak konsument mógł udzielić wolnej i świadomej zgody, sąd krajowy powinien wskazać stronom, w ramach krajowych norm proceduralnych i w świetle zasady słuszności w postępowaniu cywilnym, w sposób obiektywny i wyczerpujący, konsekwencje prawne, jakie może pociągnąć za sobą usunięcie nieuczciwego warunku, i to niezależnie od tego, czy strony są reprezentowane przez pełnomocnika zawodowego, czy też nie" - stwierdził TSUE.
Zwrócono uwagę, że "taka informacja jest w szczególności tym bardziej istotna, gdy niezastosowanie nieuczciwego warunku może prowadzić do unieważnienia całej umowy, narażając ewentualnie konsumenta na roszczenia restytucyjne, jak przewiduje to Sąd Okręgowy w Gdańsku w rozpatrywanej sprawie".
Wniosek Sądu Okręgowego w Gdańsku
TSUE w czwartkowym komunikacie przypomniał także okoliczności sprawy. Jak wskazano, kredytobiorcy zostali poinformowani o fakcie, że kurs wymiany franka szwajcarskiego może wzrastać, co wpłynie na wysokość rat miesięcznych spłaty kredytu.
"Na wniosek banku w tym zakresie kredytobiorcy złożyli oświadczenie, zgodnie z którym zamierzali wybrać indeksację swego kredytu według kursu franka szwajcarskiego, mimo że zostali oni należycie poinformowani o ryzyku związanym z kredytem udzielonym w walucie obcej" - czytamy w komunikacie TSUE.
Zgodnie z postanowieniami tej umowy - jak wyjaśnił Trybunał - spłata kredytu odbywała się w złotych, przy czym pozostała część kwoty kredytu oraz raty kredytowe były obliczane na podstawie kursu sprzedaży franka szwajcarskiego, powiększonych o marżę sprzedaży waluty obcej przez bank. Metoda określania marży banku nie została sprecyzowana we wspomnianej umowie.
Jak wskazano, 7 marca 2011 roku strony podpisały aneks do tej umowy kredytu, który zawierał, po pierwsze, postanowienia opisujące sposób wyliczenia marży Banku BPH. Po drugie, aneks ten przewidywał, że kredytobiorcy będą odtąd uprawnieni do spłaty kredytu w wybranej przez siebie walucie indeksacji, czyli franku szwajcarskim, w którą mogą zaopatrywać się również na wolnym rynku.
Wobec wzrostu kursu franka szwajcarskiego kredytobiorcy powołali się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku "na nieuczciwy charakter indeksacji kredytu do franka szwajcarskiego, domagając się stwierdzenia nieważności umowy i zwrotu wszystkich kwot uiszczonych tytułem rat kapitałowo-odsetkowych i opłat związanych z tą umową". Pozwany bank domaga się zaś oddalenia powództwa.
Pierwszy głośny wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych zapadł jesienią 2019 roku. Tamto orzeczenie – oceniane jako korzystne dla kredytobiorców - spowodowało wzrost liczby pozwów składanych do sądów przez frankowiczów, nie wyjaśniło jednak wszystkich wątpliwości.
Gdański sąd zapytał m.in., od jakiej daty należy liczyć termin przedawnienia roszczeń banku o zwrot kapitału - od daty wypłaty kredytu, czy też od dnia zakwestionowania ważności umowy przez kredytobiorcę, lub też od daty ogłoszenia wyroku.
Ponadto sąd skierował pytanie o to, czy sąd krajowy ma informować o wszelkich skutkach nieważności – w tym o możliwych roszczeniach z tytułu wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.
Sąd Okręgowy w Gdańsku zapytał także TSUE o to, czy sąd krajowy ma obowiązek stwierdzenia nieuczciwości postanowienia umownego, jeśli zostało ono zmienione aneksem.
Czas na Sąd Najwyższy
O ważności orzeczenia TSUE świadczy decyzja Sądu Najwyższego, który m.in. z tego powodu na 11 maja przesunął termin posiedzenia Izby Cywilnej SN w sprawie zagadnień prawnych dotyczących kredytów walutowych. Posiedzenie pierwotnie miało się odbyć 25 marca, a następnie 13 kwietnia.
"Zagadnienia prawne przedstawione przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego do rozstrzygnięcia składowi całej Izby Cywilnej dotyczą wprawdzie interpretacji prawa krajowego, do dokonywania której wyłącznie uprawnione są sądy krajowe, jednak wyrok TSUE może tworzyć istotny kontekst interpretacyjny dla odpowiedzi na niektóre spośród pytań zawartych we wniosku Pierwszego Prezesa SN" - wyjaśniał Sąd Najwyższy.
Ponadto 15 kwietnia ci sami sędziowie, tyle że w okrojonym składzie, mieli podjąć uchwałę w sprawie pytań zadanych przez Rzecznika Finansowego (RF), dotyczących sposobu rozliczeń pomiędzy stronami po unieważnieniu umowy kredytowej. Również posiedzenie w tej sprawie zostało przeniesione na 7 maja.
- Po ogłoszeniu decyzji dotyczącej przesunięcia posiedzenia całej Izby Cywilnej SN, jak i składu siedmioosobowego, widać, że jest szansa na ujednolicenie stanowiska polskich sądów w duchu prawa unijnego - wskazywała wcześniej mec. Izabela Libera, specjalizująca się w obsłudze kredytobiorców pokrzywdzonych przez banki.
Z informacji przekazanych przez Liberę wynika, że w Polsce udzielono około 700 tys. kredytów frankowych. Według Komisji Nadzoru Finansowego w 2020 roku łączna suma zobowiązań z tego tytułu wynosiła ok. 100 mld zł. Na koniec grudnia 2019 roku zgodnie z danymi BIK nadal aktywnych było 451,63 tys. umów. W ciągu dwóch lat (2017–2019) ich liczba spadła o 13,3 procent.
Propozycja KNF
Pod koniec 2020 roku przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski zaproponował bankom, by przedstawiły klientom atrakcyjne dla nich warunki ugód, które byłyby realną alternatywą do ścieżki sądowej. Według sugestii szefa Komisji Nadzoru Finansowego klienci banków mogliby się rozliczać z bankami tak, jak gdyby ich kredyty od początku były kredytami złotowymi, oprocentowanymi według odpowiedniej stopy WIBOR powiększonej o marżę.
W odpowiedzi na propozycję przewodniczącego KNF powstał międzybankowy zespół z udziałem UKNF i większości banków, które posiadają w portfelu walutowe kredyty mieszkaniowe, i przy zaangażowaniu Związku Banków Polskich.
Rzecznik Finansowy radził wcześniej konsumentom, by poczekali na stanowisko Sądu Najwyższego i dopiero w tym świetle oceniali konkretne propozycje ugodowe składane im przez banki.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock