Zmiana władzy, szczyt i później spadek inflacji, rewolucja w mediach publicznych - to jedne z najważniejszych wydarzeń w mijającym roku. Obserwowaliśmy także dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji, zawirowania cenowe na Orlenie, a także śledziliśmy wydarzenia związane z kryzysem zbożowym. Oto nasze subiektywne podsumowanie najważniejszych wydarzeń ostatnich 12 miesięcy.
1. Zmiana władzy
Z punktu widzenia gospodarki ważnym wydarzeniem były październikowe wybory parlamentarne. W programach partii politycznych znalazł się szereg propozycji wpływających na sytuację materialną obywateli, funkcjonowanie firm, ale też zapowiedzi zmian w spółkach państwowych. Czołowe propozycje Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, czyli partii którym udało się stworzyć większość rządzącą, to 1500 złotych "babciowego", wakacje od składek ZUS czy wprowadzenie wyższej kwoty wolnej od podatku. Pojawiały się także postulaty dotyczące wydłużenia urlopów i skrócenia czasu pracy.
Niektóre z propozycji programowych znalazły się już w projekcie budżetu na 2024 rok. Zapewniono między innymi środki na podwyższenie średnich wynagrodzeń nauczycieli o 30 proc. i pracowników sfery budżetowej o 20 proc., uwzględniono też tzw. babciowe oraz zwiększenie dotacji przedszkolnej dla samorządów.
Część z obietnic nie znalazła się jednak w projekcie, w tym jedna z najgłośniejszych - podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych. - Podwyżka kwoty wolnej nadal jest możliwa, ale nie będzie takiej propozycji w trakcie 100 dni rządów - mówił niedawno Donald Tusk.
Zmiana władzy przyniosła nadzieję na uzyskanie także pełni puli pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. W połowie grudnia Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej złożyło pierwszy wniosek o płatność z KPO. Przewiduje on wypłatę Polsce kwoty 6,9 mld euro, to równowartość około 30 mld zł. Jednocześnie pod koniec roku do Polski trafiło 5 mld euro, czyli około 22 miliardy złotych, z będącego częścią KPO funduszu RePowerEU. Są to środki na transformację energetyczną.
Jednocześnie po wyborach pod znakiem zapytania stanęły rządowe plany inwestycyjne, takie jak budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego.
2. Zmiany w mediach publicznych
Pod koniec grudnia Sejm podjął uchwałę w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej. Resort kultury poinformował następnie, że szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz, powołując się na Kodeks spółek handlowych, odwołał 19 grudnia br. dotychczasowych prezesów zarządów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej oraz ich rady nadzorcze.
Politycy PiS przekonywali, że te zmiany w mediach publicznych są niezgodne z prawem. W siedzibie TVP i PAP pojawili się nawet posłowie tego ugrupowania. Zmianom sprzeciwił się także prezydent Andrzej Duda. W sobotę, tuż przed Wigilią, prezydent poinformował, że podjął decyzję o zawetowaniu ustawy okołobudżetowej na rok 2024, w której znalazła sie możliwość przkazania 3 mld zł na media publiczne.
Media publiczne od ośmiu lat były krytykowane za stronniczy i nieobiektywny przekaz. Towarzystwo Dziennikarskie określiło obecne działania Prawa i Sprawiedliwości w mediach publicznych jako "pucz przegranej władzy w obronie swojego aparatu propagandy". Zmiany w mediach publicznych skomentowała także w oświadczeniu Helsińska Fundacja Praw Człowieka. "Dotychczasowy sposób funkcjonowania Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej w jaskrawy sposób przeczył temu, czym powinny być media publiczne w demokratycznym państwie prawnym" - stwierdziła w wydanym stanowisku. Dodała też jednak, że "sposób rozpoczęcia zmian w mediach publicznych budzi poważne wątpliwości prawne".
W związku z wetem prezydenta szef MKiDN Bartłomiej Sienkiewicz poinformował w środę, że podjął decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A. Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela - dodano w komunikacie MKiDN.
Jednocześnie poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński w ramach interwencji poselskiej zwrócił się 26 grudnia z wnioskiem do TVP o udostępnienie informacji publicznej o zarobkach dyrektorów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej za 2023 r. W czwartek na portalu X (Twitterze) Joński zamieścił skan otrzymanego od władz TVP dokumentu, z którego wynika, że Michał Adamczyk, dyrektor TAI, od 25 kwietnia do 31 grudnia w ramach umowy zarobił ponad 372 tys. zł oraz 1,127 mln zł w ramach prowadzonej działalności gospodarczej - łącznie niemal 1,5 mln zł. Samuel Pereira, zastępca dyrektora TAI od 25 kwietnia zarobił 439 tys. zł. Marcin Tulicki łącznie ponad 713 tys. zł, a Rafał Kwiatkowski - ponad 366 tys. zł. Jarosław Olechowski, były szef TAI, zarobił w 2023 łącznie 1,4 mln zł.
3. Szczyt inflacji, spadek stóp procentowych
Inflacja w lutym 2023 roku osiągnęła szczyt i wyniosła 18,4 procent rok do roku. Był to najwyższy poziom od grudnia 1996 roku. W kolejnych miesiącach inflacja zaczęła jednak stopniowo spadać, by w listopadzie (danych za grudzień jeszcze nie znamy - red.) osiągnąć poziom, według szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego, poziom 6,6 procent.
Wraz ze spadającą inflacją Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych. Zaczęło się od małego trzęsienia ziemi - we wrześniu stopy spadły o 75 punktów bazowych. Była to pierwsza obniżka stóp procentowych od maja 2020 roku. Większość ekonomistów największych banków w Polsce spodziewała się obniżki stóp procentowych, jednak w dużo mniejszej skali. W październiku RPP ścięła stopy o kolejne 25 punktów bazowych. Na listopadowym i grudniowym posiedzeniu zdecydowano o pozostawieniu stopy referencyjnej na poziomie 5,75 proc.
4. Problemy z ukraińskim zbożem
Skokowy wzrost napływu zboża z Ukrainy stał się problemem w państwach Europy Środkowej po wprowadzeniu przez Unię Europejską tymczasowej liberalizacji handlu z Ukrainą. Do Polski i pozostałych państw trafiły miliony ton zbóż ze Wschodu.
Wzrost zapasów ukraińskiego zboża, dla którego Polska miała być w założeniu jedynie krajem tranzytowym, spowodował problemy ze sprzedażą ziarna przez polskich producentów rolnych. Rolnicy wskazywali, że nie mają szans na konkurowanie cenowo z ukraińską produkcją na zasadach w pełni wolnorynkowych, między innymi przez tamtejsze dużo niższe koszty pracy.
W połowie kwietnia resort rozwoju i technologii wprowadził rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych, które objęło m.in. zboże, nasiona roślin oleistych, miód i cukier. Dopuszczono jednak tranzyt produktów rolnych przez terytorium Polski.
Podobne problemy pojawiły się w innych państwach regionu, dlatego na interwencję zdecydowała się Bruksela. Zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja tego roku. Początkowo zakaz obowiązywał do 5 czerwca, a następnie został przedłużony do 15 września. Podobnie jak w przypadku rozwiązań wprowadzonych wcześniej jednostronnie przez Polskę, tranzyt zbóż był dozwolony.
Po tym okresie Komisja Europejska zniosła zakaz, argumentując, że kryzys na rynku rolno-spożywczym w krajach Europy Środkowej został rozwiązany. Z takim osądem nie zgadzał się ówczesny rząd, przez co Polska sama wprowadziła zakaz przywozu niektórych produktów rolnych pochodzących z Ukrainy. Na liście znalazły się między innymi: pszenica, kukurydza, mąka pszenna, rzepak oraz nasiona słonecznika.
Pod koniec roku pojawiły się raporty obrazujące skalę, na jaką firmy sprowadzały ukraińskie zboże do Polski. Według kontroli Najwyższej Izby Kontroli (NIK) sześć firm z Mazowsza sprowadziło z Ukrainy aż 1,2 miliona ton zboża i rzepaku za 1,63 miliarda złotych. W listopadzie Ministerstwo Rolnictwa opublikowało informację ws. firm importujących zboże z Ukrainy. Zamieszczony dokument z wykazem przedsiębiorstw miał 62 strony. Na liście znajdowało się kilkaset firm, nazwy niektórych z nich powtarzały się wielokrotnie.
5. ChatGPT i dynamiczny rozwój sztucznej inteligencji
Mijający rok był rokiem rosnącej popularności chatbotów i rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji. Prym wiodła aplikacja ChatGPT, opracowana przez spółkę OpenAI. Tylko w dwa miesiące, na przełomie 2022 i 2023 roku, pozyskała aż 100 milionów użytkowników. Tak szybkim tempem rozwoju nie mogła pochwalić się dotychczas żadna z aplikacji, nawet Instagram, Facebook czy TikTok.
To pierwszy tak szeroko dostępny i łatwy w użyciu produkt oparty na sztucznej inteligencji. Jeszcze nigdy wcześniej zwykli internauci nie mogli wejść w tak łatwy i intuicyjny sposób w interakcję z zaawansowana technologią. Odpowiedzi generowane przez czat do złudzenia przypominają te, jakich mógłby udzielić człowiek. Z maszyną można prowadzić swobodne i naturalne konwersacje na tematy takie jak nauka, sztuka czy literatura. Aplikacja może również napisać kod programu, esej, piosenkę czy nawet fragment powieści.
W marcowym wpisie na swoim blogu założyciel Microsoftu, miliarder Bill Gates podkreślał, że "rozwój sztucznej inteligencji to najważniejszy postęp technologiczny od dziesięcioleci". Zdaniem miliardera oparte na tej technologii rozwiązania, takie jak chatboty, są wynalazkiem na miarę mikroprocesora, komputera osobistego, internetu czy telefonu komórkowego. - To zmieni sposób, w jaki ludzie pracują, uczą się, podróżują, korzystają z opieki zdrowotnej i komunikują się ze sobą - przewidywał biznesmen.
Rozwój nowej technologii wzbudził zarówno wielkie nadzieje, jak i wielkie obawy. Wątpliwości i niepokoje dotyczyły szczególnie wpływu nowej technologii na rynek pracy. Z raportu banku inwestycyjnego Goldman Sachs wynika, że sztuczna inteligencja może zastąpić równowartość 300 milionów miejsc pracy na świecie. Niektórzy eksperci technologiczni uspokajali jednak, że narzędzia oparte na sztucznej inteligencji przyczynią się do zwiększenia efektywności pracowników, a ewentualna luka na rynku pracy zostanie zastąpiona przez nowe, jeszcze nieznane dzisiaj profesje.
6. Zawirowania cenowe na Orlenie
W czasie poprzedzającym i następującym po wyborach parlamentarnych na stacjach Orlenu można było zaobserwować nietypowe ruchy cenowe, które według ekspertów nie wynikały z czynników rynkowych. Choć ropa na giełdach drożała, a złotówka traciła na wartości - to w połowie września paliwa mieliśmy wyraźnie tańsze niż nawet najbliżsi sąsiedzi.
Decyzje Orlenu dotyczące cen stały w sprzeczności z tym, co mówił wcześniej prezes koncernu Daniel Obajtek, gdy zapewniał, że nie może obniżyć ceny paliwa, bo "za dwa tygodnie go nie będzie". Słowa te okazały się poniekąd prorocze, bo na stacjach paliwowych rozpoczęły się problemy z podażą.
Orlen wysłał nawet do stacji komunikat z "nowym standardem" oznaczania dystrybutorów w sytuacjach braku paliwa. "Jeżeli brakuje wszystkich rodzajów paliw, wszystkie oznaczenia/naklejki paliwowe należy zakleić komunikatem formatu A4 z 'Awaria dystrybutora. Przepraszamy za utrudnienia'" - czytamy w wiadomości.
Na wielu dystrybutorach na stacjach Orlenu pojawiły się komunikaty o "awarii". Były stacje, na których nie występowały problemy i był wybór paliwa, ale zdarzały się też takie, na których brakowało diesla czy benzyny.
Po wyborach polityka cenowa Orlenu zupełnie się zmieniła. Za litr paliwa trzeba było zapłacić trzydzieści, a nawet czterdzieści groszy więcej niż z czasów "przedwyborczej promocji". Sytuacja zmieniła się także, jeżeli chodzi o warunki rynkowe - ropa naftowa taniała, złoty się umacniał, a ceny paliw mimo to szły do góry. Przedstawiciele koncernu tłumaczyli, że nagła zmiana cen wynikała z niepewności co do rozwoju konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Innego zdania byli eksperci, którzy twierdzili, że działania Orlenu umotywowane były względami politycznymi. - Wiemy doskonale, że Orlen jest firmą, która pomaga rządowi. Niejednokrotnie prezes Obajtek o tym mówił, że sympatyzuje z partią rządzącą. Ta pomoc była wyraźna i trudno było temu przeczyć - mówił w październiku w TVN24 ekspert rynku paliw, zarządzający Polaris FIZ Dawid Czopek.
7. Otwarcie lotniska w Radomiu
Ponowne uroczyste otwarcie lotniska Warszawa-Radom odbyło się 27 kwietnia. Tego samego dnia w Radomiu wylądował pierwszy samolot rejsowy. Był to lot z Paryża. Dzień później pasażerowie odlecieli do stolic Włoch i Francji.
Port lotniczy w Radomiu rozpoczął działalność w maju 2014 r. Przez krótki czas loty z tego miasta odbywały się m.in. do Rygi, Berlina, Wrocławia i Lwowa. Było to jedyne lotnisko użytku publicznego w Polsce, które powstało bez wsparcia unijnego. Miasto zainwestowało w jego utworzenie ponad 100 mln zł. Po ogłoszeniu przez sąd w 2018 r. upadłości miejskiej spółki Port Lotniczy Radom, lotnisko kupiły Polskie Porty Lotnicze i wybudowały je prawie od nowa. Inwestycja kosztowała ok. 800 mln zł.
Do tej pory LOT ogłosił w swojej ofercie sezonowej loty z Radomia do Rzymu, Ochrydy, Podgoricy, Prewezy oraz Tirany. Sprzedaż wycieczek do tych miast uruchomiły też biura podróży. Touroperatorzy proponują turystom również wakacje w sezonie na Krecie, w tureckiej Antalyi, w Marsa Alam w Egipcie, w Burgas i Warnie w Bułgarii oraz w Barcelonie. Na Cypr z Radomia lata linia lotnia Wizz Air.
Obecnie, czyli podczas sezonu zimowego, z radomskiego portu można podróżować na trasach regularnych do Paryża, Rzymu i Larnaki. Realizowane są także loty czarterowe do Szarm elSzejk.
Nie wszystkie linie lotnicze chcą przeprowadzić część swojej działalności do Radomia. - Nikt stamtąd nie chce latać. I mówią, że w Radomiu możemy być zwolnieni z opłat. Ale my nadal nie chcemy latać z Radomia, nawet za darmo - mówił w czerwcu w rozmowie z portalem Money Michael O'Leary, prezes Ryanaira.
8. Atomowe przyspieszenie
W mijającym roku wydano kilka ważnych decyzji dotyczących dużych reaktorów jądrowych.
We wrześniu spółka Polskie Elektrownie Jądrowe podpisała z amerykańskim konsorcjum Westinghouse-Bechtel umowę na zaprojektowanie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Zgodnie z harmonogramem Programu Polskiej Energetyki Jądrowej pierwszy blok tej elektrowni miałby ruszyć w 2033 r.
Natomiast w listopadzie minister klimatu i środowiska Anna Moskwa wydała decyzję zasadniczą na wniosek PGE PAK Energia Jądrowa dotyczącą budowy, we współpracy z koreańską firmą KHNP, drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. Jak wyjaśniono, decyzja zasadnicza stanowi "wyraz akceptacji państwa dla przedstawionego przez inwestora zamierzenia inwestycyjnego w zakresie budowy obiektu energetyki jądrowej".
Pewne inwestycje napotkały natomiast na przeszkody. W grudniu plany spółki Orlen Synthos Green Energy dotyczące budowy małych reaktorów modułowych (SMR) zostały zaopiniowane negatywnie przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Sama spółka określiła te działania mianem "niekompetentnych i nieodpowiedzialnych". Ówczesny koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński stwierdził, że tezy spółki dotyczące działań ABW to "insynuacje i kłamstwa".
9. Odbicie na rynku nieruchomości i rządowy program kredytowy
W przeciwieństwie do 2022 roku, liczba chętnych na kredyty w 2023 roku odbiła. W ślad za większym zainteresowaniem poszły ceny. Do rynkowego boomu przyczynił się przede wszystkim Bezpieczny kredyt 2 procent, który wprowadził atrakcyjne warunki dla kredytobiorców.
Bezpieczny kredyt z dopłatą do rat od państwa wprowadzono w lipcu. Zgodnie z programem takie kredyt może być udzielony na pierwsze mieszkanie. Jego kwota nie może przekroczyć 500 tys. zł albo 600 tys. zł, jeśli kredytobiorca prowadzi gospodarstwo domowe wspólnie z małżonkiem lub ma co najmniej jedno dziecko.
Wkład własny nie może być wyższy niż 200 tys. zł. W przypadku braku wkładu własnego lub niepełnego wkładu można skorzystać z gwarancji BGK. Dopłata do rat przysługuje przez 10 lat. W okresie stosowania dopłat oprocentowanie kredytu wyniesie dla kredytobiorcy 2 proc. powiększone o marżę, prowizję i inne opłaty bankowe - jeśli będą pobierane.
Analitycy nieruchomości w swoich komentarzach wskazywali, że program przyczynił się do znacznego zwiększenia popytu na mieszkania, a także do wzrostu cen. Kolejnym czynnikiem wpływającym na ceny nieruchomości była rosnąca dostępność kredytów hipotecznych, wynikająca z obniżenia przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych.
Zgodnie z danymi Biura Informacji Kredytowej banki i SKOK-i tylko w listopadzie 2023 roku udzieliły 23,7 tysiąca kredytów mieszkaniowych. Oznacza to wzrost o 255,7 procent rok do roku. W listopadzie ponad połowa kredytów została udzielona w ramach programu Bezpieczny kredyt 2 procent.
10. Zmiany dla pracowników
W mijającym roku weszło w życie wiele zmian w Kodeksie pracy. Jedną z najważniejszych zmian dla pracowników wykonujących swoje obowiązki z domu było uregulowanie pracy zdalnej.
Nowelizacja Kodeksu pracy z kwietnia przewiduje, że praca zdalna może być wykonywana całkowicie lub częściowo w miejscu wskazanym przez pracownika i każdorazowo uzgodnionym z pracodawcą. Wprowadzono również takie rozwiązania, jak praca zdalna wykonywana na polecenie pracodawcy, wydawana wyłącznie na czas określony i z przyczyn obiektywnych, losowych i niezależnych od pracodawcy, a także okazjonalna praca zdalna - wykonywana maksymalnie do 24 dni w roku na wniosek pracownika. Według przepisów, które weszły w życie w kwietniu, w niektórych przypadkach wniosek dotyczący pracy zdalnej jest wiążący. Dotyczy to między innymi pracownicy w ciąży oraz pracownika wychowującego dziecko do ukończenia przez niego 4. roku życia.
W 2023 roku pojawiły się także nowe przepisy dotyczące dni wolnych od pracy. Najważniejsze zmiany dotyczą urlopu rodzicielskiego, który jest dłuższy i lepiej płatny. Dzięki zmianom w przepisach wynosi on: 41 tygodni – w przypadku urodzenia jednego dziecka przy jednym porodzie, 43 tygodnie – w przypadkach porodu mnogiego. W sytuacji, gdy doszło do narodzin dziecka, które kwalifikuje się do zaświadczenia z programu "Za życiem" (nieodwracalne upośledzenie, nieuleczalna choroba), okresy te wynoszą odpowiednio 65 i 67 tygodni.
Zmiany spowodowały także, że pracownik może złożyć wniosek o urlop rodzicielski udzielony jednorazowo lub maksymalnie w 5 częściach. Skorzystać można z niego do zakończenia roku kalendarzowego, w którym dziecko ukończy 6. rok życia.
Nowelizacja Kodeksu pracy wprowadziła także urlop opiekuńczy, który pracownik może wziąć, by zaopiekować się osobą bliską będącą członkiem rodziny lub zamieszkującą w tym samym gospodarstwie domowym, która niespodziewanie wymaga opieki lub wsparcia z ważnych względów medycznych. Taki urlop może być wykorzystany jednorazowo lub w częściach. Jest on bezpłatny i wynosi 5 dni.
W przepisach pojawia się prawo do zwolnienia od pracy z powodu wstąpienia tzw. siły wyższej w pilnych sprawach rodzinnych spowodowanych chorobą lub wypadkiem. Wynosi od 2 dni lub 16 godzin w ciągu roku kalendarzowego, a pracownik zachowuje prawo do połowy wynagrodzenia.
Natomiast w połowie listopada weszły w życie przepisy, na podstawie których pracownicy korzystający z laptopów mogą zażądać od pracodawcy wyposażenia stanowiska pracy w monitor stacjonarny lub dodatkową podstawkę. Firmy muszą także zapewnić - na życzenie zatrudnionych - podnóżki. Co jednak istotne - pracodawcy mają pół roku na wdrożenie tej regulacji.
Źródło: tvn24.pl, PAP