"Wstawałem o świcie, a kończyłem pracę w nocy". Przyjechali do Polski i zostali przedsiębiorcami

Źródło:
TVN24 Biznes
Ciężkie czasy dla branży gastronomicznej
Ciężkie czasy dla branży gastronomicznejTVN24
wideo 2/4
Ciężkie czasy dla branży gastronomicznejTVN24

Nie jestem kucharzem, ale kupiłem dwa gary, patelnie, kuchenkę elektryczną za sto pięćdziesiąt złotych i zacząłem działać - opowiada w rozmowie z TVN24 Biznes Daniel Komm, 22-letni Ukrainiec, który prowadzi w Warszawie trzy lokale, w tym bar mleczny Koperkowy. Z kolei Aleksandra i Goran Milosevic, właściciele serbskiej restauracji Guca w Grzędach wspominają, że pierwsza kuchnia wyglądała tak, jak w domu u babci: dwie szafki, stolik, kuchenka gazowa i grill. - Wstawałem o świcie, a kończyłem pracę w nocy. Żona z dzieckiem na rękach pytała czy wiem, gdzie jest dom? - wspomina Goran.

Pod koniec poprzedniego roku ponad milion cudzoziemców pracowało w Polsce. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego pochodzili ze 150 państw. Niektórzy z nich założyli firmy i dają możliwość pracy kolejnym osobom. Tak jak Daniel, Aleksandra i Goran.

Dlaczego tani bar mleczny? "Wiem co to głód"

Pytam jednego z nich dlaczego ktoś, kto produkował doniczki w Ukrainie, otwiera bar mleczny w Polsce? - Wygooglowałem co to w ogóle znaczy taki bar mleczny. Dowiedziałem się, że jest to miejsce z domowym, tanim jedzeniem. Chcę, aby jedzenie było dostępne dla wszystkich, bo wiem co to głód. Doświadczyłem go podczas ataku Rosjan na Donbas w 2014 roku - tłumaczy Daniel Komm, 22-letni Ukrainiec, który dziś prowadzi w Warszawie bar mleczny Koperkowy.

- Wtedy moje miasto było blokowane. Nie można było wjeżdżać i wyjeżdżać. Wojskowi mieli dostęp do jedzenia, bo zabierali je cywilom z domów. Moi dziadkowie, z którymi mieszkałem mieli zapasy żywności, ale wszystko musieli oddać dla wojska. W ogródku jednak rosły kabaczki. I to nam pozostało do jedzenia - opowiada w rozmowie z TVN24 Biznes.

Bar mleczny Koperkowy. Daniel Komm z dziadkami Archiwum prywatne Daniel Komm

To właśnie dlatego dziś w jego barze mlecznym można zjeść już za kilka złotych. - Zupki są za pięć lub sześć złotych, pierożki kosztują dwanaście złotych, śniadania sześć i siedem złotych. Także jest tanio. Przychodzi do nas bardzo dużo starszych ludzi, ale i Ukraińców, którzy ciężko pracują, aby zarobić na chleb. Taka prawda jest, że Ukraińcy przyjechali nie do łatwej pracy. Nie są top menedżerami. Tylko sprzątają, gotują, myją toalety - wzdycha.

Podczas kolejnej inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, Daniel Komm prowadził fabrykę doniczek. Została ona zbombardowana. - Prawie wszystkie zaoszczędzone pieniądze wydałem na pomoc tym, którzy ucierpieli podczas wojny. Trzeba było jednak szukać dla siebie jakiejś przyszłości, więc przyjechałem do Polski, do Warszawy. Otworzyłem na Ursynowie mój pierwszy bar mleczny - mówi.

Wylicza, że pożyczył od znajomego z dwanaście tysięcy złotych. Z właścicielem lokalu dogadał się, że częściowo zapłaci kaucję i że pierwszy miesiąc za najem będzie mógł uregulować pod koniec miesiąca. Takie rozwiązanie sprawiło, że nie miał na start aż tak wysokich kosztów.

- Nie jestem kucharzem, ale kupiłem dwa gary, patelnie, kuchenkę elektryczną za sto pięćdziesiąt złotych i zacząłem działać. Napisałem na kartce, że oferuję obiady za szesnaście złotych, że jest tanio i domowo. Powoli zaczęli przychodzić ludzie i się rozkręciło. W ten sposób zarobiłem na profesjonalne lodówki, na sprzęt, na pracowników - mówi.

Kolejnym etapem było otworzenie drugiego baru, tym razem na warszawskim Mokotowie. W "Kuchennych Rewolucjach" został on nazwany przez Magdę Gessler "Koperkowy". - Magda Gessler nauczyła nas pracować tak, że utargi pozwalają nam na rozwój. Obok jest nasz trzeci bar. Wszystkie razem generują obrót już na poziomie siedmiuset tysięcy złotych. Zatrudniam dwadzieścia osób z Polski i z Ukrainy - zaznacza.

Bar mleczny Koperkowyarchiwum prywatne Daniel Komm

ZOBACZ: Bar Koperkowy w Kuchennych Rewolucjach

Po emisji odcinka w TVN, Daniel Komm otrzymał ponad dziesięć tysięcy wiadomości. - Jedni mnie wspierali, inni pisali, żebym spier***** do Ukrainy. Na pewno było więcej przyjaciół baru, bo zacząłem mieć pełne obłożenie stolików. W pierwszy weekend po "Kuchennych Rewolucjach" zrobiliśmy obrót na 42 tysiące złotych - wspomina.

Jego zdaniem wcale nie chodzi jednak o pieniądze. - Mam swoją misję. Bar Koperkowy, dzięki Magdzie Gessler, pokrywa wszystkie koszty i sam zarabia. Możemy pomagać ludziom, dzielić się jedzeniem, sprzedawać po niższej cenie, zatrudniać tych, którzy być może gdzie indziej mogą pracy nie dostać - wyjaśnia.

Według niego nieważne jest to skąd jesteś, ile masz lat, jakie masz doświadczenia, bo i tak możesz sporo osiągnąć. - Połowa mojego życia to wojna. Rodzice mnie opuścili od razu po urodzeniu, dlatego mieszkałem z dziadkami. Mam w sobie wiele nadziei i wierzę w ludzi. Uważam też, że w Polsce są dobre warunki do prowadzenia biznesu, bo tu nie ma korupcji, tak jak w Ukrainie - ocenia.

Podaje przykład, że polscy urzędnicy tłumaczą przepisy, podpowiadają różne rozwiązania, pomagają. - No i pomocne też jest to, że jak otwieramy firmę, to mamy prawie zerowy ZUS. Można też dostać dotacje na stworzenie miejsc pracy. Dzięki temu zdobyłem dodatkowe około 42 tysiące złotych - opowiada.

- Tu nie ma się czego się bać, bo to nie jest kraj wschodni, gdzie jest korupcja i jak wchodzi sanepid, to z dnia na dzień cię zamyka. Tutaj urzędnicy chcą pomagać, tłumaczą wszystko, ale oczywiście później kontrolują. Jednak najważniejsze, że na początku nikt ci nic nie zrobi, nie będzie rzucać kłód pod nogi - zauważa.

Prowadzenie restauracji nie jest siedzeniem w garach

W Gucy, w niewielkim miasteczku w Serbii co roku w sierpniu odbywa się festiwal Trębaczy, tzw. SABOR TRUBAČA. Przyjeżdżają tam turyści z całego świata, a podobno nawet jest ich milion. Guca to też restauracja w Polsce, w Grzędach pod Tarczynem. Goran Milosevic, 54 letni Serb jej właściciel w naszej rozmowie podkreśla, że tak jak Daniel Komm, zaczynał prawie od zera.

- Dwanaście lat temu pierwsza kuchnia wyglądała tak, jak w domu u mojej babci: dwie szafki, stolik, kuchenka gazowa i grill - opisuje.

Do Polski przyjechał w 1995 roku, całe życie pracuje jako kucharz. W Warszawie był szefem kuchni w znanych restauracjach, ale jak zaznacza, dwanaście lat temu przyszedł czas na to, aby otworzyć coś swojego.

- Znajomi dopytywali czy wiem co robię wyjeżdżając z Warszawy, ale urodziłem się na wsi. Świetnie się tu czuję i chciałem tu być - wyjaśnia.

Wspomina, że wszystko w Gucy zrobił swoimi rękami. Pomagał mu ojciec, wujek i kucharze z Serbii. Robili to z miłości do dobrego jedzenia, do gościnności. W swojej restauracji poznał też żonę Aleksandrę, bo osiem lat temu rozpoczęła tu pracę jako kelnerka. Mają dwoje dzieci.

- Wtedy ten biznes nie przynosił zysków. Czuć było nerwową atmosferę - wraca pamięcią Aleksandra Milosevic, żona Gorana.

Restauracja Gucaarchiwum prywatne Goran i Aleksandra Milošević

Jej zdaniem prowadzenie restauracji to nie tylko siedzenie w garach. Trzeba wiedzieć gdzie i za ile kupić dobrej jakości produkty, ale i znać przepisy.

- Firma stała się rodzinna, zaczęliśmy prowadzić ją wspólnie. Nie byłam pewna czy klienci będą wracać do nas trzydzieści kilometrów z Warszawy, aby coś zjeść. Myślałam, że to co Goran osiągnął przez pierwsze osiem lat, to to są maksymalne możliwości - ocenia.

Na jej słowa Goran podczas naszej rozmowy się uśmiecha. - Aktualnie w weekendy nie ma wolnych miejsc. Trzeba wcześniej rezerwować stolik, aby na spokojnie usiąść i poczuć Bałkany.

ZOBACZ: Sztuka mięsa: Karczma Guca

Mówi, że zresztą ciężko na to przez lata pracował. - Wstawałem o świcie, a kończyłem pracę w nocy. Żona z dzieckiem na rękach pytała, czy wiem, gdzie jest dom? A u mnie w głowie była tylko praca, praca, praca. Teraz widać tego efekty.

- Myślałam o naszej przyszłości. Goran był uparty i zdeterminowany. Mimo że Polacy jak na początku odwiedzali nasz lokal, to chcieli zjeść schabowego, żurek i flaki, czyli typową polską kuchnię. Trzeba było ich przekonać do tego, aby spróbowali kuchni bałkańskiej: szaszłyków z baraniny, zupy z jagnięciny, miksu grillowanych mięs.

Goran tłumaczy, że w latach 90. po wojnie w dawnej Jugosławii, zobaczyliśmy, że kraj można podzielić, ale kuchni już nie. - Nasza tradycja to dobrze przyprawione mięso na grillu. Rozmawiałem więc z gośćmi w restauracji, zachęcałem do próbowania dań, prosiłem, aby przekazać ich ciociom, wujkom, żeby też do nas przyszli. Zapewniałem, że dostaną rabat. Gościnność i duża ilość mięsa na talerzu wygrywa - zdradza swój sekret.

Restauracja GucaArchiwum prywatne Goran i Aleksandra Milošević

Jak prowadzi się biznes w Polsce? - W porównaniu do Serbii to bardzo dobrze, bo tam to jest korupcja. Trzeba z połowę dochodu oddać na państwo. Urzędy pracują na pół gwizdka. W Polsce jak Goran idzie do jakiegoś urzędu, to jest witany z otwartymi ramionami. Mieliśmy tylko jedną trudną sytuację siedem lat temu, bo był donos i przyszła inspekcja pracy - wspomina Aleksandra.

- To było jak na filmie. Przyszedł inspektor i zdecydował, że zamykamy lokal, że jest kontrola. Wszyscy byliśmy w szoku. Przestraszyłem się. Mieliśmy kilka osób z Serbii i nawet nie zdążyliśmy ich zarejestrować w urzędzie pracy. Po kontroli nie urwali nam głowy, a wlepili mandat, ale też wytłumaczyli jak organizować pozwolenie na pracę, pobyt w kraju. Byli pomocni, a my chętnie się uczymy - wspomina Goran podając, że dziś zatrudnia łącznie dwanaście osób, z Serbii, Polski i z Ukrainy.

Najtrudniejszy moment? Według nich to pandemia. Myśleli, że to będzie koniec restauracji, ale klienci zaczęli kupować dania na wynos i dzięki temu przeżyli.

- Dziś zupę można zjeść za około dwadzieścia złotych. Razem z drugim daniem, to będzie około sześćdziesiąt złotych. Jagnięcina jest droższa, ale na takich produktach praktycznie nie zarabiamy, bo schodzimy z marży - opowiada Goran.

I dodaje, że "nie są knajpą ąę". - Do nas przychodzi każdy: czarny, biały, żółty. I każdy jest mile widziany. Atmosfera jest jak w domu. Jesteśmy gościnni, bo i ja poczułem od Polaków gościnność. W 1995 roku nie mówiłem po polsku, ale gdziekolwiek nie poprosiłem o wsparcie, to je otrzymałem. Tak samo będą czuć Polacy odwiedzając Serbię. Nawet jak powiecie coś trochę po angielsku, trochę po polsku, to i tak się dogadacie. Zawsze ktoś wam pomoże - zapewnia Goran Milosevic.

Czytaj też: Biznes na wakacjach. "Ludzie nie wiedzą, co ich czeka"

Autorka/Autor:Joanna Rubin

Źródło: TVN24 Biznes

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne Goran i Aleksandra Milošević

Pozostałe wiadomości

Administracja Donalda Trumpa chce zawrzeć w ciągu 90 dni 90 umów handlowych - podał Reuters. Zdaniem ekspertów nie będzie to łatwe zadanie, a według niektórych "nie ma szans", by się powiodło.

"Szef będzie głównym negocjatorem"

"Szef będzie głównym negocjatorem"

Źródło:
Reuters

Producenci oliwy z oliwek z Hiszpanii przyspieszają eksport towarów do USA przed wejściem w życie ceł prezydenta Donalda Trumpa - podał Reuters.

Zdążyć przed Trumpem. "Zwiększają zamówienia"

Zdążyć przed Trumpem. "Zwiększają zamówienia"

Źródło:
PAP

Ani USA, ani Chiny nie chcą zaoferować czegoś trwałego w zamian za tymczasowe ustępstwa - stwierdził Qiheng Chen, ekspert instytutu Asia Society (AS). Dodał, że możliwe jest "miniporozumienie", ale "wielki pakt pozostaje nieuchwytny".

"Wielki pakt pozostaje nieuchwytny"

"Wielki pakt pozostaje nieuchwytny"

Źródło:
PAP

Coraz więcej domów w Hiszpanii kupują Polacy - podał dziennik gospodarczy "Expansion", przy czym powołał się na dane Stowarzyszenia Rejestratorów. Zainteresowanie hiszpańskim rynkiem nieruchomości widać także wśród obywateli innych krajów Europy Wschodniej.

Polacy "szukają bezpiecznego miejsca". Duży wzrost

Polacy "szukają bezpiecznego miejsca". Duży wzrost

Źródło:
PAP

Na Balearach kryzys mieszkaniowy odwrócił procesy migracyjne. Mieszkańcy hiszpańskich wysp przeprowadzają się na kontynent - alarmuje dziennik "La Vanguardia". Podkreśla, że populacja na archipelagu rośnie tylko dzięki obcokrajowcom.

Kryzys na popularnych wyspach. "Zaczyna wypychać mieszkańców"

Kryzys na popularnych wyspach. "Zaczyna wypychać mieszkańców"

Źródło:
PAP

Zakaz kupowania nieruchomości przez podmioty zagraniczne, których kraj prowadzi wojnę napastniczą i może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa - to wynika z ustawy, którą przyjął fiński parlament. W praktyce zakaz ma dotyczyć Rosjan i rosyjskich firm.

Nie chcą sprzedawać nieruchomości Rosjanom. Jednogłośna decyzja

Nie chcą sprzedawać nieruchomości Rosjanom. Jednogłośna decyzja

Źródło:
PAP

Urzędnicy USA i Ukrainy spotkali się w piątek w sprawie umowy dotyczącej zasobów mineralnych. Perspektywy przełomu w negocjacjach są jednak nikłe - podał Reuters. Podkreślił przy tym "antagonistyczną" atmosferę spotkania.

Nowe żądania Waszyngtonu. "Negocjacje są niemal wrogie"

Nowe żądania Waszyngtonu. "Negocjacje są niemal wrogie"

Źródło:
PAP

Najdroższa ulica handlowa świata znajduje się w Nowym Jorku na Manhattanie. To Piąta Aleja - wynika z najnowszego badania firmy doradczej Savills.

110 tysięcy za metr. To najdroższa ulica świata

110 tysięcy za metr. To najdroższa ulica świata

Źródło:
PAP

W obliczu wysokich rachunków za prąd wiele osób zastanawia się, czy inwestycja w panele fotowoltaiczne się opłaca. Wątpliwości mają związek między innymi z obowiązującą od trzech lat formą rozliczeń - net-billingiem. Zapytaliśmy ekspertów, czy inwestycja we własną energię ze słońca obecnie się opłaca.

Czy fotowoltaika się opłaca? "Istnieje wiele pułapek"

Czy fotowoltaika się opłaca? "Istnieje wiele pułapek"

Źródło:
tvn24.pl

Setki lotów w Pekinie odwołano z powodu silnych wiatrów. Zamknięto również liczne atrakcje turystyczne. Media przestrzegają, że osoby o wadze poniżej 50 kg mogą "zostać zdmuchnięte".

Setki lotów w Pekinie odwołano przez wiatr

Setki lotów w Pekinie odwołano przez wiatr

Źródło:
PAP

Kandydatki i kandydaci na prezydenta RP podczas piątkowej debaty w Końskich byli pytani między innymi, czy zgodziliby się na podwyżkę podatków w sytuacji narastającego zagrożenia bezpieczeństwa oraz czy podpisaliby ustawę o obniżce składki zdrowotnej. Trzecie pytanie dotyczyło zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw.

Podwyżka podatków, obniżka składki. Odpowiedzi na debacie

Podwyżka podatków, obniżka składki. Odpowiedzi na debacie

Źródło:
tvn24.pl

W piątkowym losowaniu Eurojackpot nie padła główna wygrana. Kumulacja rośnie do 230 milionów złotych. W Polsce odnotowano wygraną czwartego stopnia. Oto liczby, które wylosowano 11 kwietnia 2025 roku.

Wyniki losowania Eurojackpot

Wyniki losowania Eurojackpot

Źródło:
tvn24.pl

Irlandzka Komisja do spraw Ochrony Danych (DPC) wszczęła dochodzenie w sprawie wykorzystania danych osobowych użytkowników z Unii Europejskiej do trenowania modelu sztucznej inteligencji (AI) na kontrolowanej przez Elona Muska platformie X - ogłoszono w piątek w komunikacie.

Gigant na celowniku. Wszczęto dochodzenie

Gigant na celowniku. Wszczęto dochodzenie

Źródło:
PAP

- Jeśli zapadnie decyzja o unijnym zakazie eksportu polskiego drobiu z niektórych obszarów naszego kraju, to mówimy o gigantycznych stratach dla sektora drobiarskiego - ocenił przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj Paweł Podstawka.

Branża ostrzega: straty będą gigantyczne

Branża ostrzega: straty będą gigantyczne

Źródło:
PAP

Niektóre obszary w województwach: kujawsko-pomorskim, łódzkim, mazowieckim, warmińsko-mazurskim i wielkopolskim zostaną objęte "środkami nadzwyczajnymi" w związku z ryzykiem rozprzestrzeniania się wirusa ptasiej grypy. Komisja Europejska zdecyduje o tym w przyszłym tygodniu - poinformowała rzeczniczka KE Eva Hrnczirzova.

Bruksela wprowadzi w Polsce "środki nadzwyczajne"

Bruksela wprowadzi w Polsce "środki nadzwyczajne"

Źródło:
PAP

Świąteczne wyjazdy mogą być tańsze - prognozują analitycy Refleksu. W przyszłym tygodniu średnie ceny litra benzyny 95 powinny się kształtować na poziomie 5,88-5,93 złotego, oleju napędowego 5,96-6,01 złotego, a autogazu - 3,07-3,10 złotego.

Rachunki za paliwo mogą być niższe

Rachunki za paliwo mogą być niższe

Źródło:
PAP

Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o rynku pracy i służbach zatrudnienia - poinformowała w piątek Kancelaria Prezydenta RP. Regulacja zakłada reformę urzędów pracy, między innymi podniesienie zasiłku dla bezrobotnych i ułatwienia w podnoszeniu kwalifikacji zawodowych.

Zmiany w zasiłku dla bezrobotnych. Podpis prezydenta

Zmiany w zasiłku dla bezrobotnych. Podpis prezydenta

Źródło:
PAP

Beko Europe ogłosiło w piątek finalizację umowy sprzedaży łódzkiej fabryki Verpol, produkującej komponenty plastikowe. W maju zakład trafi w ręce tureckiej Grupy Mefa. Dzięki transakcji 250 pracowników fabryki zachowa pracę na niezmienionych warunkach.

Fabryka w Łodzi sprzedana. Wiadomo, co z pracownikami

Fabryka w Łodzi sprzedana. Wiadomo, co z pracownikami

Źródło:
PAP

Telefony, laptopy, tablety, smartwatche mogą wkrótce stać się znacznie droższe w USA. Wszystko przez amerykańskie cła nałożone na towary importowane z Chin. W przypadku najnowszego iPhone'a podwyżka może sięgnąć nawet 67 procent, co oznacza wzrost urządzenia o 800 dolarów.

Cena może skoczyć o ponad 60 procent

Cena może skoczyć o ponad 60 procent

Źródło:
CNN, BBC

Trzynastą emeryturę, jeszcze przed Wielkanocą, otrzyma blisko siedem milionów emerytów. Łączna wartość świadczeń przyznanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych przekroczyła już 13 miliardów złotych brutto.

Dodatkowe pieniądze jeszcze przed świętami. Terminy

Dodatkowe pieniądze jeszcze przed świętami. Terminy

Źródło:
PAP