To inwestorzy zadecydują, czy ostatni blok węglowy w Polsce powstanie - mówi w wywiadzie dla poniedziałkowego "Dziennika Gazety Prawnej" minister klimatu Michał Kurtyka, mówiąc o budowie bloku C elektrowni Ostrołęka. Podkreśla też, że "idziemy w kierunku transformacji krajowej energetyki na zieloną, jak ta pochodząca chociażby ze źródeł odnawialnych".
Kurtyka pytany przez dziennik, czy jakikolwiek blok węglowy w Polsce powinien jeszcze powstać, odpowiedział: "Minister (Krzysztof - b. minister energii) Tchórzewski zadeklarował, że blok w Ostrołęce będzie ostatnim polskim blokiem węglowym".
"Przechodzenie na zieloną energię"
Dopytywany, czy to wiążące zobowiązanie, stwierdził, że "to deklaracja członka rządu". A na pytanie, czy Ostrołęka C powstanie, odpowiedział: "To pytanie mniej skierowane do rządu, a bardziej do podmiotów, które – jak powiedziałem – istotnie rewidują swoje strategie. Na przykład Tauron kilka miesięcy temu ogłosił konieczność znacznego zwiększenia inwestycji w odnawialne źródła energii". Minister dodał, że ostatni blok węglowy w Polsce powstanie, jeśli tak zdecydują inwestorzy. Szef resortu klimatu zaznaczył, że trzeba "działać rozważnie". "Mogę zapewnić, że idziemy w kierunku przechodzenia krajowej energetyki na zieloną energię, jak ta pochodząca chociażby z OZE" - powiedział "DGP"
"Udział węgla będzie malał w polskim miksie energetycznym. Dzisiaj musimy dokonać zmian w całości systemu elektroenergetycznego. Bezpieczeństwo jego funkcjonowania będzie gwarantował w najbliższych latach rynek mocy. W miarę rozwoju OZE oba systemy będą musiały synchronizowane. Neutralność klimatyczna, którą Europa chciałaby osiągnąć do 2050 roku, wyznacza czas, w którym wiele aspektów będzie musiało być połączonych" - mówił.
Inwestycja
Budowa bloku C elektrowni Ostrołęka to jedna z kluczowych inwestycji rządowych. Były minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiadał, że ta największa inwestycja we wschodniej Polsce ma powstać w pięć lat. Na dobę ma spalać między 9 a 11 tysięcy ton węgla, co oznacza, że każdego dnia będzie do niej dojeżdżać niemal 280 wagonów z surowcem.
Krzysztof Tchórzewski zapewniał, że elektrownia Ostrołęka C będzie ostatnim zbudowanym w Polsce energetycznym blokiem węglowym.
Inwestycja wywołuje liczne kontrowersje wśród ekologów i ekspertów.
- Jesteśmy w takim momencie historii, że bardzo dobrze wiadomo, że nigdzie na świecie nie może powstać ani jedna elektrownia węglowa - zwracał wcześniej uwagę w rozmowie z TVN24 Paweł Szypulski z Greenpeace Polska.
- Pojawia się uzasadniona wątpliwość, czy w sytuacji rosnących ambicji unijnej polityki klimatyczno-energetycznej budowa nowych bloków węglowych ma sens. W obecnych warunkach rynkowych trudno liczyć na zwrot z kapitału zainwestowanego w elektrownie węglowe, a to jest głównym czynnikiem warunkującym zaangażowanie banków w finansowanie danej inwestycji – stwierdził w rozmowie z tvn24bis.pl także Piotr Stępiński, ekspert energetyczny z branżowego portalu biznesalert.pl.
Szukanie środków
Inwestorem bloku jest Elektrownia Ostrołęka. Po połowie udziałów w spółce mają Enea i Energa. W połowie października ubiegłego roku na placu budowy elektrowni rozpoczęły się prace przygotowawcze. Pod koniec grudnia spółki Enea i Energa informowały, że zarząd Elektrowni Ostrołęka wydał polecenie rozpoczęcia prac (NTP) związanych z budową nowego bloku energetycznego.
Wartość inwestycji szacowana jest na około 6 miliardów złotych brutto. Zgodnie z harmonogramem przekazanie bloku nastąpi w ciągu 56 miesięcy od momentu wydania polecenia rozpoczęcia prac.
Nadal jest jednak kłopot z uzbieraniem środków na projekt. W listopadzie 2018 r. Tchórzewski mówił, że udział banków w finansowaniu nowego bloku w Elektrowni Ostrołęka wyniesie 30-35 proc. Resztę stanowić miał wkład własny Energi, Enei i TFI Energia. Jedynym akcjonariuszem TFI Energia jest PGE, która w ubiegły wtorek poinformowała, że "odstąpiła od rozmów" mogących skutkować zaangażowaniem spółki w projekt budowy.
Autor: mp / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, tvn24bis.pl