Koalicja Obywatelska wniesie o odrzucenie projektu ustawy budżetowej na rok 2023 - zapowiedziała Izabela Leszczyna (KO). Jej zdaniem w projekcie zapisano zawyżone dochody, zaniżone wydatki i deficyt, który "nijak się ma do deficytu budżetowego". Projektu przyszłorocznego budżetu broniła minister finansów oraz przedstawiciel PiS.
Minister finansów Magdalena Rzeczkowska, która przedstawiła ustawę budżetową, opracowywanie projektu przypadło na okres szczególny. - Gdy już udało się nam wspólnymi siłami przezwyciężyć kryzys pandemiczny, stanęliśmy w obliczu kryzysu energetycznego i geopolitycznego wskutek wybuchu wojny na Ukrainie - powiedziała minister finansów.
Przekonywała, że w projekcie budżetu rząd połączył odpowiedzialność za finanse publiczne z kontynuacją programów społecznych. Przedstawiła m.in. założenia makroekonomiczne do projektu budżetu. - W 2022 realny PKB wzrośnie o 4,6 procent, a w przyszłym roku nastąpi pogorszenie sytuacji gospodarczej. Przewidujemy obniżenie tempa wzrostu PKB do 1,7 procent - powiedziała Rzeczkowska.
Dodała, że prognozy zapisane w budżecie są zbliżone do prognoz rynkowych oraz formułowanych przez NBP i Komisję Europejską. - Scenariusz zakłada utrzymanie się dobrej sytuacji na rynku pracy do końca tego roku, zatrudnienie wzrośnie o 1,8 procent, a bezrobocie na koniec roku wyniesie 5 procent. W przyszłym roku popyt na pracę obniży się, zatrudnienie spadnie nieznacznie, o 0,5 procent, a bezrobocie na koniec roku wyniesie 5,4 procent – stwierdziła minister Rzeczkowska.
Dodała także, że średnioroczna inflacja ma wynieść 9,8 proc.
Leszczyna o projekcie budżetu
- Budżet, który PiS przyniósł do Sejmu, jest jak finanse krętacza, który część pieniędzy chce dać pod stołem, a część zostawić w swojej kieszeni. Dlatego klub Koalicji Obywatelskiej złoży wniosek o odrzucenie tego budżetu w pierwszym czytaniu - mówiła w piątek posłanka podczas pierwszego czytania projektu ustawy budżetowej na rok 2023.
W ocenie Leszczyny PiS w projekcie ustawy zaprezentował "zawyżone dochody, zaniżone wydatki i deficyt, który nijak się ma do deficytu budżetowego".
- Rząd pisze w ustawie, że dochody to ponad 604 miliardy złotych. Tymczasem jest to (...) 557 miliardów. Mówią, że wydatki to 672 miliardy. Tymczasem prawdziwe wydatki tego budżetu to 763 miliardów - wymieniła. - To znaczy, że deficyt nie wynosi 68 miliardów złotych, tylko - uwaga: 206 miliardów 227 milionów 545 tysięcy - powiedziała posłanka.
- Dlaczego rząd przyniósł fałszywe dane do Sejmu? (...) Dlaczego w budżecie nie ma kosztów tarczy inflacyjnej? Przecież tarcza będzie. Bo gdyby jej nie było, to prognoza inflacji w budżecie byłaby jeszcze bardziej niedorzeczna i zaniżona - powiedziała Leszczyna.
Jak dodała, w czwartek na konferencji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes NBP Adam Glapiński "apelował" do rządu, że "tarcza być musi". Zwróciła uwagę, że w projekcie ustawy nie uwzględniono kosztów 14. emerytury. - Dlaczego nie ma wydatków związanych z zamrożeniem cen prądu, gazu i tych wszystkich dodatków? - pytała.
Leszczyna odniosła się do zapowiedzi rządu, że w 2023 r. na ochronę zdrowia zostanie wydane 6 proc. PKB. - Wiecie, ile wyda naprawdę? Z NFZ, z naszych poniesionych w tym roku składek i z budżetu? 4,74 procent - wskazała. Zwróciła uwagę, że względem nakładów na służbę zdrowia w 2015 r. mowa o wzroście rzędu 0,32 pp.
- Dlatego w czasie dzisiejszej debaty PiS będzie wciąż udawał, że Sejm to miejsce debaty politycznej, a budżet jest budżetem. Niestety ani jedno, ani drugie nie jest tym, czym być powinno - mówiła posłanka. Według Leszczyny "horrendalny dług" to "jedyne, co po sobie zostawi" rząd PiS po ośmiu latach. - Do końca przyszłego roku zadłużą Polskę - czyli nas wszystkich - na 850 miliardów złotych. 850 miliardów złotych będziemy my, nasze dzieci i wnuki spłacać. Właśnie tak PiS zapamiętają obywatele - dodała.
PiS o budżecie na 2023 rok
- Dyskutujemy dzisiaj nad budżetem wyjątkowym - zaznaczył podczas piątkowej debaty budżetowej w Sejmie Andrzej Kosztowniak, wypowiadający się w imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Zwrócił uwagę, że poza naszymi granicami toczy się wojna, "która ma wpływ bezpośredni nie tylko na polską gospodarkę, europejską, ale także światową". Dodał, że w gospodarce światowej będą też odczuwane skutki pandemii - nawet przez kilkanaście lat. Kosztowniak zapowiedział, że klub PiS będzie głosował za projektem budżetu. Jak zaznaczył, projekt budżetu na 2023 r. odpowiada na wyzwania geopolityczne i makroekonomiczne 2023 r.
- To budżet bezpieczeństwa, odpowiedzialności, zapewnienia realnych ważnych programów społecznych przy jednoczesnym zagwarantowaniu stabilności finansów publicznych - ocenił.
Podkreślił, że w projekcie "odpowiedzialność budżetowa jest połączona z realizacją ambitnych programów społecznych, które wzmacniają polską rodzinę, polskich seniorów, pracowników, pracodawców".
Lewica: będziemy chcieli ten budżet uspołecznić
- Ten budżet (na rok 2023), w tym kształcie jest absolutnie nie do przyjęcia. My będziemy nad tym budżetem pracować, będziemy zgłaszać propozycje, będziemy chcieli ten budżet uspołecznić. To od was będzie zależeć, czy będziecie chcieli jakąkolwiek propozycję poprawki przyjąć - powiedział poseł Tomasz Trela z Lewicy.
Jak mówił poseł, budżet to dokument, który powinien być wyznacznikiem i drogowskazem dla każdego państwa.
- To powinien być dokument, z którego wynika, jaki jest kierunek rozwoju, jakie są najpilniejsze potrzeby i w jaki sposób państwo chce wspierać i pomagać swoim obywatelom, ale każdy budżet jako wyznacznik powinien być oparty na faktycznych i stabilnych wskaźnikach - powiedział Trela.
"To nie oznacza tworzenia raju podatkowego"
- Ciągle mówimy o uwarunkowaniach przyszłorocznego budżetu: skutkach pandemii i o wojnie na Ukrainie, ale nie mówimy o błędnej polityce rządu, za mało mówimy też o nieodpowiedzialnej polityce NBP - zauważył Czesław Siekierski (Koalicja Polska), prezentując stanowisko klubu do projektu budżetu.
Jak stwierdził, kryzys energetyczny wywołany przez Rosję był w dużej mierze do przewidzenia, bo rząd miał pewne informacje jesienią 2021 r. - Trzeba było zrobić jakieś działania przygotowawcze. Komisja Europejska rozluźniła możliwości wydatkowe jeśli chodzi o budżet, ale to nie oznacza tworzenia raju podatkowego. Taki raj podatkowy rząd realizuje - ocenił Siekierski.
Jak przyznał, sytuacja jest bardzo trudna, ale rząd nie może się w niej odnaleźć. - Zakłada się rekordowy wzrost podatkowy, 81 miliardów złotych w stosunku do 2022. Pytanie skąd? Pytanie, czy także na rok 2023 będzie przedłużona tarcza antyinflacyjna, czy założono z tego tytułu zmniejszenie wpływów z VAT w 2023 roku? Drugi problem: rząd zapowiada obniżkę podatków od obywateli, a w 2023 roku zakłada wzrost dochodów z PIT o 15 miliardów złotych. Przecież Polski Ład i jego udoskonalenia miały zostawić więcej pieniędzy w kieszeniach podatników - mówił poseł.
Projekt budżetu na 2023 rok
W piątek w Sejmie rozpoczęło się pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2023 r. Ministerstwo Finansów przyjęło, że przyszłoroczne dochody państwa wyniosą 604,7 mld zł, wydatki 672,7 mld zł, a deficyt nie przekroczy 68 mld zł.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock