Uczciwość nakazuje, by licytacji na obietnice wyborcze nie podejmować - powiedział w programie "Jeden na jeden" w TVN24 ekonomista Ryszard Bugaj. Jak dodał były doradca Lecha Kaczyńskiego, lekceważenie walki z inflacją poszło tak daleko, że "ta polityka jest bardzo niebezpieczna".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w niedzielę podwyższenie świadczenia 500 plus do 800 złotych oraz kilka innych obietnic, w tym zniesienie opłat za korzystanie z autostrad oraz darmowe leki dla osób do 18. i od 65. roku życia.
"Polityka bardzo niebezpieczna"
Prof. Ryszard Bugaj pytany o to, czy da się wygrać z PiS-em nie licytując się na obietnice wyborcze i nie rozdając dużych pieniędzy przyznał, że "nie wie, ale uczciwość nakazuje, by tej licytacji nie podejmować".
- Ona jest podejmowana. Tę rundę wyścigu obietnic, tak jak i poprzednią, rozpoczął Jarosław Kaczyński, ale można powiedzieć, że i Donald Tusk pola nie ustępuje - stwierdził Bugaj.
Stwierdził, że nie należy do tych ekonomistów, którzy uważają, że w obronie równowagi budżetowej i przeciw inflacji należy zrobić absolutnie wszystko.
- Jest cena, której nie należy zapłacić. Ale nie ulega dla mnie w tej chwili żadnej wątpliwości, że lekceważenie tej walki z inflacją poszło tak daleko, że to jest polityka bardzo niebezpieczna. Jak się ocenia pojedynczo każdy z tych pomysłów, które padają, to można znaleźć argumenty za ich wprowadzeniem. Jednak jak się weźmie całość do kupy, to rośnie przerażenie - zauważył.
Gość Marcina Zaborskiego skomentował propozycję PSL, które chce, by świadczenie podniesione do 800 zł trafiało do osób pracujących. - Z tym to ja bym się nie zgodził. Trzeba pomagać rodzinom z trojgiem małych dzieci, w której matka nie pracuje. To ona ma zajęć po same uszy - mówił.
Pytany, kto nie powinien otrzymywać świadczenia odparł: "To jest kwestia oceny społecznej i także politycznej, wyboru na mapie wartości. Jakby to ode mnie zależało, to by nie mogli otrzymywać ci, którzy mają dwukrotność przeciętnej pensji".
Polityka mieszkaniowa państwa
Ryszard Bugaj pytamy był o efekty programu Mieszkanie plus oraz o to, czy jest przekonany, że struktury państwa są w stanie budować skutecznie w Polsce mieszkania.
- Powinien być w Polsce rynek deweloperski i powinno być zaangażowane bezpośrednie w to państwa. Mnie się wydaje, że najbliższe dobrego pomysłu było to rozwiązanie, które przewidywało, że mieszkanie ktoś otrzymuje i w perspektywie je wykupuje, jeśli chce. Ja bym tej ogólnej zasady się trzymał - stwierdził.
Zapytany o postulaty Lewicy, która apeluje o to, aby państwo budowało tylko mieszkania komunalne przyznał, że to powinien być główny nurt. - Mieszkanie to jest i towar, musi być w pewnych warunkach towarem, i to jest także prawo i musi być to prawo w pewnych warunkach realizowane. W jakich proporcjach? Rozsądnych. To znaczy nie w szczątkowych częściach każdego z tych składników - stwierdził Bugaj.
Były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego pytany, czy jest możliwe wybudowanie miliona mieszkań w ciągu 10 lat, stwierdził, że "tak". - Klucz tkwi w pieniądzach - podkreślił. - Wolałbym, żeby były budowane mieszkania, niż żeby były bezpłatne autostrady. Chociaż ja bym chciał, by autostrady były bezpłatne. Ale koszt, by ten program naprawdę zrealizować, a nie symbolicznie i udawać, że się zrealizowało coś, będzie ogromny - dodał.
O pozycji prezesa NBP i jego "wyprowadzaniu"
Profesor Bugaj został zapytany także o to, czy wyobraża sobie, by po wygranych przez obecną opozycję wyborach "wyprowadziła ona" z Narodowego Banku Polskiego jej prezesa Adama Glapińskiego, co zapowiadał Donald Tusk.
- Donald Tusk nie powinien takich rzeczy opowiadać. Dlatego, że to może przestraszyć niektórych jego sympatyków. Chociaż jak widać te spotkania (z Tuskiem - red.), to tam widać sympatyków bardzo zradykalizowanych, którzy chcą przywalić PiS-owi za wszelką cenę. Nic nie jest tak ważne, jak przywalić PiS-owi - stwierdził.
Profesor Bugaj przypomniał, że podczas prac nad Konstytucją wiele czasu spędzono nad zastanawianiem się, jak zagwarantować prezesowi NBP pełną kadencyjności, jaki by on nie był.
- Tak na marginesie powiedzmy sobie, że on robił błędy w polityce pieniężnej, mówię o Glapińskim. Cały rozwinięty świat robił podobne błędy, bardzo powściągliwie sięgał po stopy procentowe - zauważył prof. Bugaj.
Gdy Marcin Zaborski zauważył, że za tymi postulatami nie stoi tylko kwestia błędów, ale także zbliżenie prezesa NBP do rządu, to prof. Bugaj stwierdził, że zgadza się z tym, że "jest to naganne".
Źródło: TVN24